Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was garść ulubieńców miesiąca. Tym razem udało mi się wyłonić trzy produkty, które naprawdę bardzo polubiłam, właściwie od pierwszego użycia. O jednym wspomniałam wam również na Instagramie już, a kto jest uważny, ten na pewno wie, o czym mowa :) Jednak nie przedłużam już dalej i zapraszam do dalszej części wpisu :)
![]() |
Duteus tonik do twarzy z ekstraktem z ziela pięciornika, kwasem laktobionowym i olejkiem bergamotkowym |
Pierwszy kosmetyk, który pokochałam w tym miesiącu to Duteus tonik do cery mieszanej z ekstraktem z pięciornika, kwasem laktobionowym i olejkiem bergamotowym. Kupiłam go całkowicie przypadkowo z gazetą Elle, a biorąc pod uwagę, że w tamtym momencie skończył mi się hydrolat z kwiatu pomarańczy ten kosmetyk idealnie nadawał się na zastępstwo, a uwierzcie mi, że wieki nie miałam takiego kosmetyku do twarzy, bo ostatnio tylko hydrolaty w tej roli u mnie występowały. Początkowo robiłam, tak jak każe producent i przecierałam buzię wacikiem nasączonym tonikiem :D (nie czuję, kiedy rymuję :D ), później jednak postanowiłam aplikować go na skórę czystymi dłońmi, bo wydaje mi się, że wtedy najlepiej zadziałał. Na wydzielanie sebum całkiem nieźle wpływa, ale w 100% zobaczę to dopiero pełnią lata, natomiast jeśli chodzi o niedoskonałości, faktycznie dzięki niemu szybciej się goją. Cera dodatkowo jest świeża i ukojona. Używam go zarówno wieczorem, jak i rano. Nie kłóci się z żadnym dotychczas używanych przeze mnie produktów.
![]() |
Botanic Skinfood bogaty krem pod oczy z guarana i cannabis |
Drugi ulubieniec to nowy produkt z drogerii Natura. Jakiś czas temu weszła tam do sprzedaży marka Botanic Skin food i powiem, że jak tylko ją zobaczyłam na stronie Natury, oczy mi się zaświeciły, a po przeczytaniu składów produktów byłam kupiona na amen. Akurat skończył mi się odżywczy krem pod oczy Vianka, więc to była idealna okazja do zakupu czegoś nowego i tak w moje ręce wpadł bogaty krem pod oczy z cannabis i guaraną. Dostałam też pytania po wpisie z pielęgnacją letnią, jak daje radę ten krem i oto uchylam wreszcie rąbka tajemnicy. Powiem wam szczerze i bez bicia, że od pierwszej aplikacji na skórę ten kosmetyk zrobił na mnie nie małe wrażenie i otworzył mi trochę oczy na pewien aspekt, ale o tym może szczegółowo napiszę w jego recenzji. Wracając jednak do samego kremu, to jest geniusz w słoiczku. To jak on nawilża skórę pod oczami, która przez cały czas jest mięciutka i gładziutka, a najcięższy korektor wygląda na niej bosko, jest nie do opisania. Muszę przyznać, że nawet krem z Vianka, który bardzo lubiłam wcześniej to przy kremie botanic skin food mały pikuś i nie robił mi tak świetnego efektu. On dosłownie otula skórę, normalnie jestem w szoku. Wielkim atutem jest też jego pojemność, bo to aż 30 ml, gdzie cena podobna do Viankowego cudaka, bo ok. 22 zł bez promocji. Nie zauważyłam też żadnych efektów ubocznych w postaci zapychania cery czy zbytniej ciężkości produktu. Jednym słowem nowa miłość, której nie zamienię na żaden inny produkt już.
![]() |
Podkład Ingrid Cosmetics Ideal Matt no 300 Ivory |
Ostatni produkt w majowych ulubieńcach to podkład Ingrid Cosmetics Ideal Matt w kolorze Ivory. Opisywałam wam na instagramie swoje pierwsze wrażenia dotyczące tego podkładu przy pierwszej aplikacji, a i kolejne były naprawdę udane. Przede wszystkim nakładanie jest dziecinnie proste, wystarczy dwie pompki w tym wypadku i to nie za duże, aby ładnie ujednolicić cerę i ukryć delikatne ślady po niedoskonałościach oraz pory, choć moje już nie są przesadnie widoczne od jakiegoś czasu. Całość ma śliczne satynowe wykończenie, a delikatnie przypudrowana trzyma się cały dzień. Ja najczęściej stawiam na mieszankę pudru i rozświetlacza Bell, aby buzia była jeszcze bardziej świetlista i satynowa. Ściera się głównie na skrzydełkach nosa oraz delikatnie na brodzie, ale u mnie to są akurat normalne ślady noszenia podkładu, więc to mnie kompletnie nie dziwi. Podkład nie zapycha, nie podrażnia ani nie wysusza mojej cery. I ostatnio króluje na równi z podkładem Bell Royal Matt w moim makijażu.
I tak prezentują się moje ulubione produkty tego miesiąca. Przyznam szczerze, że najbardziej z całej trójki zaskoczyły mnie dwa kosmetyki. Krem pod oczy oraz podkład, ponieważ stały się perełkami w mojej kosmetyczce, bez jednego nie wyobrażam sobie makijażu w ostatnich tygodniach, a bez drugiego produktu swojej pielęgnacji porannej i wieczornej. Oczywiście, żeby nie było, cała trójka jest godna polecenia i uwagi. Dajcie znać, czy jakiś produkt szczególnie was zainteresował i powinnam jak najszybciej wstawić bardziej szczegółowy wpis na jego temat.
Tonik na 100% kupię! :) Myślę, że być podobny do zielonej wersji Vianka, która sprawdziła się super u mnie :D
OdpowiedzUsuńKażdy chętnie poznam!
OdpowiedzUsuńWykończyłam jeden z podkładów, więc może rozejrzę się na tym z Ingrid :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię sięgać po tonik Duetus, zwłaszcza w cieplejsze dni ;)
OdpowiedzUsuńTonik mnie kusił, ale mam peeling z tej serii i zapach mnie dobija :( Ogólnie nie znam twoich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńA miałam w ręku Elle z tym tonikiem i nie kupiłam :P
OdpowiedzUsuńTonik i krem chętnie przetestuję na własnej skórze ;)
OdpowiedzUsuńJa z Deutus mam tylko peeling, ale zachwycił mnie po pierwszym użyciu (może poza zapachem) ;)
OdpowiedzUsuńnic nie mialam z tych produktow, widocznie wiele przedemna :)
OdpowiedzUsuńskuszę się na pewno na ten krem pod oczy!
OdpowiedzUsuńMam ten tonik, ale w zapasach :)
OdpowiedzUsuńBędę teraz poznawać kosmetyki z serii Botanic i bardzo jestem ich ciekawa :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych kosmetyków nie miałam :)
OdpowiedzUsuń