Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj powracam z kolejnym weekendowym spa. Jakiś czas temu udało mi się dorwać pierwszy produkt z nowej serii Eco Nature marki Bielenda. Na początek padło na maseczkę detoksykująco-matującą do cery mieszanej z wodą kokosową, trawą cytrynową i zieloną herbatą. Jeśli ciekawi was jak wypadła, zapraszam do dalszej części wpisu.
Co, gdzie, jak i za ile?
Opis producenta+ moja opinia
Przyjaciel mieszanej i tłustej skóry. W maseczce znajdziesz 99% składników pochodzenia naturalnego, które gwarantują skuteczną detoksykację Twojej skóry. Maseczka normalizuje wydzielanie sebum, idealnie matuje skórę, zmniejsza widoczność porów, poprawia wygląd i kondycję trudnej, skłonnej do powstawania wyprysków cery. Bardzo ważne - zapewnia zachowanie zrównoważonego, naturalnego mikrobiomu skóry. Recepturę wzbogaciliśmy o dobroczynne składniki. Woda kokosowa zawiera cenne dla skóry substancje odżywcze, między innymi aminokwasy, witaminy i minerały. Zielona herbata znana ze swoich właściwości normalizujących pracę gruczołów łojowych. Jest silnym antyoksydantem, wspiera walkę z zaskórnikami. Trawa cytrynowa wykazuje działanie antybakteryjne i zmniejsza występowanie zmian trądzikowych.
Skład
Podsumowując całość, powiem wam, że maseczka wypadła naprawdę świetnie. Na pewno nawilżyła, wygładziła i zmatowiła cerę, za co ma u mnie wielki plus. Dodatkowo nieźle ściągnęła pory bez efektu wysuszenia czy mocnego ściągnięcia cery, czego bardzo nie lubię. Zmyła się również bardzo szybko, zostawiając po sobie jedynie bardzo delikatną warstwę, która na szczęście nie zapycha i nie jest problematyczna w żaden inny sposób.
NO to kupuję :D Zwłaszcza, że teraz jest w hebe za 3 zł, więc chyba taniej jej nie znajdę :P Co prawda jeszcze mam co zużywać, ale jestem ciekawa tej serii, że chyba się nie powstrzymam i od razu wezmę obie wersje dostępne. Na razie mam peeling do ciała z tej serii i w sumie jest.. taki sobie :P
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :D Jestem w takim razie ciekawa, co o napiszesz o tych maseczkach, bo w sumie i ja jestem teraz ciekawa tej drugiej wersji :P A myślałam ostatnio o tym peelingu właśnie, ale widzę, że chyba szału nie będzie i mogę spokojnie o nim zapomnieć :P
UsuńNapiszę o nim w listopadzie to zobaczysz :)
UsuńChętnie kupię i wypróbuję na sobie :)
OdpowiedzUsuńWydaje się naprawdę spoko, aczkolwiek staram się zużyć najpierw te maski, które mam otwarte. Na razie nie kupuję takich w saszetkach :)
OdpowiedzUsuńMam z tej serii dwa produkty i muszę przyznać że sprawdzają się one świetni. Bielenda coraz bardziej zaskakuje mnie swoimi produktami. 🙂
OdpowiedzUsuńNiektóre produkty od Bielendy lubię. :) Maseczki też stosowałam, ale nie z tej serii i fajnie się sprawdziły. Muszę koniecznie wypróbować, którąś z tyhch. :D
OdpowiedzUsuńLubię maseczki z Bielendy, tej jeszcze nie miałam, ale chętnie wypróbuję. :)
OdpowiedzUsuńMam i czeka na zużycie, ciekawe czy i ja będę zadowolona :)
OdpowiedzUsuń