Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj wracam do was z nietypowym wpisem. Bardzo rzadko umieszczam wam tutaj swoje wishlisty kosmetyczne, bo sądziłam wcześniej, że temat mojej super tajnej listy z kosmetykami niekoniecznie może was zainteresować. Przyznam, że musiałam się nieźle nagimnastykować przy tej liście, sprawdzając głównie składy produktów. Podzieliłam ją też kategoriami kosmetyków typu krem czy serum, aby łatwiej było wam się w tym odnaleźć. Nie przedłużam już więcej i ujawniam wreszcie, co tam moja tajna lista zawiera :D
Mojawishlista|Pielęgnacja i kolorówka
Dobrze wiecie, że lubię płyny micelarne marki Bielenda i jak się uczepię, to nie puszczę, więc na swojej liście mam do wypróbowania przede wszystkim ten z różową glinką z serii Botanical Clays. Chodzi mi również po głównie ten najnowszy Eco Nature z mango, śliwką kakadu i jaśminem, ale na razie jest to tylko moje luźne przemyślenie, bo zastanawiam się, czy w ogóle warto. Od dawna kusi mnie też linia bio z Garniera i na początek chciałabym postawić na płyn do demakijażu z bławatkiem, ponieważ mam naprawdę dobry skład i przede wszystkim sporą pojemność. Ostatnio wkręciłam się w testowania pianek do twarzy różnego rodzaju i chciałabym również spróbować takich całkowicie naturalnych i skusiły mnie face cleansng foam marki Nacomi. Wersji do wyboru mam aż 3, na razie nie zdecydowałam, która trafi do mnie jako pierwsza. Dużo dobrego czytam również ostatnio o balsamie do demakijażu Fluff maliny z migdałami. Powiem wam, że w życiu nie testowałam takiego produktu, więc tym bardziej jestem ciekawa, czy to ma sens.
Na tej liście mam obecnie mam 4 produkty, które mnie interesują. Pierwszy jest tonik z kwasami AHA marki EO LAB, który chodzi mi głowie od dłuższego czasu i idealnie wpisałby się w moją jesienną pielęgnację, więc obiecałam sobie, że w tym roku go przetestuję, jeśli uda mi się wykończyć tonik Bielenda Super Power Mezo. Bardzo często przeglądam nowości w drogerii ekobieca.pl i tak w oko wpadł mi hydrolat z oczaru marki Bio Olja, choć powiem wam, że nie tylko ten hydrolat mnie kusi, ale jeszcze kilka innych tej marki, więc zobaczymy, na którym się skończy ostatecznie. Nie mogłabym zapomnieć również o hydrolatach marki Lirene. Mocno ciekawi mnie wersja z Ylang Ylang, bo powiem wam, że to brzmi naprawdę ciekawie i inaczej niż hydrolat różany czy bergamotkowy, czy oczarowy, które znamy, a i tak nie wymieniłam wam tutaj wszystkich najpopularniejszych, bo lista jest długa jak stąd do Ameryki. Popularna swego czasu była też marka Polny Warkocz i tutaj stawiam na esencję z wierzby białej do mieszanej cery. Jestem ciekawa, czy da radę.
To co, wam tutaj pokazuje, to prawdopodobnie nie jest wszystko, co w najbliższym czasie chciałabym wypróbować, ba to nie jest nawet kropla w morzu wszystkich maseczek, choć ja się staram wybierać rozsądnie :D Mój główny kusiciel i specjalista od maseczek, czyli Ania, zapewne jeszcze mnie nie raz zaskoczy w tej kwestii i ta lista się powiększy, nie mniej jednak umieszczam tutaj takie najważniejsze maseczki. Pierwsza, o której na pewno nie mogę zapomnieć, jest maska z niebieską glinką babuszki Agafii, która jest obowiązkowym punktem na tej liście. Kuszą mnie tradycyjnie również maski Nacomi, czyli enzymatyczna z papają, która jest nowa w tej rodzince oraz blue clay mask, tak samo, jak wersja różana tych masek. Mam nadzieję, że uda mi się ich spróbować i każda okaże się świetna.
Kuszą mnie również saszetkowe maseczki i tutaj dokładam oczywiście normalizującą maskę Vianek, słynne maseczki Food for Skin marki Cien oraz maski w płachcie Conny, które mam chęć przetestować, bo lubię maski w płachcie. Ostatni punkt na tej liście to enzymatyczna maska z glinką od Tołpy, która mam nadzieję, okaże się świetna, bo przyznam, że nie mam najlepszych relacji z produktami tej marki po wypróbowaniu niebieskiej linii hydrative.
W mojej pielęgnacji serum to obowiązkowy punkt i dlatego na mojej liście nie mogło zabraknąć kilku egzemplarzy do wypróbowania. Pierwsze jest serum do twarzy marki Biolaven, z której jeśli chodzi o cerę, nie znam jeszcze tego serum oraz kremu pod oczy, o którym wspomnę niżej. W kwestii marki Noni Care minęło sporo czasu, odkąd miałam kilka próbek tych kosmetyków, a przy głębszym zainteresowaniu marką wpadło mi w oko rehydrating serum i mam nadzieję, że okaże się świetnym krokiem, zwłaszcza że jest łatwo dostępne w Rossmannie. Ostatni kosmetyk, który mnie interesuje w tej kategorii to mleczko fluff z zieloną herbatą. Słyszałam, że można je też mieszać z ulubionym podkładem i jestem bardzo ciekawa, jak to wypada.
Prawie ostatnie na mojej liście są kremy. Powiem wam, że jest ich niewiele ze względu na skład głównie i musicie mi uwierzyć, że zanim kupię nowy krem, to dobrze się naszukam, a jak nie znajduję nic interesującego, to sięgam w takich przypadkach po sprawdzonego ulubieńca i jest to najczęściej marka Vianek, choć pierwszy jest na liście krem nawilżająco-kojący z CBD marki Bielenda, który mnie zainteresował i mam szczerą nadzieję, że nie będę zawiedziona. Drugi jest tutaj odżywczy krem na noc marki Aloesove, który zapowiada się ciekawie, a i będzie to dla mnie pierwszy raz z tymi kosmetykami. Jedyną rzeczą, która powstrzymuje mnie przed wypróbowaniem kremu do cery mieszanej Shy Deer, jest cena 80 zł za słoiczek, choć względem składu naprawdę warto go wypróbować i mam nadzieję, że kiedyś będzie mi to dane. Natomiast jestem też bardzo ciekawa, jak napisałam wam wyżej kremu pod oczy marki Biolaven, który swego czasu robił furorę w Internetach, jak tylko się pojawił, więc tym bardziej jestem zainteresowana nim. Ostatni tutaj jest krem na dzień z normalizującej linii Vianka, ponieważ kocham wersję na noc, której wy też używacie z powodzeniem z mojego polecenia, więc i ta koniecznie musi się pojawić latem w mojej kosmetyczce.
Z racji tego, że chodzi mi po głowie również wypróbowanie naturalnej kolorówki albo takiej z lepszym składem znalazłam sobie kilka ciekawych propozycji na początek. Pierwsza jest marka Felicea, która kusi mnie podkładem i rozświetlaczem, jestem ich ciekawa, bo zbierają fajne opinie w sieci. Nie mogłabym w tym zestawieniu zapomnieć również o fluidzie mineralnym Vege Flumi, ponieważ jestem fanką jednego z podkładów w tubkach od Bielendy, więc tym bardziej mnie kusi i ciekawi, jak sobie poradzi. Ostatnio do drogerii wszedł również naturalny podkład Soraya Plante, który również zapowiada się obiecująco i będę w stanie znaleźć dla siebie kolor, więc pomyślałam, że to może być fajna opcja z drogerii, a jak dodatkowo świetnie się sprawdzi to tym lepiej.
I tym akcentem kończę dzisiejszy wpis. Myślę, że liczba 28 kosmetyków chyba nie jest przerażająca, aczkolwiek nie jestem pewna nadal, czy to jest wszystko. Mam jednak nadzieję, że wpis wam się spodobał i jeśli znacie jakiś produkt, napiszecie w komentarzu, co o nim myślicie.
9 komentarzy:
Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.
Coś tak nagle skończył się ten wpis :D Gdzie włosy i ciało!? :D
OdpowiedzUsuńOgólnie dużo ciekawych produktów na które sama mam chęć - balsam fluff, pianki nacomi ciekawe chociaż nie lubię takiej formy, toniki Lirene (chociaż ta wersja ponoć daje kostką do kibelka xD), podkład Soraya, reszta masek Nacomi :)
Część znam of kors, zwłaszcza maski - pamiętaj by z cien wziąć obie (ta druga której nie pokazałaś jest nawet lepsza od tej różowej wersji) no i nie zapomnij o masce nacomi z glinką różową haha :D
Do włosów i ciała to ja nie mam chciejstw zbytnio, bo stosuję raczej proste środki i o ile może bym znalazła peelingi dajmy na to, tak żadne balsamy do ciała czy jakieś inne tego typu rzeczy mnie nie rajcują szczerze mówiąc na tyle, abym uzbierała wielką listę z tego, co i mnie zdziwiło trochę 😁 Co do. Włosów to na razie nie planuję zmian, bo mam na przykład niekończącą się odżywkę z pantene czy maskę gliss kurr, więc tutaj nie planuję nowości dopóki coś mi nie wyjdzie z tego 😁 o masce z glinką nacomi pamiętam jak najbardziej cały czas. Natomiast co do zapachu tego hydrolatu nie wiem, nie słyszałam nic złego, zobaczymy, czy padnie na ten, jak będę wybierać, czy jakiś inny przyjdzie mi do głowy w między czasie tak zwanym 😊
UsuńŻyczę spełnienia tej listy :)
OdpowiedzUsuńPrzy ostatniej naszej wspólnej wishliście zapomniałam wspomnieć o maśle do demakijażu fluff. Też chcę je przetestować ;)
OdpowiedzUsuńKilka produktów z tej listy też bym chciała poznać w najbliższym czasie :). Hydrolat Ylang Ylang faktycznie brzmi ciekawie. Krem Shy Deer miałam, bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuń28 produktów to wcale nie tak dużo, u mnie pewnie było by tego ze 100 🤣 nie miałam nic z tych kosmetyków więc nie powiem czy warto ale sam pomysł na wpis bardzo fajny. Mam nadzieję, że uda Ci się niedługo wszystko kupić i przetestować i będziesz mogła podzielić się opinią na temat tych kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńSporo ciekawych produktów super lista
OdpowiedzUsuńWłaśnie kupiłam sobie balsam do demakijażu Fluff ;)
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam wishlisty ani planów zakupowych. Pewnie potem będę się rozglądać za nowościami Bielendy. Na pewno zdąży się ich wiele pojawić :)
OdpowiedzUsuń