Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Macie tak czasem, że jakaś marka produktów długo za wami chodzi i myślicie o jej przetestowaniu, a jak już uda się kupić wymarzony kosmetyk okazuje się, że jest tylko ok i nie ma się za bardzo czym zachwycać? W dzisiejszej recenzji trochę tak będzie, a opowiem wam o Noni Care Day Face Cream Garden of Eden, który owszem bardzo lubię, ale ma on też swoje wady pewne. Jeśli ciekawi was, co nim myślę, koniecznie przeczytajcie dalej.
Co, gdzie, jak i za ile?
Swój egzemplarz kremu Noni Care Day Face Cream Garden of Eden kupiłam na sporej wyprzedaży w Rossmannie za ok. 9 zł. Prawdopodobnie stacjonarnie już go chyba nie znajdziecie, choć nie wiem, gdzie jeszcze marka Noni może być dostępna, bo równie dobrze nie musi to być Rossmann. W drogeriach internetowych krem w cenie regularnej kosztuje ok. 27zł za 50ml.
Opis producenta+moja opinia
Obietnice producenta na tym kremie są raczej średnio ciekawe. Krem ma nas chronić przed negatywnym wpływem środowiska zewnętrznego i właściwie wokół tego jest zbudowany ten opis. Podobno produkt zawiera filtr UV, niestety producent nie zaznaczył nigdzie jak duży i podejrzewam, że jest on raczej niewielki i można się zbytnio nim sugerować.
Pierwsze co mnie uderzyło po otwarciu tego produktu to jego dość intensywny zapach, o którym opowiem wam niżej. Co do nakładania kremu to początkowo miałam nieco problem z tym, bo kosmetyk nie chce się typowo wsmarować w skórę, bo potrafi bielić, więc należy go bardziej wklepać. Mnie to akurat bardzo nie przeszkadza już teraz, bo jednak nie lubię pocierać swojej skóry, ale opanowanie bielenia też chwilę zajmuje, mimo że to lekki produkt w swojej konsystencji. W kwestii typowego nawilżenia krem się sprawdza i dla mnie jest w tym momencie wystarczający i nie potrzebuję nic mocniejszego, choć możliwe, że to też zasługa produktów, które kładę wcześniej. Kosmetyk wchłania się dość szybko w skórę i zostawia po sobie wygładzoną, nawilżoną i miękką skórę. Co do nakładania pod makijaż na mojej cerze się to sprawdza, nic się nie roluje, nie zbiera i nie wygląda dziwnie w ciągu dnia, a jest to dla mnie ważne, ponieważ jak wspomniałam wiele razy, nie nakładam typowych baz pod makijaż. Zaznaczę też, że jeśli macie wrażliwe cery uważajcie na ten krem, bo może podrażniać w znaczący sposób. Na mojej twarzy coś takiego się nie wydarzyło, ale ostrzegam was, ponieważ moja siostra pewnego razu użyła tego gagatka i właściwie natychmiast musiała go zmyć.
Nie ma w nim jakoś niczego, co by sprawiło, że chciałabym spróbować. Zresztą kiedyś miałam jakiś ich krem i był po prostu zwykły. Ostatnio też stawiam na zupełnie innego typu kremy :)
OdpowiedzUsuńMiałam z tej firmy żel do twarzy i był chyba ok, ale nie zapamiętałam go zbytnio. Ogólnie ta marka jakoś mnie nigdy nie kusiła, więc i ten krem nie wydaje się dla mnie zbyt kuszący :)
OdpowiedzUsuńTego kremu nawet z widzenia nie kojarzę, a i marka jest dla mnie nowością :)
OdpowiedzUsuńO tej firmie tylko słyszałam, ale żadne kosmetyki nie wpadły w moje ręce. Mam wrażliwą cerę więc ten akurat nie dla mnie
OdpowiedzUsuń