Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Nie ukrywam, że ostatnio coraz bardziej znów interesują mnie kosmetyki kolorowe marki Eveline w przeciwieństwie do ich pielęgnacji, sprawdzają się w moim odczuciu naprawdę bardzo dobrze. Idąc tym tropem, parę miesięcy temu zainteresowałam się podkładem Wonder Match. Pamiętacie na pewno, że pokazałam wam go już w ulubieńcach, ale przyszedł czas, aby miał swoje 5 minut w osobnym wpisie. Jeśli ciekawi was, dlaczego tak bardzo lubię ten produkt, koniecznie czytajcie dalej.
Co, gdzie, jak i za ile?
Podkład Eveline Cosmetics Wonder Match w znajdziecie w kilku kolorach, ja wybrałam dla siebie 010 light vanilla. Dostaniecie go w trzech najpopularniejszych drogeriach, czyli w Hebe, Rossmannie i Naturze oraz w wielu internetowych drogeriach. Cena w Naturze i Rossmannie bez promocji to prawie 50zł, najdroższy jest stacjonarnie w Hebe, ponieważ jego cena to 55zł. W sklepach internetowych dostaniecie go nawet poniżej 30zł. Obecnie wszędzie stacjonarnie podkład jest na różnych promocjach, a najtaniej wychodzi w Naturze i Rossmannie. Ja swój egzemplarz kupiłam z rabatem, w drogerii ekobieca.pl płacąc ok. 27zł.
Opis producenta + moja opinia
Luksusowy podkład Wonder Match jest innowacyjnym połączeniem produktu do makijażu z produktem do pełnej pielęgnacji cery. Przyjemna, dopasowująca się kolorem konsystencja szybko tuszuje niedoskonałości skóry i oznaki zmęczenia. W rezultacie skóra wygląda na świeżą i wypoczętą. Produkt cechuje się również trwałością do 24 godzin, dzięki czemu możesz czuć się pewnie przez cały dzień i noc!
Zawiera nadzwyczajne składniki aktywne, takie jak kompleks prebiotyczny, doskonale zachowujący młodość skóry, kwas hialuronowy, który wiążę wodę i przeciwdziała zmarszczkom, wodę termalną bogatą w regenerujące i odświeżające mikroelementy. Dodatkowo wyciąg z acai, którego działa przeciwrodnikowo i pielęgnująco oraz tapiokę, nadającą skórze niezwykłą gładkość i miękkość.
W skrócie:
*Podkład to połączenie pielęgnacji i makijażu
*Tuszuje niedoskonałości i oznaki zmęczenia
*Ma 24h trwałość
Producent sporo nam obiecuje względem pielęgnacyjnych cech tego podkładu, ale powiem wam, że nie odniosę się do tego w 100%, aczkolwiek podkład ma o wiele więcej innych plusów, o których wspomnę wam w tej recenzji.
Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to formuła podkładu, która jest przyjemnie nawilżająca i zdecydowanie podczas nakładania to czuć i jest to bardzo miłe, a wszystkie wcześniejsze podkłady, które testowałam, nie miały aż tak przyjemnej konsystencji podczas nakładania. Co istotne pracując z podkładem, mam czas go rozpracować na skórze dokładnie, tak jak chcę, mimo że jest to zastygająca formuła, a nie tempo rozprowadzająca się, jak wiele z was mogłoby pomyśleć. Oczywiście to zastyganie nie daje efektu suchości ani ściągnięcia cery, co bardzo mnie zaskoczyło, w pozytywny sposób. Krycie podkładu tak jak obiecuje producent, można budować, z czego skorzystałam podczas noszenia maseczek, dokładając kolejną warstwę w strategicznych miejscach na linii maseczki i powiem wam, że podkład wyglądał tam świetnie przez cały dzień i nie sprawił najmniejszego problemu, choć czasem delikatnie ścierał się z nosa, ale niestety takie są uroki obostrzeń sanitarnych. Bez maseczki wystarczy mi jedna warstwa, która bardzo ładnie kryje wszelkie mankamenty i wygładza skórę, bez efektu maski i ciężkości. Istotne jest również to, iż ten podkład nie podkreśla nawet najmniejszej suchej skórki na twarzy, a zapewniam was, że podczas testowania tego produktu zdarzyły mi się tak owe i to w sporej ilości, więc była idealna okazja, aby sprawdzić, czy taka sytuacja może mieć miejsce. Względem trwałości, bo zapewne też i ten punkt was interesuje, to powiem wam zupełnie szczerze, że na mojej twarzy on się trzyma cały długi dzień, a musicie wiedzieć, że makijaż robię około 8 rano i zmywam go najczęściej koło 20, więc podkład jest ze mną przez 12 godzin praktycznie. I przez ten czas nie wchodzi w pory, linie uśmiechu ani skrzydełka nosa. Właściwie należałoby po tym czasie odcisnąć nieco sebum ze skóry i delikatnie ją przypudrować, aby móc spędzić kolejne kilka godzin w makijażu, ale nie polecam testowania tego sposobu, jeśli nie wychodzicie na imprezę, nie mając czasu na większe przygotowania. Podkład testowałam też z dwoma różnymi pudrami do twarzy, czyli standardowo AA wings of color i Celia. Oba testy przeszedł pozytywnie i wyświecał się delikatnie po jakiś 5 godzinach, jeśli było nieco cieplej. W chłodniejsze dni satynowe wykończenie trwało ze mną przez dłuższy czas. Obecnie testuję go też z pudrem bambusowym i tutaj również wypada pozytywnie na razie, choć zapewne więcej opowiem wam przy okazji recenzji pudru właśnie.
Opakowanie
Opakowanie podkładu wonder match stanowi szklana buteleczka, na której znajdziemy wszelkie potrzebne informacje dotyczące koloru, opisu działania oraz składu produktu. Sama buteleczka prezentuje się naprawdę elegancko i bardzo przypomina drogi podkład Lancome Teint Idole. Aplikator w postaci pompki jest tutaj bardzo dobrym i higienicznym rozwiązaniem. Nie zacina się i zawsze dozuje odpowiednią ilość produktu na gąbkę do makijażu. Jak widzicie, na zdjęciu niżej, nie brudzi się i podkład na nim nie zasycha, tworząc wrażenie ubrudzonej buteleczki, a nie wycierałam go specjalnie do zdjęcia.
Kolor, konsystencja, zapach
Względem koloru mój to 010 light vanilla. Sądzę, że dobrze go dobrałam, ponieważ pasuje mi nawet, teraz kiedy jestem opalona, więc uważam, że bardzo dopasowuje się do skóry. Na mojej skórze nie ciemnieje na pomarańczowo, co widać bardzo dobrze, kiedy zmywam podkład wieczorem. Konsystencja, jak pisałam wyżej, jest z tych kremowych i nawilżających, choć jest to formuła zastygająca i trwała. Jeśli chodzi o zapach, mnie bardzo się podoba, choć nie potrafię go porównać do niczego konkretnego. Niżej pokażę wam, jak wypada w porównaniu do innych moich podkładów.
Eveline Cosmetics Wonder Match vs inne moje podkłady
od góry:Eveline Cosmetics Wonder Match 010 light vanilla,
na dole: Wet n Wild Photofocus foundation soft ivory, Ingrid Cosmetics Mineral Cover 12 natural, Ingrid Cosmetics Ideal Matt 300 ivory, Celia Women 02 naturalny.
Podsumowując, podkład Eveline Cosmetics Wonder Match to ostatnio mój faworyt w kategorii podkładów, ponieważ ląduje na mojej twarzy w każdym makijażu i ciężko mi go odstawić. Ma bardzo dobre krycie już po pierwszej warstwie, aczkolwiek można je budować, jeśli potrzebujecie i podkład nadal wygląda bardzo dobrze. Bardzo dobrze współpracuje też z moimi ulubionymi pudrami do twarzy, a także z bambusowym pudrem, który ostatnio bardzo lubię. Trwałość również na wielki plus, ponieważ niewiele zostaje na maseczce, a bez niej podkład trzyma się cały dzień praktycznie nienaruszony. Nie wyświeca się również szybko, bardziej daje taki zdrowy glow, pomijając prawdziwy upał, który jest ciężko przetrwać każdemu podkładowi. Nie wchodzi również w linie mimiczne ani pory.
I tym akcentem kończę ten wpis. Koniecznie napiszcie, czy miałyście okazję stosować ten podkład i jak u was wypadł, a może po mojej recenzji czujecie się skuszone na wypróbowanie?
Wiele osób go poleca, może kiedyś się skuszę. Jednak póki co jak wspominałam preferuję leciutkie podkłady :)
OdpowiedzUsuńAle to też nie jest ciężki podkład, bo ja nie jestem miłośnikiem szpachli od dobrych kilku lat już. Ja wiem, że może zapomniałam wspomnieć w recenzji, aczkolwiek tego podkładu kompletnie na twarzy nie czuję, więc nie trzeba się go bać latem, że będzie jak maska, która nie jest twoją twarzą, a miałam tak kiedyś z podkładem Maybelline Super Stay (A to jest już killer moim zdaniem, bo on przetrwa wszystko, nawet deszcz🙈)Oczywiście to są moje odczucia, bo jak wiadomo każda z nas ma inne preferencje wzgledem podkładu, aczkolwiek chciałam wyprostować swoje niedomówienie 😉
Usuńz przyjemnością sobie go wypóbuje :)
OdpowiedzUsuńNie używałam :)
OdpowiedzUsuńNie testowałam, choć słyszałam o nim dużo dobrych opinii i jako że lubię testować kolorówkę to nawet planowałam go kupić. Z tym, że satynowych/matowych podkładów mam kilka. Czekam aż eveline wypuści coś rozświetlającego ;)
OdpowiedzUsuń