W kwestii dbania o włosy śmiało mogę powiedzieć, że przez ostatnie miesiące zrobiłam spory progres i włączyłam do swojej pielęgnacji wiele ciekawych produktów. W grudniu oprócz standardowego pudełka pure beauty dostałam również wersję limitowaną we współpracy z marką Miya Cosmetics. Dzisiaj przychodzę z recenzją pierwszego produktu, który wybrałam do testowania z tego pudełka. Ciekawi jak wypadło u mnie serum all in one miya superhairday mix&match? Koniecznie ze mną zostańcie.
współpraca reklamowa z pure beauty
Dostępność
Serum miya superHAIRday mix&match stacjonarnie dostaniecie w Rossmannie. Jego cena wynosi 34,99 zł. Online dostępne jest ono jedynie na stronie producenta.
Moja opinia
Pielęgnuje i nawilża włosy oraz skórę głowy. Łagodzi i koi podrażnienia skóry głowy. Przywraca włosom witalność i objętość. Zmniejsza wydzielanie sebum. Sprawia, że włosy pozostają świeże. Wygładza włosy, sprawia, że są lśniące, miękkie i przyjemne w dotyku.
Wybrałam to serum, bo wydało mi się dość ciekawym produktem. Ja wykorzystuje je zawsze w formie takiego serum/wcierki, które hamuje wydzielanie sebum oraz łagodzi skórę głowy. Uważam, że w formie serum na końcówki jest to zbyt lekki produkt, więc wybrałam sobie takie dwa zastosowania.
Zacznę od tego, że zanim zaczęłam stosować ten produkt, kiedy moja skóra głowy była podrażniona, więc był to dobry sprawdzian, czy ten produkt naprawdę sobie poradzi w ogóle. I faktycznie od pierwszego użycia poczułam ulgę, bo skóra głowy przestała być podrażniona i swędząca. A musicie wiedzieć, że takie atrakcje mam rzadko. W kwestii wydzielania sebum sporo pomogła mi wcierka olejowa sylveco, które używam regularnie od końcówki sierpnia. Nie mniej jednak to serum również mi nie zaszkodziło. Włosy są faktycznie dłużej świeże. Mają też więcej objętości, ale możliwe, że to kwestia tego, że używam przy niej masażera, którym łatwiej wcierać mi produkt. Serum ma oczywiście bardzo lekką konsystencję, więc nie pozostawia na głowie żadnej warstwy, a idealnie się wchłania. Nie ma zatem obaw, że włosy będą obciążone.
Opakowanie
Na początku mamy wygodny kartonik, który zawiera wszystkie potrzebne informacje od sposobów używania serum po skład. Serum zapakowane jest w wygodną buteleczkę z pipetą, która idealnie nabiera produkt. Nie ma problemu z nabraniem odpowiedniej ilości kosmetyku.
Skład
W składzie serum znajdziemy aloes, niacynamid, wąkrotkę azjatycką, ekstrakt z moringa. cynk, betainę, argininę, kwas mlekowy i cytrynowy.
Skład zdecydowanie wygląda na nawilżający i łągodzący, więc w tej roli sprawdzi się najlepiej.
Konsystencja i zapach
Kolor serum jest przezroczysty, więc nie będę się nad tym rozwodzić. Konsystencja jest bardzo lekka, taka żelowo-wodnista, więc wchłania się w ekspresowym tempie. Ja najczęściej stosuję to serum na mokre włosy, ale sądzę, że ze względu na jego super lekką konsystencję spokojnie sprawdzi się też na suchych włosach. Zapach jest całkiem przyjemny, raczej neutralny. Nie ma tutaj żadnych konkretnych nut, ale myślę, że jest on na tyle delikatny, że nie będzie nikomu przeszkadzał.
Podsumowując, produkt fajnie się u mnie sprawdził. Poradził sobie z podrażnieniem skóry głowy, sprawił, że włosy były dłużej świeże i miały objętość. Ciekawy produkt do przetestowania i cieszę się, że miałam taką możliwość. Czy jest on jednak niezbędny, musicie sobie odpowiedzieć sami.
Niby ciekawy produkt, ale nie widzę zastosowania w mojej pielęgnacji. Raczej by tylko leżał :D Wcierki są wystarczające.
OdpowiedzUsuń