Jeśli chodzi o perfumy, jestem zwolennikiem zapachów kwiatowo-owocowych oraz tych bardziej świeżych wodno-cytrusowych na przykład. Zimą lubię wybierać nieco bardziej otulające zapachy, ale bez nut waniliowych, bo niestety nie jestem w stanie ich znieść bez bólu głowy. Dzisiaj przychodzę do was z recenzją perfumetki marki Adopt, którą znalazłam w ostatnim boxie Pure Beauty You're Cute, którego zawartość widzieliście ostatnio. Jak wypadła i czy polubiłam ten zapach? Koniecznie ze mną zostańcie, aby się tego dowiedzieć.
Współpraca reklamowa z Pure Beauty
Dostępność
Wodę perfumowaną Adopt midnight for her stacjonarnie kupicie w Rossmannie. Cena regularna wynosi ok. 40 zł. Do wyboru jest bardzo dużo opcji bardziej kwiatowych lub owocowych. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Mnie trafił się w pudełku zapach midnight for her. Niżej pokażę wam nuty zapachowe, abyście mogli zdecydować, czy to coś dla was.
Nuty zapachowe:
głowa: czarna porzeczka, bergamotka, śliwka
serce: róża, malina, pralina
podstawa: wanilia, drzewo sandałowe, piżmo
Moja opinia
Wiecie na pewno, że jeśli chodzi o zapachy, nie zbieram ich jakoś bardzo nałogowo i jeśli kupuję lub wybieram jakieś perfumy sama, dokładnie sprawdzam nuty zapachowe. Dzięki temu nie udało mi się jeszcze wtopić zbytnio, pomijając perfumy Avon Luck, które oddałam dalej, bo nie byłam w stanie znieść tego zapachu. A jak to było z zapachem midnight for her? Już opowiadam.
O perfumach Adopt zrobiło się na chwilę trochę szumu, jak wchodziły do Rossmanna i chyba stąd je kojarzę. Potem jakoś zaginęły, a ja też nie do końca się interesuje tematem, więc mi to umknęło. Kiedy zobaczyłam elegancką perfumetkę w pudełku Pure Beauty, coś mi zaświtało, że mogę znać markę. Zapach przy pierwszym powąchaniu nie bardzo mi się spodobał, ale uznałam, że jeszcze nie warto go skreślać i lepiej najpierw przetestować.
Wodę perfumowaną midnight kupujemy w małym flakoniku o pojemności 30 ml. Widziałam, że chyba jest jeszcze wersja 50 ml do wyboru, ale nie wiem, czy dotyczy to każdego zapachu. Nie mniej jednak opakowanie jest na tyle eleganckie i wygodne, że swobodnie zmieści się do każdej torebki, aby można było je zabrać ze sobą. Atomizer psika dobrze i nie ma problemu z aplikacją perfum.
I zapewne teraz zadajecie sobie pytanie, a co ja czuję w tych perfumach? Najbardziej czarną porzeczkę, malinę i różę. Gdzieś w tle przebija się delikatnie odrobina śliwki, ale na szczęście okazało się, że nie jest przytłaczająca, bo przyznam, że to również jedna z tych nut, których nie lubię przez mgiełkę z Avonu o tym zapachu. Warto też zaznaczyć, że róża tutaj bardzo przypomina mi tę z hydrolatów i mgiełek różanych, więc to na duży plus, bo można się obawiać, że będzie to bardziej babcina woń przez to. W perfumach powinnam jeszcze czuć pralinę i wanilię, ale przyznaje, że kompletnie tego nie ma w tym zapachu, a jestem pewna, że wanilię na pewno bym wyczuła. Oczywiście jest w nim też oprócz tej słodyczy owoców i róży coś otulającego i podejrzewam, że może to pralina solo jednak. Względem trwałości woda perfumowana po godzinie noszenia staje się bardzo bliskoskórna i czujecie ją tylko na sobie. Nie rozciąga za sobą ogona, więc osoby wokół zbytnio go nie czują. Jednak na ubraniach, szalikach i kurtce ma świetną trwałość, bo czuć zapach bardzo nawet po kilku dniach.
Warto zaznaczyć, że zapach mimo pewnej intensywności nie powoduje u mnie bólu głowy, bo musicie wiedzieć, że w moim przypadku to bywa bardzo szybka reakcja.
Sądzę, że to będzie dobry wybór też na jesień i zimę, a nawet najbardziej na ten czas. Ja sobie pozwoliłam na testowanie zapachu, bo jednak na razie jest dość chłodno i on bardzo dobrze się wpisuje w ten czas.
Podsumowując, jestem naprawdę zadowolona z perfum adopt i nie myślałam, że tak je polubię. Wcześniej nie znałam tych zapachów, więc to pozytywne zaskoczenie. Przy okazji mają zgrabne opakowanie, które można wszędzie ze sobą zabrać, więc to kolejny ich plus. Na trwałość również nie narzekam i nie przeszkadza mi, że są bardziej bliskoskórne. Najlepiej czuć je na ubraniach, ale z racji tego, że nie jest to duszący zapach, nikomu wokół to nie przeszkadza. I myślę, że zapoluję też za jakiś czas na coś typowo letniego tej marki.
Dajcie znać, czy używaliście już zapachów Adopt i jakie są wasze ulubione :)
Nie słyszałam o tych perfumach, ale myślę, ze ten zapach by mi się spodobał:)
OdpowiedzUsuńJa jak wspominałam ich nie polubiłam za bardzo, to totalnie nie mój zapach (ale ja generalnie jestem BARDZO wybredna zapachowo). Ale za to mojej mamie się bardzo spodobały (mamy totalnie inne gusta zapachowe :D), także nic straconego. Sama pomyślę o czymś bardziej świeżym, bo sam zamysł mini flakoników mi się bardzo podoba - nie zdążą się znudzić :)
OdpowiedzUsuń