Pielęgnacja ciała to rytuał, który zdecydowanie warto celebrować codziennie. Ja bardzo lubię robić sobie domowe spa weekend, kiedy mam na to więcej czasu. Przez ostatnie tygodnie dzięki wizaż.pl miałam okazję testować pianki pod prysznic Douglas Home Spa. Jak się u mnie sprawdziły? Koniecznie czytajcie dalej.
[współpraca reklamowa z wizaż.pl]
Zacznę od tego, co łączy te dwie pianki, a jest to opakowanie. W obu przypadkach jak widzicie, jest to typowe opakowanie jak przy piankach do depilacji. Od samego początku dozownik nie zacina się i daje odpowiednią ilość produktu. Buteleczki różnią się jedynie kolorem i delikatnie grafikami.
Konsystencja obu pianek jak widzicie, jest naprawdę puszysta i podczas mycia nie znika szybko. Jak wspomniałam wyżej, pianki nie wysuszają skóry, a bardzo dobrze nawilżają. Zapach w obu przypadkach zostaje na skórze na dłużej.
Podsumowując, moje pierwsze spotkanie z piankami do ciała uznaję za udane. Z tej dwóch pianek pod prysznic Douglas Home Spa bardziej przypadła mi do gustu wersja Seathalasso, która jest świeża i lekko słona. Nie ujmuję oczywiście złotej wersji, bo pod względem działania jest równie świetnym kosmetykiem, ale jak napisałam wyżej, nuty zapachowe nie do końca przypadły mi do gustu latem. Sądzę, że to lepsze rozwiązanie na jesień i zimę. Nie mniej jednak, polecam wam bardzo te produkty i sama chętnie sięgnę po kolejne opakowania. Niedługo postaram się też opowiedzieć wam o peelingu z tej serii, bo jest równie ciekawy.
Koniecznie dajcie znać, czy stosujecie pianki myjące i jakie kosmetyki możecie mi polecić :)
Totalna nowość dla mnie 🩷
OdpowiedzUsuńNa lato idealne po prostu. Douglas to moja ulubiona perfumeria. Pozdrawiam ja i Eltrox
OdpowiedzUsuńCiekawe pianki, zainteresowały mnie. :)
OdpowiedzUsuń