Kremy do twarzy to jedne z tych kosmetyków, które bardzo lubię testować, choć nie wszystkie są na tyle interesujące, aby o nich pisać coś więcej. W moim przypadku taki kosmetyk zawsze stanowi zwieńczenie pielęgnacji i bardzo lubię, kiedy ma ciekawe składniki. Stawiam na to, odkąd przekroczyłam magiczną 30tke i bardziej dbam o pielęgnację anti age. Oczywiście sam krem niczego nie zadziała, ale jest świetnym uzupełnieniem innych kosmetyków.
Krem dr Irena Eris dermokrem globalnie regenerujący znajdziecie stacjonarnie w Douglasie i online w wielu drogeriach. Jego cena to aż 116 zł.
Opakowanie to odkręcana tubka w moim przypadku. W pełnowymiarowej wersji jest to elegancki słoiczek, który zawiera 50 ml kremu.
5° pielęgnacji anti-aging Dr Irena Eris CLINIC WAY stanowi idealną propozycję dla wrażliwej skóry z widocznymi głębokimi zmarszczkami i fałdami, o wiotkiej i cienkiej strukturze, podatnej na podrażnienia.
Pielęgnacja anti age w moim przypadku zaczęła się o wiele wcześniej, ale to po 30tce stawiam na taką pielęgnację jeszcze bardziej. Wykorzystuje nie tylko popularne składniki jak kwas hialuronowy czy retinol, ale również doceniam bogactwo składników w kremach do twarzy. Krem Lirene nr 5 oceniam bardzo dobrze podobnie jak jego brata o numerze dwa. Ten krem daje nie tylko sporą dawkę nawilżenia i ukojenia,ale również świetnie napina, uelastycznia i ujędrnia skórę. Bardzo lubię w nim też to, że nie wywołuje podrażnienia. Oczywiście nie umiem ocenić działania na głębokie zmarszczki, aczkolwiek uważam, że nigdy nie jest za wcześnie na profilaktykę w tej kwestii. Bardzo dobrze dogaduje się z serum z kwasem hialuronowym oraz z resztą mojej pielęgnacji, której krem do twarzy jest ostatnim krokiem.
Krem ma gęstą konsystencję, która bardzo dobrze wypracowuje się w skórę. Nie zostawia na cerze tłustej i ciężkiej warstwy, a wręcz przeciwnie, bo wchłania się naprawdę szybko i bez problemów.
Nie po nim też wrażenia spoconej twarzy po czasie.
W składzie znajdziemy betainę, olej canola, niacynamid, ekstrakt ze słodkich migdałów, wapń, olej awokado, wyciąg z wiciokrzewu japońskiego,wosk candelila, olej sezamowy.
W moim przypadku krem bardzo dobrze wpisał się w moją aktualną jesienną pielęgnację. Daje skórze potrzebne składniki, wygładza, napina, regeneruje i ujędrnia. A to zdecydowanie jest mojej cerze potrzebne. Czy polecam spróbować? Owszem. Jeśli nie na własnej skórze, to konieczne kupcie go mamie lub babci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.