Witam was kochane serdecznie w kolejnym wpisie. Dzisiaj po małym szaleństwie zakupowym zapraszam na recenzję jednego z ulubieńców poprzedniego miesiąca. Muszę przyznać, że rzadko pokazuję pomadki w osobnych wpisach, ale ta jest wyjątkowa mimo tego, że nie każda z was lubi matowe wykończenie na ustach, bo mat jednak przesuszać potrafi, ale jeśli dobrze dbamy o usta ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jeśli ciekawi was, czy warto kupić tę z dzisiejszego wpisu, zapraszam do dalszej części po tym jakże długim wstępie :D


Co, gdzie i za ile? 





Pomadkę Lovely Matt Mousse nr 4 udało mi się kupić w Rossmannie podczas promocji -49%/ 55%. Wiecie, jaka była historia z nowymi produktami podczas tej akcji, więc krótko tylko przypomnę, że na samym początku nowe produkty nie były objęte zniżką, ale cóż wnioski na przyszłość mam nadzieję, że zostaną wyciągnięte. Pomijając początkowe niedogodności, pomadka w regularnej cenie kosztuje ok. 12 zł, więc uważam, że całkiem przystępnie nawet bez obniżki.




Obietnice producenta

Mat zawsze na tak! Długotrwała formuła matowych pomadek efektownie pokrywa usta aksamitną warstwą na długi czas. Nowatorska formuła łączy efekt matu, long lasting oraz komfortową aplikację i powoduje, że twoje usta pozostaną jedwabiście miękkie i odpowiednio nawilżone. Dostępna w 5 odcieniach kolorystycznych.





Skład

Caprylic/Capric Triglyceride, Cyclomethicone, Silica, Cyclotetrasiloxane, Polyethylene, Ceresin, Microcrystalline Wax, Polyhydroxystearic Acid, Tocopheryl Acetate, Methylparaben, Propylparaben, Parfum, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, [+/-]: CI 77891, CI 15850, CI 77492, CI 45410, CI 77491, CI 77499, CI 42090.







Opakowanie


Opakowanie pomadki stanowi sztyft z plastikową, lustrzaną nakrętka z nadrukowanym logo marki oraz rysunkiem ust. Sztyft w fioletowym kolorze w miarę dobrze oddaje to, co znajdziemy w środku. Trochę gorzej ma się to do efektu  na ustach, ale jak same wiecie, to zależy wszystko od indywidualnego koloru naszej czerwieni wargowej bez żadnego kosmetyku.


Kolor


Na zdjęciu niżej zobaczycie kolor pomadki w świetle naturalnym bez przeróbek i z lekką przeróbką. Z jednej strony kolor wyszedł bardziej ciepły, a z drugiej chłodny. I raczej oba w tonacji różowo-fioletowej, czyli wydawałoby się, że całkiem ok.






Efekt na ustach ( zdjęcie poglądowe) + moja opinia





I jak same widzicie, pomadka na moich ustach wyszła fioletowa, a ja wyglądam z deczka trupio. Podejrzewam, że to przez kolor mojej czerwieni wargowej, bo na dłoni wygląda to dużo lepiej. Znalazłam jednak świetny sposób, jak zrobić z niej mój ulubiony dzienny kolor. Poniżej pokażę, z czym ją mieszam, aby powstał brudny róż. Oczywiście miałam okazję kilka razy nosić pomadkę solo (głównie w domu jednak, bo na ulicę bym tak nie wyszła) i przyznam szczerze, że pomadka wcale nie jest zła. Przede wszystkim ma przyzwoita trwałość, nie odbija się na szklankach ani filiżankach. Wyciera się bardzo równomiernie podczas jedzenia najbardziej. Na plus można zaliczyć jej również to, że nie wygląda sucho ani kredowo na ustach, nie zbiera się w załamaniach. Nie zauważyłam też, aby wysuszała mi usta, aczkolwiek regularnie robię peeling i traktuję je pomadką nawilżająca, więc nie mam problemów z przesuszeniami. 




Pomadkę, aby uzyskać mój ulubiony dzienny kolor, jak wspomniałam wyżej, lubię mieszać z dwoma konturówkami. Pierwsza z nich to Wibo Nude Lips w kolorze nr 4, druga to My Secret I love My Style Nr 2 Nude Lips, co daje efekt taki, że mam na ustach kolor, w którym spokojnie można wyjść z domu. I nie straszyć, siebie ani innych :D 




Podsumowując: Poza nietrafionym kolorem (a to raczej moja wina) pomadka bardzo mi się podoba. Lubię jej trwałość, komfort noszenia, brak suchych ust i suchych skórek oraz  równomierne schodzenie z ust. Uważam, że jest godnym polecenia kosmetykiem i zdecydowanie trafia na moją listę ulubieńców mimo wszystko. A wy znacie tę pomadkę? Kusi was? Co o niej sądzicie? Koniecznie dajcie znać :)

13 komentarzy:

  1. Mam już taki nadmiar produktów do ust, że po nią nie sięgnę. Kolor też nie mój.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tej pomadki nie znam, ale nie powiem kusi mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt, że kolor dość mroczny. Myślę, że czasami możesz go i tak wykorzystać :) Fajnie, że napisałaś o tych pomadkach, bo nie słyszałam o nich wcześniej :) Muszę się im przyjrzeć w Rossmannie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam brąz i to chyba najlepsza pomadka na jaka trafilam ostatnio ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię takie kolorki mimo wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. mnie bardzo kusi jakaś fioletowa pomadka, więc kolor by mnie zadowolił :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam jeszcze tych pomadek ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzeczywiście całkiem trupi kolor :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny kolor, mimo, ze "trupi" jak dla mnie świetny. Bardzo lubię takie odcienie:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Uuu, jaki kolorek. Raczej nie dla mnie. Nie widziałam wcześniej tej pomadki w drogerii ;) Ale rzadko zaglądam do szaf w poszukiwaniu produktów do ust, bo rzadko maluję usta ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba kolor tej pomadki! Jak nie wysusza ust to może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.