Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Jak widzicie, po tytule będzie to kolejny wpis z serii ulubieńców roku, który się tutaj pojawi. Dzisiaj będzie dotyczył on makijażu, potem weźmiemy na tapetę pielęgnację, a na samym końcu zajmiemy się najmniej przyjemnym wpisem, czyli bublami. Zatem jeśli jesteście ciekawe, jakie produkty skradły moje serce w tym roku w kategorii makijażowej zapraszam serdecznie do dalszej części.








 WIBO NEUTRAL EYESHADOW PALETTE- to zdecydowanie najczęściej i najdłużej maltretowana przeze mnie przez ostatnie 7 miesięcy paletka cieni do powiek. Jest idealna do wykonania zarówno codziennego makijażu, jak i tego mocniejszego wieczorowego. Pigmentacja i trwałość cieni,  nigdy mnie nie zawiodły. Jeśli tak jak ja jesteście miłośniczkami paletek w odcieniach nude koniecznie spójrzcie na nią w drogerii.





WIBO EYESHADOW BASE- bazę odkryłam dzięki internetom. I postanowiłam sprawdzić, co zwojuje na moich powiekach. I okazuje się, że potrafi i była przeze mnie równie mocno używana, jak neutralna paletka tej samej firmy, co widać, jak się otworzy pudełeczko, ale tego demonstrować wam nie będę, musicie mi uwierzyć na słowo. Jeśli chodzi o inne cienie do powiek, które posiadam z nimi, również świetnie się dogaduje, bez rolowania i migrowania po powiece gdziekolwiek. Pamiętajcie tylko, że jeżeli macie bardzo tłuste powieki to raczej się nie sprawdzi, u reszty powinna zagrać.



WIBO FIXING POWDER- jeśli o firmę wibo chodzi, to jest to już trzeci produkt tej marki, który pokochałam. Obecnie jestem w trakcie drugiego opakowania tego pudru, a wystarczył mi on dokładnie na rok, po czym niewiele czekając, zakupiłam w październiku chyba (jeśli dobrze pamiętam) po roku kolejne opakowanie. To on przekonał mnie, do używania sypkich pudrów pokazując, że jest w stanie przez dobrych kilka godzin utrzymać w ryzach mój makijaż bez poprawek. Ciekawą sprawą jest to, że bardzo ładnie kwiatowo pachnie, co bardzo rzadko zdarza się w wypadku pudru. Jeśli jeszcze nie zwróciłyście na niego uwagi w drogerii warto po niego sięgnąć, a nie będziecie zawiedzione.

MAYBELLINE SUPER STAY 05 LIGHT BEIGE- ten podkład odkryłam, kiedy wiosna już była w pełni, a jak akurat potrzebowałam kolejnego. Szukałam chwilowej odmiany od ulubionego w tamtym czasie Rimmela Stay Matt nr 103 True Ivory i tak trafiłam na ten podkład. Nie wiedziałam o nim nic oprócz tego, co widniało na opakowaniu, więc kupowałam mocno w ciemno, biorąc najjaśniejszy w całej gamie odcień. I nie zawiodłam się na nim. Podkład świetnie trzyma się na twarzy przez cały dzień, dobrze dogadując się z pudrem, o którym wspomniałam wyżej. Schodzi dopiero przy demakijażu, czyli wtedy kiedy ja tego chcę. Jest odporny nawet na solidne zmoczenie deszczem, o czym miałam okazję się przekonać pewnego razu, zmierzając na zajęcia na uczelni. Świeci się lekko dopiero po 6 godzinach i wystarczy potem tylko odcisnąć sebum w bibułkę matująca i sprawa jest, załatwiona wytrzymuje, do końca dnia, bez żadnych niespodzianek więcej, a mam go czasami na twarzy nawet 12 godzin.
EVELINE COLOR EDITION 703 CANDY ANGEL-w tym roku to moja pierwsza ulubiona pomadka do ust, a widać to po jej solidnym już zużyciu. Obiecałam wam jakiś czas temu, że więcej nie będę was nią zanudzała, ale musiała znaleźć się w ulubieńcach roku. Przede wszystkim za piękny, różowy kolor, świetną pigmentację (wystarczy tylko dwa pociągnięcia, aby pokryć nią całe usta) oraz przyjemne wykończenie, które nazwałabym chyba satynowym,bo błysk tonie jest ewidentny, ale całkowity mat też nie. Pomadka posiada również ładny arbuzowy zapach oraz piękne opakowanie, które przyciąga wzrok i wcale nie mówi o tym, że pomadka kosztowała niewielkie pieniądze.


KONTURÓWKI: ESSENCE 06 SATIN MAUVE, 07 CUTE PINK, 012 WISH ME A ROSE, MY SECRET I LOVE MY STYLE 02 NUDE LIPS-  w tym roku jak widzicie,  używałam ich sporo,  bo posiadam ich w swojej kosmetyczce aż 4. Prawie wszystkie w odcieniach różu lub brudnego różu oraz jedna typowo jesienna Satin Mauve. Pokochałam je przede wszystkim za piękne kolory oraz trwałość na ustach, która w cenie 5-6 zł jest naprawdę powalająca.



EVELINE VELVETT MATT NR 415 NUDE PINK- był to kolejny bardzo często używany przeze mnie w tym roku produkt. Jest matowa pomadka w płynie,  nie daje typowego, kredowego i suchego matu, ale taki satynowy właśnie. Jedno pociągnięcie wystarcza, aby pokryć całe usta i nie należy dokładać więcej, ponieważ możemy zrobić sobie krzywdę. Jeśli chodzi o utrzymywanie to standardowo do pierwszego jedzenia i picia i ściera się przy tym naprawdę równomiernie bez żadnych problemów. Nie wolno tylko nakładać jej na bardzo wysuszone usta, bo podkreśla suche skórki.



MISS SPORTY PUMP UP BOOSTER 100% ROCK nr 001 100% BLACK- ta masakra spodobała się zarówno mnie, jak i wam, kiedy pokazałam w osobny wpisie, jaki daje efekt i same widziałyście, że robi z rzęsami naprawdę cuda. I dlatego się w niej zakochałam, przez co skutecznie strąciła z tronu w mojej kosmetyczce poprzednią ulubienicę, czyli żółtą maskarę z Lovely. Jeśli więc oczekujecie pięknych, wydłużonych oraz lekko pogrubionych rzęs z mega objętością to bierzcie ją z drogeryjnej półki w ciemno.


 EVELINE CONTOUR SENSATION 3W1 NR 01 PINK BEIGE- ten produkt zakupiłam podczas promocji w Rossmannie, ponieważ postanowiłam rozpocząć swoją przygodę z konturowaniem twarzy. I muszę powiedzieć, że nie zawiodłam się na tym trio do konturowania. Używam go teraz codziennie, odkąd je posiadam i jestem z niego bardzo zadowolona. Szczególną miłością obdarzyłam brązer oraz rozświetlacz, który, mimo że różowy daje piękną taflę, którą można budować od subtelnego efektu do mocniejszego. Brązer ma również ładny, chłodny kolor bez dziwnych pod tonów. Najmniej z całej trójki lubię róż, ale bywa, że go używam, więc nie jest, aż tak bardzo pokrzywdzony biorąc pod uwagę, że najczęściej właśnie używam wyżej wspomnianej dwójki. Jeśli więc zastanawiacie się, czy sięgnąć po ten kosmetyk z szafy Eveline uważam, że jest godzien uwagi, skoro znalazł się aż w makijażowych ulubieńcach.




BIELENDA MAKE UP FIXER- ten fixer kupiłam z myślą używania go, kiedy mam większe wyjście lub inna naprawdę ważną sytuację i muszę wyglądać nienagannie przez długie godziny. I właśnie ten produkt mi to dawał. Wystarcza tylko dwa psiknięcia i makijaż jest ładnie utrwalony i scalony na długie godziny. Tworzy na skórze warstwę, która chroni makijaż. A zmywa się, go w bardzo prosty sposób wystarczy ulubiony płyn micelarny i wszystko schodzi.




I tak prezentuje się lista dziesięciu najlepszych kosmetyków w kategorii mojego makijażu w tym roku. Każdy z nich debiutował w mojej kosmetyczce w tym roku po raz pierwszy i był maltretowany ile się da, aż wylądował w ulubieńcach roku, bo jest godzien uwagi. A wy znacie któregoś z moich ulubieńców? A może coś wpadło wam w oko? Koniecznie dajcie znać.

Pozdrawiam was serdecznie do następnego wpisu. Buziaki 👄👄👄👄👄👄👄👄👄



23 komentarze:

  1. Też lubię ten fixer z Bielendy, tylko z tą różnicą, że używam go na co dzień. Na większe wyjścia potrzebuję czegoś mocniejszego, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie odwrotnie właśnie. Nie używam go przy codziennym makijażu, bo rzadko tego potrzebuję, bardziej na większe wyjścia, a trzeba też pamiętać o tym, iż może to powodować zapychanie cery przy dłuższym użytkowaniu :)

      Usuń
  2. Konturówka Essence 06 ma śliczny kolor. Z pudru Wibo nie jestem do końca zadowolona, a baza pod cienie czeka w zapasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się co do tej konturówki, a dodam, że kupiłam ją dzięki tobie i też przepadłam. Puder Wibo to mój pierwszy sypaniec, więc i tak jest nieźle, że dał sobie radę z moim makijażem, bo kiedyś nie bardzo wierzyłam, że to możliwe. I mam nadzieję, że baza się sprawdzi :)

      Usuń
  3. Widzę dużo produktów z Wibo, też mam kilku ulubieńców od nich :) Też mam pomadkę z Eveline z tej serii, ale inny kolor. Chwalę sobie ją bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że odkąd zmienili trochę design i wprowadzili kilka nowości to jakość poszła w górę i faktycznie pokochałam aż 4 ich produkty. Pomadkę z Eveline dosłownie kocham i chyba też skuszę się albo na kolejny kolorek, albo na kolejne opakowanie ulubienicy :)

      Usuń
  4. Znam praktycznie wszystkie produkty :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam tylko puder fiksujący z Wibo i bardzo lubiłam ;) Używam też konturówki z Essence ;)
    A tym sprayem z Bielendy muszę się zainteresować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak bardzo polubiłam ten puder, że mam kolejne opakowanie już. Konturówki z Essence są świetne. Naprawdę warto, szczególnie świetnie daje radę przy ważnych sytuacjach, kiedy makijaż musi wyglądać nienagannie :)

      Usuń
  6. To może kiefyś jak bd okazja przypomnisz sobie o jakimś produkcie i zechcesz przetestować. Bardzo się cieszę,że zdjęcia się podobają :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo ciekawych produktów :) Ta pomadka wygląda obłędnie <3 ostatnio znowu polubiłam mocne kolorki na ustach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny post,u mnie ulubieńcy będą się pojawiać cały styczeń,już pracuję nad tym :D
    Z Twoich kosmetyków mam o dziwo tylko puder Fixing :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wstyd, znam jedynie konturówkę z Essence :p

    OdpowiedzUsuń
  10. Fixer z Bielendy zbiera dobre recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Musze w końcu skusić się na ten puder Wibo ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fixer z bielendy uwielbiam, a puder z Wibo jest dla mnie zbyt pomarańczowy :/

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.