Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was swoje pierwsze wrażenia z użytkowania pewnego pędzla, który zagościł u mnie pod koniec maja z racji urodzin. Chciałam sprawdzić, czy pewne kultowe pędzle są tak dobre, jak o nich mówią, wybrałam więc na początek jeden do blendowania cieni. Jeśli ciekawi was, czy polubiłam się z Hakuro H77 zapraszam do dalszej części posta.
#Co, gdzie i za ile?
Pędzel do blendowania Hakuro H77 udało mi się zakupić w moim mieście stacjonarnie w Drogerii Sekret Urody, gdyż tam można te pędzle znaleźć. Jeśli nie znacie tej drogerii lub nie macie jej nigdzie w swojej okolicy pędzel bez problemu znajdziemy w internetowych drogeriach lub bezpośrednio na stronie dystrybutora. Za swój egzemplarz zapłaciłam ok. 17 zł.
#Z bliska
Jak widzicie, włosie pędzla ścięte jest na okrągło. Jakieś pojedyncze włoski odstają z boku, ale tak jest od początku. Dodam jeszcze, że pędzel prałam i suszyłam już wiele razy, odkąd go posiadam, a żadnego wypadania ani odkształceń nie uświadczyłam. Warto zaznaczyć, że włosie z którego wykonany jest pędzel, jest naturalne, a mimo to nie drapie powieki, czego bardzo nie lubię, więc jakieś 98% moich pędzli jest syntetycznych, nie licząc H77 oraz pędzelka z Ann Co, ale to taka mała dygresja. Do wykonania pędzla pod względem trzonka oraz skuwki nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystko jest estetyczne. Jak dotąd nie starł się również napis z pędzla i mam nadzieję, że jeszcze długo będzie widoczny.
I jak same widzicie, napis na pędzlu wygląda naprawdę świetnie i mam szczerą nadzieję, że nadal tak to będzie wyglądało i że napis się nie wytrze jakoś szybko.
#Pędzel w akcji (zdjęcia poglądowe)
Te zdjęcia, jak najlepiej w całej mojej kolekcji zdjęć własnej twarzy oddają to, co udaje mi się zmalować H77 na oczach. Wiele jest też kwestią doświadczenia, które ciągle zbieram, ale uważam, że zrobienie chmurki cienia w załamaniu powieki, to dla niego żaden problem. I bardzo podoba mi się efekt.
Podsumowując: Bardzo polubiłam się z tym pędzlem i przyznaję, że jest w nim moc. Często pomaga mi w wykonaniu całego makijażu oka, gdyż można nim swobodnie nabrać jasny cień i nałożyć go na powiekę, po czym dobrać ciemniejszy, rozetrzeć całość i makijaż jest gotowy. Uważam też, że naprawdę jest wart każdej wydanej na niego złotówki, bo wbrew mojemu początkowego sceptycznemu nastawieniu spisuje się świetnie, a do tego nie drapie mi powiek, czego jak już na pewno wiecie, bardzo nie lubię w naturalnych pędzlach.
A wy znacie już te pędzle? Lubicie? A może coś was kusi i zastanawiacie się nad zakupem? Koniecznie dajcie znać :)
Mam zwykły pędzel do cieni, tzn szeroki i płaski. Bardzo go lubię. Ps. Zazdroszczę Ci takich długich paznokci, widać, ze maja ładny kształt. ;)
OdpowiedzUsuń17 złotych? I ja go jeszcze nie mam? :o
OdpowiedzUsuńMam go i też był moim pierwszym pędzlem do blendowania, ale z czasem uznałam, że to chyba nie do końca to i teraz używam go tylko do nakładania jasnego cienia pod łuk brwiowy :)
OdpowiedzUsuńDo blendowania mam akurat 2 pędzle Zoevy ;)
OdpowiedzUsuńMuszę się zaopatrzyć w pędzle Hakuro :)
OdpowiedzUsuńA ja nie mam żadnego hakuro :D Chyba czas to zmienić
OdpowiedzUsuńteż go bardzo lubię :) mam go już kilka lat i nic się z nim nie dzieje :D
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo się nad nim zastanawiałam. Ale teraz mam sporo chińskich puchaczy, które mi w zupełności wystarczają ;) Ale sporo dobrego o pędzlach Hakuro słyszałam ;)
OdpowiedzUsuńMam i lubię :)
OdpowiedzUsuńMam ten pędzelek, to jeden z moich ulubionych. Wolę go niż Zoevę w podobnym kształcie.
OdpowiedzUsuńZ Hakuro mam tylko pędzel do podkładu i zdecydowanie jest moim ulubionym :)
OdpowiedzUsuńTakie moje marzenie od dawna, ale te które mam póki co dobrze się sppisują :)
OdpowiedzUsuńz Hakuro mam jedynie flat top do podkładu,jest porządny ale używam go do rozcierania konturowania :D Bo do podkładu źle mi się nim pracuje,jakoś nie umiem :)
OdpowiedzUsuńmarzą mi sie porządniejsze pędzelki
OdpowiedzUsuńŁadny makijaż Ci nim wyszedł :)
OdpowiedzUsuńMam w planach zakup porządnych pędzli :)
OdpowiedzUsuń