Co nowego w kosmetyczce?| Październik| Zapowiedzi recenzji

Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was porcję nowości w mojej kosmetyczce. Tym razem o dziwo jest sama pielęgnacja. Kolorówka będzie prawdopodobnie po promocji w Rossmannie, jeśli będę miała czas się na nią wybrać i wypatrzę coś fajnego do testowania w najbliższych miesiącach. A teraz bez zbędnego przedłużania, zapraszam was na moje zakupy.








Avon Naturals mgiełki zapachowe jabłko&kwiaty oraz kokos&gwiezdny owoc


W tym haulu zakupowym zaczniemy od zapachu, a konkretnie od mgiełki. Wiem, że skończyło się już lato, ale ja nadal mam słabość do tych mgiełek z Avonu. Jabłko&kwiaty to jeden z moich ulubionych wariantów tych mgiełek i nie mogłam się nie skusić.  Jako nowy zapach dołączyła do niej wersja kokos& gwiezdny owoc. Standardowo mgiełki kosztowały ok. 6-7 zł na promce.





Avon Kir Royale| Avon Citrus Zing| Avon Caribbean Colada| Avon Refreshing Lagoon 

Robiąc zamówienie z Avon, nie mogłam się nie skusić na żele pod prysznic. Jestem maniaczką (bo inaczej nie można tego nazwać) tego typu produktów i uwielbiam mieć zapas w tej kategorii. Prawie wszystkie zapachy, które wybrałam są już mi wcześniej znane a myślę tutaj o Kir Royale i Citrus Zing oczywiście, oprócz papai&kokosa, bo ten mam po raz pierwszy oraz owoców wodnych&gruszki, gdyż to nowy ulubieniec tak naprawdę, którego mam drugie opakowanie.


Avon krem do rąk jagody&maliny 

Ostatnia nowość z Avon to krem do rąk. Miałam już z owocowej serii balsam oraz żel pod prysznic. Uwielbiałam ten zapach, więc skusiłam się na krem do rąk o zapachu jagody& maliny. Pachnie świetnie i na razie sprawdza się bardzo dobrze. Jak będzie dalej, na pewno będę donosić w przyszłości :)



Ziaja GdanSkin serum multinawilżające booster anti age 


Po samych zapowiedziach serii GdanSkin w internecie początkowo nie miałam ochoty na zakup żadnego kosmetyku z tej linii. Potem w miarę czasu i czytania pozytywnych recenzji czułam się zaciekawiona, aż w końcu skusiłam się na serum multinawilżające booster anti age. Pomyślałam raz kozie śmierć, może okaże się fajne. Pierwsze wrażenia mam pozytywne. Zobaczymy, czy będzie godne pokazania w ulubieńcach choćby i czy będą dobre efekty na dłuższą metę do końca opakowania. Oczywiście jedyne, na co nie liczę, to wygładzenie zmarszczek, bo tego nie zrobi żaden kosmetyk.




Buna drożdżowo-glinkowa maseczka oczyszczająca seria szałwiowa 


Z racji tego, że niedawno wykończyłam maseczkę aloesową  marki  Buna i mocno przypadła mi do gustu, kolejna na tapetę weszła glinkowo-drożdżowa wersja z serii szałwiowej. Dobrze wiecie, że szalałam ogromnie za kremem z tej serii, który świetnie sprawdzał mi się w ciepłe miesiące pod makijaż i na co dzień. Na razie odstawiam go na rzecz ciut treściwszych kremów, aczkolwiek na pewno jeszcze się spotkamy, ale wracając do samej maski, moje pierwsze wrażenia są pozytywne i mam nadzieję, że tak zostanie. Kosztowała ok. 9 zł.


Green Pharmacy żel do mycia twarzy z zieloną herbatą 

O tym żelu  Green Pharmacy z zieloną herbatą na pewno czytałyście, jeśli odwiedzacie mój blog regularnie. Polecałam go też w serii  najlepsze kosmetyki za +/- 10 zł. Pierwsze opakowanie zobaczycie w październikowym denku, więc skusiłam się na nowe, bo kosmetyk jest genialny. Sprawdza się zarówno w porannej, jak i w wieczornej pielęgnacji cery. Świetnie oczyszcza, jest delikatny dla buzi, nie wysusza jej i nie podrażnia, a pozostawia gładką i miękką cerę. Kosztował ok. 5 zł w promocji.


Beaute Marrakech hydrolat z bergamotką 

Jak dobrze wiecie, markę Beaute Marrakech bardzo lubię za hydrolat pomarańczowy i różany, które są świetne i jeśli jeszcze nie próbowałyście to naprawdę warto. Tym razem skusiłam się na wersję z bergamotką, której przyznam, że jestem bardzo ciekawa. Zamierzam stosować to cudo w swojej porannej i wieczornej pielęgnacji na zmianę z oliwkowym tonikiem Ziai. O efektach będę donosić wam na bieżąco.

Be
Farmona Tutti Frutti Peeling do ciała malina& jeżyna 


Jak dobrze pamiętacie, wykończyłam we wrześniu mój ulubiony cukrowy peeling do ciała marki Bielenda. Wcześniej sporo słyszałam jednak o peelingach  Farmony, aczkolwiek nigdy nie złożyło się, abym wypróbowała bodaj takie maleństwo, więc się skusiłam. Wybrałam wersję jeżyna& malina w niebieskim kolorze. W sumie wielkiego zdziwienia nie było po pierwszej aplikacji, aczkolwiek troszkę mnie dziwi, że peeling jest tak rzadki, bo jestem przyzwyczajona do gęstszych konsystencji, ale urzeka mnie w nim jak na razie zapach i ten niebieski kolor :D Działanie, jak na te pierwszych kilka aplikacji też  zapowiada się dobrze  :))


Seyo żel pod prysznic aloes&witamina E


Jak chodzi o markę Seyo, średnio ją lubię i rzadko kupuję te produkty od czasu wpadki  z różanym żelem pod prysznic, który był po prostu przeciętny. Przyznam, że na pierwsze opakowanie  żelu z aloesem& witaminą E skusiła mnie głównie niska cena, choć liczyłam też po cichu na jakieś dobre działanie. I okazało się, że kosmetyk jest świetny. Super radzi sobie w akcji dając maszynce dobry poślizg, nie wywołując podrażnień i dając skórze przyjemne nawilżenie po samym zabiegu. I dlatego kupiłam kolejne opakowanie tego cuda również za ok. 9 zł jak poprzednim razem.



Garnier Fructis Fresh


O tym szamponie w zasadzie nie mam już co napisać, aby się nie powtarzać. Po prostu Garnier Fructis Fresh musi być w mojej łazience, w razie, gdyby każdy inny produkt tego typu zawiódł, (co odpukać w ostatnim czasie mi się przydarza na szczęście), a ja chciałabym użyć ulubieńca. To taki mój sztampowy produkt, znak rozpoznawczy trochę :D


Joanna Tradycyjna Receptura Chmiel i drożdże& Skrzyp i Rozmaryn szampon 


Szampony Joanny to również stali bywalcy w mojej kosmetyczce. Skrzyp& Rozmaryn to stosunkowo nowe odkrycie, ale chmiel&drożdże to  już kolejne opakowanie ulubieńca. Do pary mam też odżywkę, która również jest świetnym kosmetykiem.

Intimelle odświeżający płyn do higieny intymnej  


Płyny do higieny intymnej marki Intimelle gościły swego czasu w mojej kosmetyczce i sprawdzały się całkiem przyjemnie. Po dłuższym czasie skusiłam się więc na wersję odświeżającą z rumiankiem i kwasem mlekowym i nie żałuję.




I tak prezentują się moje nowości pielęgnacyjne. Jak wspomniałam wyżej haul z kolorówką postaram się wstawić, jeśli upoluję coś fajnego. A jak wasze nowości w pażdzierniku? Szykują się duże zakupy, czy niekoniecznie? :) Koniecznie dajcie też znać, czy jakiś produkt z moich nowości was zainteresował bliżej:)





























































































7 komentarzy:

  1. ten rumiankowy płyn Intimelle od kilku lat jest moim ulubieńcem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę kilka naprawdę fajnych produktów pielęgnacyjnych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. miałam inną wersję maseczki Buna i miło wspominam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś bardzo lubiłam peelingi Farmony, ale teraz znam sporo lepszych produktów :D Muszę wypróbować w końcu maseczki Buny - ta z drożdżami mnie szczególnie kusi także chętnie o niej coś przeczytam :) Podobnie jak i serum Ziaja jestem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio zastanawiałam się nad tym żelem do golenia SEYO, ale tak wyszło, że udało mi się kupić moje ulubione żele do golenia Balea :P Nie słyszałam jeszcze o tej bergamotkowej wodzie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tego serum Ziaja jeszcze nie widziałam, jakaś nowość? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mgiełka kokosowa z Avonu to mój letni ulubieniec:))

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.