Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Te z was, które mają mieszaną cerę wiedzą, jaka potrafi  być kapryśna i wymagająca. Nie każdy kosmetyk lubi i chce się z nim pogodzić. Sama jakiś czas temu poszukiwałam idealnego kremu dla siebie, przechodząc przez różne marki. Potem  moim największym ulubieńcem stał się krem winogronowy marki Alterra, o którym na pewno wiele razy tutaj czytałyście. Koniec końców Rossmann postanowił zrobić mi psikusa i wycofać ten krem razem z jego wariantem pod oczy i na noc. Jeżeli chodzi o krem pod oczy, to zastępstwo udało się znaleźć, ale krem na dzień na  przykład, lub na noc to już osobne zagwostki. Dzisiaj postanowiłam opisać jeden z moich wrześniowych hitów, jakim jest krem na dzień marki Bielenda z nowej serii Green Tea. Jeśli ciekawi was bliżej, za co tak bardzo go polubiłam, zapraszam do dalszej części wpisu, po tym jakże przydługawym wstępie :)



Co, gdzie i za ile?



Matujący Krem na dzień marki Bielenda z najnowszej serii z zieloną herbatą dostaniecie w drogeriach Rossmann lub Natura. W  tym momencie kosztuje on ok. 17 zł (mam na myśli moment, w którym piszę tę recenzję, jak będzie potem, nie wiem). Mnie osobiście kusi na pewno jeszcze krem na noc z tej serii i może serum.



Obietnice producenta+ moja opinia 





W skrócie:
*krem rozjaśnia przebarwienia, matuje, wygładza i ściąga pory
*nawilża i wygładza cerę oraz powoduje zmniejszenie występowania zmian trądzikowych
*sprzyja znacznej poprawie wyglądu i kondycji naskórka




I jak to wygląda w rzeczywistości? Otóż cerę mieszaną posiadam, pory faktycznie mam rozszerzone, kilka przebarwień po niedoskonałościach, które kiedyś mi nawracały, problem ze świeceniem nie jest może tragiczny, ale moja cera, jednak się przed nim nie powstrzymuje.  Dodatkowo czasem pojawiają mi się suche skórki, a skóra skłonna jest też do zapychania. Naświetliłam wam właśnie, jak to z moją cerą wygląda. Super trudno nie jest, ale łatwo czasami też nie. Krem w praktyce spisał się bardzo dobrze. Po pierwsze faktycznie matuje, wygładza buzię i ściąga pory, ale nie robi tego w agresywny sposób, gdyż nie odczuwam żadnych nieprzyjemnych skutków tego działania, a zależy mi na tym.
Jeśli chodzi o rozjaśnienie przebarwień, to mocnego na razie nie zauważyłam, ale jak tak się obserwuję, nie jest gorzej, sądzę, że troszkę lepiej, choć to zapewne zauważę najbardziej za jakiś czas. Nawilżenie i wygładzenie buzi po tym kremie jest cudowne, a najlepsze jest to, że pozostaje ona w takim stanie przez calutki dzień. Krem świetny jest zarówno pod makijaż, jak i po prostu do normalnej, codziennej pielęgnacji. Odnosząc się jeszcze do tego, że kosmetyk ma zmniejszyć występowanie niedoskonałości, to śmiało powiem, że chyba jakiś wpływ też na to musi mieć, skoro w ostatnim czasie mam mało nawet tych hormonalnych niedoskonałości i  podejrzewam, że służy temu też fakt, że używam pewnego kosmetyku wieczorem, który pomaga na takie problemy. Skoro jest tak pięknie, to teraz zapytacie, a co na przykład z zapychaniem? Otóż sprawa ma się tak, że produkt wcale mnie nie zapycha. Zresztą w ostatnim czasie odpukać jest u mnie coraz lepiej w tej kategorii.





Skład


Opakowanie





Na samym początku kosmetyk dostajemy w porządnie ofoliowanym kartoniku. Sama zawartość w szklanym, eleganckim słoiczku zabezpieczona jest sreberkiem, co daje nam stuprocentową pewność, że produkt jest świeży i że nikt poza nami wcześniej go nie dotykał. Wracając jeszcze na chwilę do słoiczka, muszę powiedzieć, że całkiem mi się podoba. Niektóre z was stwierdzą, że nie jest to do końca higieniczna forma aplikacji, ale uważam, że skoro tylko ja użytkuję produkt, zawsze czystymi dłońmi, to jestem w stanie przeżyć fakt, że nie jest to tubka. 




Kolor/ Konsystencja/Zapach 




Krem ma przyjemny, jasny, zielony kolor. Nawiasem mówiąc,  pierwszy raz spotykam się z sytuacją, że krem nie jest typowo biały, aczkolwiek kompletnie mi to nie przeszkadza. Konsystencja kosmetyku jest bardzo ciekawa, taka żelowa właśnie, ale nie sztywna, przyjemnie rozprowadza się po cerze, jest taka gładziutka, choć z palców nie ucieka. Jeśli chodzi o zapach, to muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba. Jest przyjemny dla nosa, delikatny, taki typowy kosmetyczny zapach zielonej herbaty. Nie drażni ani nie przeszkadza w ciągu w dnia, bo nie jest już wyczuwalny. 





Podsumowując: Kupiłam ten krem zupełnie w ciemno. Nie wiedziałam czego właściwie, mogę się po nim spodziewać, aczkolwiek jestem bardzo mile zaskoczona jego działaniem. Przede wszystkim dobrze matuje, ściąga pory, nawilża cerę, wygładza ją oraz panuje nad świeceniem w sposób zadowalający. Jeśli macie mieszaną cerę tak, jak ja polecam wam serdecznie ten krem. 

A może znacie już jakieś kosmetyki z tej serii Bielendy? Koniecznie dajcie znać :) 



Jeśli szanujesz moją pracę, nie zostawiaj linków. To nie jest miejsce na twoją reklamę. 

9 komentarzy:

  1. Widzę, że całkiem fajny krem. Jak już pokończę te moje zapasy to może po niego sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam o nim wiele dobrego :) Na pewno kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam same pozytywne opinie. Całkiem fajny się wydaje

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ostatnio stawiam na kosmetyki o naturalnych składach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo fajny, ale akurat kremy matujące nie sprawdzają się u mnie. Ciekawe jakby to było z tym

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie bardzo kusi ten kremik, lubię używać zielonej herbaty zamiast toniku stąd ten pociąg :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie pamiętam czy miałam kiedyś krem tej firmy. Chyba różany czeka w zapasach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ten krem. Kupiłam go, bo nue chciałam się świecić w ciągu dnia i przy okazji pielęgnować moją skórę. Godzinę po nałożeniu kremu zauważyłam że pory sie rozszerzyły oraz skóra zaczęła być bardzo tłusta. Krem nie złagodził mi trądziku ani nie rozjaśnił przebarwień. Jestem rozczarowana i smutna takim efektem.

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.