Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj zapraszam was na wpis z najlepszymi kosmetykami marca. W tym miesiącu prawie sama pielęgnacja z jednym wyjątkiem. Jeśli ciekawi was, jakie kosmetyki zagościły w ulubieńcach, zapraszam do dalszej części wpisu.
Pierwszy ulubieniec a właściwie miłość od pierwszego wejrzenia to kawowy peeling do ciała marki Alterra. Kupując go, nie byłam do końca przekonana co do jego mocy zdzierania, obawiałam się, że będzie słabszy od mojego ulubionego cukrowego peelingu Bielenda, ale bardzo się myliłam, bo zdziera CUDOWNIE, a skóra jest dodatkowo nawilżona i przyjemnie pachnąca kokosem i kawą. Używałam zarówno na sucho, jak i na mokro. Efekt za każdym razem świetny. Zdecydowanie warto się nim zainteresować, jeżeli jeszcze go nie znacie.
Pozostając jeszcze przez chwilę przy marce Alterra wróciłam też w marcu do ich rumiankowej pomadki, którą po raz pierwszy kupiłam jakieś 2 lata temu. Zużyłam pierwsze opakowanie i potem testowałam kolejne produkty. Praktycznie żaden nie nawilżał tak świetnie moich ust, jak ta pomadka. Bardzo blisko ideału była pomadka arbuzowa Isana jakieś 4 lata temu, ale udało mi się kupić ją tylko raz, bo to byłam limitowana edycja niestety :( Wracając jednak do rumiankowej pomadki, to pomogła moim ustom, lepiej niż Nivea, która była fajna, ale nie idealna, jak się tak przyjrzeć i to bynajmniej nie ze względu na kolor. Po prostu mam wrażenie, że Alterra mocniej nawilża jednak i dlatego nałogowo używałam jej w marcu, nie mogłam jej też pominąć zarówno we wpisie z tanimi kosmetykami, jak i w ulubieńcach z tego powodu właśnie.
Czarna maska Pilaten wylądowała u mnie jeszcze w styczniu. Przez ten czas skrzętnie ją testowałam i postanowiłam wreszcie o niej wspomnieć tutaj. Powiem szczerze, że u mnie to nawet działa. Przede wszystkim nie mam problemu z zastyganiem tej maski, jak to nie raz bywa. Nauczyłam się nakładać odpowiednią ilość na twarz, która dobrze i o dziwo szybko wysycha i daje się bez problemu zdjąć razem z zanieczyszczeniem z porów, że tak to ładnie ujmę. Wspomnę jeszcze o samym zdejmowaniu, którego przed pierwszym użyciem bardzo się obawiałam. Okazuje się, że jak maska zastygnie nie dość, że to łatwe, to jeszcze aż tak mocno nie boli. Wiadomo, jest dyskomfort, ale im lepiej maska zastygnie, tym łatwiej ją zerwać i z mikroskopijnych resztek umyć buzię. Nie nabawiłam się od niej też dodatkowych niedoskonałości czy podrażnień. Dla mnie całkiem przyjemny produkt.
Ostatnim ulubieńcem jest produkt makijażowy, a dokładniej paleta cieni Freedom Make up Pro Secret Rose. Przyznam szczerze, że to najbardziej dzienna i delikatnie podkreślająca oko paleta w mojej kolekcji, aczkolwiek nie ujmuje jej to uroku. Cienie są całkiem dobrej jakości i nie mam z nimi problemu na korektorze czy ulubionej bazie z Eveline. Cienie błyszczące fajnie wchodzą na liquid fixer my secret. W marcu stworzyłam nią właściwie najwięcej makijaży. Niedługo postaram się pokazać wam ją w akcji razem ze swatchami i jakimś prostym makijażem.
I tak prezentują się wszyscy ulubieńcy marca :) Myślę, że gromadka całkiem przyjemna.
Mnie osobiście najbardziej zaskoczył peeling. Nie spodziewałam się, żę będzie taki świetny. Koniecznie dajcie znać, czy macie jakiś kosmetyk z tej czwórki?
Mnie osobiście najbardziej zaskoczył peeling. Nie spodziewałam się, żę będzie taki świetny. Koniecznie dajcie znać, czy macie jakiś kosmetyk z tej czwórki?
Też lubię ten peeling i pomadkę:)
OdpowiedzUsuńPeeling czeka jeszcze u mnie na swoją kolej w zapasie, a pomadkę uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńPeeling mnie kusi, ale obawiam się, że może być dla mnie za słaby no i w sumie fanką kawy też nie jestem :D Pomadka alterry była całkiem fajna, ale wolałam jakoś ją stosować na rzęsy jako odżywkę niż jako pomadkę :P Co do pilaten - miałam 2 saszetki i nigdy więcej, dla mnie straszny bubel - nie mam do niej cierpliwości.
OdpowiedzUsuńU mnie zawsze produkty z Alterry się sprawdzają, a w szczególności ich pomadki do ust. Ogółem jestem ciekawa co wyczarujesz z tej paletki - fajne kolorki, choć ja wole te żywe, kolorowe, zwłaszcza jako akcent na dolnej powiece
OdpowiedzUsuńDla mnie Pilaten to niewypał.
OdpowiedzUsuńZnam je:)
OdpowiedzUsuńMaska pilatrn w ogóle sie u mnie nie sprawdzila. Jestem ciekawa tego peelingu.
OdpowiedzUsuńznam pomadję z Alterry i uwielbiam ;)!
OdpowiedzUsuńProdukty znam z blogów, ale stosowałam pomadkę Alterry i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńZnam tylko pomadkę z Alterry i też bardzo ją lubię. Mam paletkę z (chyba) identycznymi cieniami, Iconic 3. Kiedyś używałam jej bardzo często, ale teraz poszła trochę w odstawkę, bo mam kilka innych, nowszych :D
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tych produktów, ale bardzo spodobała mi się ta paletka cieni :)
OdpowiedzUsuńZnam ten peeling kawowy i uważam, że jest świetny :)
OdpowiedzUsuńMiałam tę paletę,ale niestety nie polubiłam się z nią :/
OdpowiedzUsuńOoo, bardzo chętnie sięgnę po peeling! Po tubkach zwykle obawiam się rzadkich konsystencji i słabego złuszczania, ale skoro mówisz, że jest sensowny to aż się po niego przejdę! :D Kawa z kokosem! ❤ Ostatnio pokochałam również żel frangipani z pomelo Alterry. Niebo! :D
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawił mnie peeling Alterra, zapach trafia w moje gusta!
OdpowiedzUsuńMiałam tą maseczkę Pilatena i też bałam się pierwszego użycia, tyle naczytałam się o tym jak ją zdzierały dziewczyny - brrrrr
OdpowiedzUsuńA tego peelingu kawowego nie miałam i chętnie wypróbuję.
Mnie czarna maska jakoś nie przekonuje:(
OdpowiedzUsuń