kwietnia 23, 2020
Dlaczego unikam pewnych składników w pielęgnacji cery? | Moja historia pielęgnacyjna
Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Do napisania tego postu dojrzewałam bardzo długo. Nie chodzi tylko o pewną wiedzę, którą nabyłam z własnych doświadczeń, ale sam fakt, że przełamałam się wreszcie, aby złożyć to w całość i puścić w świat. Dzisiejszy temat nie będzie łatwy z tego powodu, że nie jestem specjalistą w tej dziedzinie tylko kompletnym amatorem i będę wam opowiadać tę historię na podstawie jedynie własnych doświadczeń pielęgnacyjnych. Przedstawię wam dzisiaj kilka składników, których unikam w swojej pielęgnacji, a chodzi tutaj głównie o cerę.
Jeśli czytacie mnie regularnie, doskonale wiecie, że mam cerę mieszaną skłonną do zapychania, jednak nie każdy wie, że jest ona również sucha, więc wymaga specjalnego traktowania i unikania konkretnych składników oraz dostarczania odpowiedniej dawki nawilżenia, abym nie musiała walczyć z suchymi partiami, co mocno może się dawać we znaki zimą choćby, kiedy panujące na zewnątrz temperatury nie sprzyjają skórze i bez odpowiedniej pielęgnacji ani rusz. Oczywiście nie generalizuję, bo przesuszenia zdarzały mi się i latem, ale to jest osobny problem i kwestia mocno matującego pudru po prostu, przynajmniej w moim przypadku tak było i wyeliminowanie takich produktów przysłużyło mi się, a nie zaszkodziło.
Zaczynajmy więc po tym jakże długim wstępie.TRIGLICERYDY KWASU KAPRYLOWEGO I KAPRYNOWEGO
Ten składnik to substancja pozyskiwana z oleju kokosowego, która nadaje lepkości, ułatwia poślizg i wytwarza film na skórze. Bardzo jej nie lubię w kosmetykach typu kremy do twarzy i maseczki, ponieważ mimo że jest w teorii naturalna, to dla mnie nie ma nic wspólnego z dobrą pielęgnacją, zważywszy, że potem muszę walczyć o to, aby moja skóra znów wyglądała dobrze po użyciu produktów z tym składnikiem, a konkretnie walczę z niedoskonałościami i zapchanymi porami Nie przeszkadza mi on jedynie w płynie micelarnym, bo i tam się zdarza, choćby w moim ulubieńcu marki Bielenda. Nie szkodzi mi dlatego, że na szczęście jest to produkt zmywalny ze skóry, więc na niej nie siedzi długo i nie ma po prostu szans zrobić nic złego. Znajduje się również w moim ulubionym peelingu do twarzy, ale uwielbiam ten produkt na tyle, że po prostu delikatnie zmywam warstwę, która mi przeszkadza i ten sposób mi się sprawdza, bo wszystkie właściwości peelingu są zachowane, a moje pory czyste dzięki temu.
PARAFINA I JEJ POCHODNE
Jak prawdopodobnie wiecie, pozyskuje się ją z ropy naftowej lub smół wylewnych węgla brunatnego. Niby obie rzeczy pochodzą z ziemi i wydaje się, że skoro to wytwór matki natury będzie bezpieczny dla cery. Nic bardziej mylnego. Ten składnik dla mieszanej cery jest zabójcą, bo z mojego doświadczenia powoduje sporo wyprysków i zaskórników, z którym trzeba walczyć i zajmuje to sporo czasu. Mnie długo zajęło zrozumienie, że na twarz nie mogę nakładać tego składnika i wyeliminowanie go z pielęgnacji razem z jego pochodnymi wszelkiego rodzaju. Kiedyś myślałam, że mojej cerze nic takiego nie szkodzi i nie rozumiałam tych osób, które mówiły, że wcale tak nie jest. Dzisiaj uważam zupełnie inaczej.
Silikony
W tej kwestii najbardziej przeszkadzają mi te w kremach do twarzy, które siadają na skórze i wytwarzają gładką warstwę, ale ja mam wrażenie, że moja skóra dzięki nim się dusi po prostu, jakbym miała na twarzy taką dziwną maskę. Uczucie podobnego do tego, kiedy użyjemy zbyt ciężkiego podkładu i jest on osobnym bytem, a twarz osobnym. Ciekawe jest to, że w podkładach do twarzy kompletnie mi to nie szkodzi. Możliwe, że chodzi o rodzaj tych składników. Dokładnie jeszcze nie udało mi się tego zaobserwować. Wiem jedynie jak wspomniałam wyżej, że przeszkadzają mi w produktach do pielęgnacji oraz w bazach pod makijaż nie są dla mnie.
Sodium Laureth Sulfate i inne mocne detergenty
Jak dobrze wiemy SLS i jego pochodne znajdują się właściwie w sporej ilości produktów od kosmetyków do twarzy po pielęgnację włosów i ciała, w końcu coś musi się pienić choćby w żelu pod prysznic. Wracając jednak do cery to od czasu, kiedy przerzuciłam się z mocnych żeli do twarzy na te o wiele delikatniejsze, widzę sporą różnicę. Ta różnica jest taka, że moja cera nie jest po takim myciu twarzy wysuszona i ściągnięta, co jej nie pomaga, a szkodzi i prowadzi do większej ilości wytwarzanego sebum. Obecnie ten problem się u mnie zmniejszył, a najbardziej widać tę zmianę latem, gdzie bywają dni, że moja cera wyświeca się bardzo delikatnie i naturalnie, a odkąd używam pudru AA, cały dzień bywa satynowa, więc tę zmianę zaliczam na plus i dzisiaj widzę, że nie potrzebowałam mocno matujących pudrów ani mocnych produktów do oczyszczania cery.
To są 4 główne składniki, których unikam. Oczywiście są też inne poboczne, ale ta lista jest nie tyle, ile długa, co zbyt szczegółowa i występują na niej nieco dziwne nazwy, które jak ktoś nie siedzi troszkę w tej dziedzinie, totalnie nic nie mówią. Nie uważam się za specjalistę w kwestii składów, aczkolwiek staram się uważać i metodą prób i błędów na samej sobie eliminować to, co nie pasuje mojej cerze i dobierać produkty tak, aby potem nie mieć dodatkowych problemów. Wielkim plusem tego jest fakt, że moja skóra mniej się przetłuszcza, ze strefy T zniknęło mi sporo zaskórników, a większe niedoskonałości pojawiają się incydentalnie i rzadko są powiązane z pielęgnacją twarzy, bardziej to kwestia miesiączki. Poprawiło się również nawilżenie mojej cery, ale to już akurat najbardziej związane jest ze składnikami w kremach typu skwalan czy wosk pszczeli m.in., które moja skóra kocha oraz faktem, że stosuję pielęgnację na zakładkę tzw. czyli na wilgotną skórę z hydrolatem nakładam najpierw serum potem krem odpowiednio dedykowany na dzień lub na noc i kończę pod oczami kosmetykiem dla tej strefy. Niby nic wielkiego, ale zmiana jest. To jest właśnie spore wytłumaczenie, dlaczego tak bardzo pilnuje składów w kosmetykach i dlaczego się czepiam, jak recenzujecie kremy lub maski do twarzy i inne tego rodzaju produkty, a ja piszę w komentarzu, że nie dla mnie, bo mnie zapcha. Uwierzcie mi, że nie lubię się czepiać, ale w kwestii składów w kremach ufam jedynie marce Vianek.
Bardzo ciekawy wpis Kochana, sama szczerze to nie wiem co mi szkodzi-bo w sumie w zasadzie nic mi nie szkodzi :D 2 lub 3 razy uczulił mnie np.krem (miałam po nim czerwoną buzię ja ogień) ale nie wyczaiłam składnika bo działo się to na przestrzeni lat (jedynie ostatni był kosmetykiem naturalnym więc jak widać, natura też czasem szkodzi). Parafina mnie akurat nie zapycha o dziwo, co do silikonów, fakt że czasem są "osobno" na twarzy ale jednak w większy sposób nie szkodzą mojej skórze.SLS-y też, a co gorsza, szamponów bez SLS-ów nie mogę używać bo mam łojotok którego potem nie mogę opanować i muszę się wspomagać szamponami leczniczymi...
OdpowiedzUsuńOgólnie to bardziej wiem co mi służy niż co szkodzi :D
Ja ogólnie nie mam wielkich problemów z zapychaniem itp. Jak kiedyś zresztą z pewnością Ci mówiłam :) Mimo to staram się aktualnie sięgać częściej po kosmetyki naturalne, z lepszymi składami.
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko zapycha mi się skóra. Gęste kremy uwielbiam, bo dobrze robią mojej cerze. Żele do twarzy wolę delikatniejsze, podobnie jak peelingi. Już wiem, co mi może zaszkodzić. U Ciebie skóra się przetłuszcza, a u mnie odwrotny problem momentami jest. No cóż.. musimy sobie radzić :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie miewam żadnych problemów z cerą ;) Nie jest mi straszny nawet olej kokosowy :D
OdpowiedzUsuńUnikam parafiny jak ognia:)
OdpowiedzUsuńmam kilka składników, które unikam ale tylko w produktach do twarzy ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mam większych problemów z cerą i jedyne czego staram się unikać to silikony bo one rzeczywiście mnie zapychają. Bardzo fajny wpis ! ;)
OdpowiedzUsuńSzanuję każdeog kto zdaje sobie sprawę dokłądnie ze skłądników ;) ja niestety jestem w ty beznadziejna, mogę czytać milion razy,a i tak zawsze zapomnę, co jak i gdzie działa ;) ale o dziwo mam to szczęście (jak na razie), że mojej skórze raczej nic nie szkodzi, więc nie musiałam jeszcze dokłądnie się skupiać na skłądach ;)
OdpowiedzUsuńJa unikam również kosmetyków, w których składzie znajdę oprócz tego co napisałaś: paraben i alkohol
OdpowiedzUsuń