Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was recenzję czarnego mydła z różą marki Nacomi, które już jakiś czas gości w mojej kosmetyczce i czas, aby miało tutaj swoje 5 minut.
Powiem wam, że jest to spora rewolucja w moim przypadku, ponieważ dobre kilka lat temu całkowicie odrzuciłam mycie twarzy mydłem, gdyż była to prawdziwa tragedia dla mojej cery. Długo broniłam się przed naturalną opcją, aż w końcu postanowiłam, że zaryzykuję. Co wyszło z tej przygody, przeczytacie poniżej.
Co, gdzie, jak i za ile?
Nacomi Rose Savon Noir kupiłam z rabatem w drogerii ekobieca.pl, gdzie często zamawiam produkty w naprawdę niskich cenach i o wiele bardziej konkurencyjnych, niż stacjonarnie. Za swój egzemplarz zapłaciłam 15, 21 zł, więc cena naprawdę niska, regularnie kosztowało ok. 17 zł. Stacjonarnie znajdziecie to mydło w Hebe za 20 zł.
Opis producenta+moja opinia
W skrócie:
*działa jak peeling enzymatyczny i delikatnie złuszcza martwy naskórek
*woda różana regeneruje naskórek i redukuje przebarwienia
*idealne dla cery naczynkowej
Jeśli chodzi o obietnice producenta, to właściwie nie ma się z czym nie zgodzić i do czego przyczepić, choć ja w tej recenzji nie będę się tak typowo do nich odnosić, a bardziej opowiem wam, dlaczego używam tego mydła i co ono zmieniło w mojej pielęgnacji cery przy dłuższym używaniu.
Różane mydło zamówiłam z myślą zlikwidowania takich małych podskórnych grudek, które powstają na mojej twarzy od noszenia maseczki oraz od produktów, które zapychają mi cerę, ale to już na szczęście zdarza się coraz rzadziej. Wracając jednak do samego mydła na początku musiałam nauczyć się jak go używać, bo ilość w tym przypadku jest naprawdę kluczowa i nie możecie o tym zapomnieć, kiedy używacie tego produktu. Ja pierwszym razem wzięłam trochę za dużo i poczułam w pełni moc tego mydła, ponieważ ono dosłownie zostawiło na mojej twarzy efekt mocno piszczącej skóry i nieco przesuszonej, więc dlatego tak bardzo uczulam was na ilość. W tym przypadku im mniej tym lepiej, bo nadal efekt jest świetny, a twarz nie jest przeorana za mocnym produktem. Mnie wystarczy, aby oczyścić moją cerę ilość wielkości orzecha laskowego, którą myję twarz dokładnie raz czasami dwa razy w tygodniu, bo tyle wystarczy i widzę konkretne efekty działania tego kosmetyku. Bardzo dobrze widać już to, że na czole i na linii maseczki (nos, skronie i linia żuchwy), bo nastąpiło zniknięcie panoszących się tam niedoskonałości, w naprawdę znacznym stopniu. Sama cera jak wspomniałam wyżej, po użyciu tego produktu jest bardzo mocno oczyszczona, wręcz piszcząca i bardzo gładka. Przy mniej ilości nie ma efektu przesuszenia, więc jak widzicie, mniejsza ilość ma sens. Należy też uważać, aby produkt nie dostał się do oczu, bo potrafi mocno podrażnić. Kolejne kroki pielęgnacyjne po mydle nakładają się i wchłaniają naprawdę doskonale i widać, że buzia wygląda wizualnie o wiele lepiej niż przed. Oczywiście nie zrezygnowałam z używania typowych peelingów przy tym mydle, jednak zawsze robię to pewien czas przed.
Skład
Co do składu uważam, że nie ma w nim słabych punktów i składników, które nie powinny się w nim znaleźć.
Opakowanie
Opakowanie produktu stanowi plastikowy słoiczek. Zakręca się nie zawsze w równy sposób, co mnie czasami irytuje troszkę, kiedy chcę zamknąć produkt mokrymi dłońmi na przykład. Pod zakrętką kryje się za to plastikowe zabezpieczenie, które oddziela mydło od bezpośredniego działania czynników zewnętrznych, jak się domyślam i powiem wam, że lubię takie zabezpieczenia, bo przynajmniej w razie upadku produktu nie wyjdzie on tak łatwo z opakowania.
Uwielbiam czarne mydła i w sumie od lat je stosuję. Od Nacomi miałam standardowe, tej wersji nie używałam, było całkiem fajne, aczkolwiek nie było to najlepsze czarne mydło, jakie miałam okazję używać :)
OdpowiedzUsuńNie miałam mydeł od Nacomi :) Ale lubię czarne mydła same w sobie, muszę zatem wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie umiem się przestawić na mycie twarzy albo ciała czarnym mydłem ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takiego mydła, ale mnie zainteresowałaś, bo mam cerę z niedoskonałościami.
OdpowiedzUsuńLubię takie mydła, głównie przez konsystencję - chętnie kiedyś sprawdzę :)
OdpowiedzUsuń