W moim makijażu kiedyś pojawiało się niewiele kolorów i muszę powiedzieć, że długo byłam fanką klasyki i wszelkich bezpiecznych odcieni nude, które pasują każdemu. Od pewnego czasu jednak lubię wprowadzić kolor do swojego makijażu za pomocą kolorowych cieni lub kredek. W ostatnim boxie Pure Beauty So mellow odkryłam perełkę, którą warto mieć w swojej kosmetyczce, a mowa oczywiście o kredce golden rose tatto gel liner nr 106.
[współpraca reklamowa z pure beauty]
Golden Rose Tattoo Gel liner znajdziecie od 17 do 25 zł w sieci. Myślę, że również stacjonarnie znajdziecie tę kredkę na stoiskach marki.
Myślę, że przytaczanie obietnic producenta w tym wypadku nie jest potrzebne. Jeśli chodzi o opakowanie, to kredka jest naprawdę porządnie zafoliowana i otwarcie jej nie jest takie łatwe, co moim zdaniem jest bardzo dobre. Kredka ma bardzo miękką konsystencję, więc łatwo sunie po powiece i nie ma problemu z dołożeniem koloru czy z roztarciem, zanim się utrwali i zaschnie. Trwałość tej kredki również zasługuje na peany, ponieważ nic nie jest w stanie jej rozpuścić. Jest absolutnie odporna na łzy i pot. Nie odbija się na powiece i nie wyciera przez cały dzień. Klasycznie zmywa się płynem dwufazowym/olejkiem do demakijażu zależy co macie pod ręką. Zmywanie nie jest problematyczne, bo kredka rozpuszcza się szybko i nie zostawia po sobie śladów. Nie rozmazuje się również po całej twarzy.
Brak komentarzy:
Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.