Dzisiaj kolejna część sagi z podsumowaniem 2022 roku, czyli aktualizacja kosmetyków pielęgnacji twarzy. W tym wpisie pokażę wam, jakich produktów używam teraz, a przy okazji pokażę, ile kosmetyków udało mi się pozbyć w tamtym roku, łącznie z tym, co mi zalegało w kosmetyczce.
Demakijaż
W tym momencie mam tutaj 3 produkty, czyli płyn micelarny z witaminą Cg garnier, łagodzący olejek do demakijażu redblocker i oczyszczającą galaretkę do twarzy soraya just glow. I wszystkich tych kroków używam przy demakijażu. Trzyetapowy demakijaż w moim przypadku jest naprawdę skuteczny i pozwolił mi dokładniej oczyścić cerę, a co za tym idzie, pozbyłam się na dobre kaszki na skroniach dzięki temu. Mam tylko małe zastrzeżenie do płynu garnier, bo u mnie do oczu się nie nadaje. Olejek i galaretka są naprawdę świetne.
Tonizacja
Tonizacja to u mnie również ważny krok. Tutaj mam dwa produkty, czyli końcówkę żelowego toniku onskin z niacynamidem i nawadniającą mgiełkę Soraya Aqua Shot z ostatniego pudełka PB. Tonik onskin dostałam na spróbowanie od siostry i sprawdza mi się super. Z racji żelowej formuły szybko się rozprowadza i super nawilża oraz koi skórę. Byłam naprawdę w szoku, bo wydawało mi się, że będzie bardzo lekki i niekoniecznie mi przypasuje o tej porze roku. Niestety na dłuższą metę z mgiełką Soraya się nie polubiłam, bo okazuje się, że ma w składzie substancję, która bardzo podrażnia mi cerę, więc muszę ją wykorzystać inaczej.
Serum i krem pod oczy
Serum aktualnie mam jedno, ponieważ to na dzień już mi się skończyło. Dwufazowe serum redblocker całkiem fajnie mi się sprawdza, ale ma dość twardą pipetę, więc przy nabieraniu musicie użyć trochę więcej siły. Serum jest głównie nawilżające i kojące zaczerwienienia. Nie wymagam od niego niczego więcej w tym momencie, bo zimą głównie na takie produkty stawiam. Konsystencja zużywa się w miarę równo o dziwo, ale wydaje mi się, że na koniec zostanie większa ilość tej części bez olejków. Krem pod oczy na pewno was nie zdziwi, bo od końcówki października używam łagodzącego kremu pod oczy sylveco, który po prostu uwielbiam i jak wiecie, wyróżniłam go też w ulubieńcach roku.
Krem na dzień i na noc
Ja, jeśli chodzi o pielęgnację, jestem zwolennikiem posiadania dwóch różnych kremów na dzień i na noc, bo uważam, że wtedy poranna i wieczorna rutyna mają najwięcej sensu. W końcu za dnia nakładam makijaż i potrzebuję nawilżenia, a wieczorem potrzebuję ukojenia i regeneracji po całym dniu. W porannej pielęgnacji używam kremu mixa hyalurogel krem nawilżający z kwasem hialuronowym, który super radzi sobie solo, jak i pod makijażem. Wieczorem sięgam po maleństwo marki Germain de cappucini z witaminą C. Niby ten krem jest malutki, bo jest go tylko 15 ml, ale o dziwo jest naprawdę wydajny, a opakowanie było dosłownie po brzegi wypełnione produktem. Podejrzewam, że całą robotę z tym robi jego konsystencja. Jedyne co mnie powstrzymuje przed zakupem pełnowymiarowego opakowania to cena, bo jestem zakochana w tym produkcie.
Pielęgnacja dodatkowa-peeling do twarzy
Tutaj ma dwa produkty, czyli peeling do twarzy nutka czarna porzeczka i kwasowy peeling oxygenetic. Przyznam, że częściej sięgam po peeling nutka, ponieważ jest łatwiejszy w użyciu niż peeling kwasowy. Dodatkowo moja twarz nie lubi zbytnio tak mocnych kwasów lub tego zestawienia składników i do dzisiaj reaguje zaczerwienieniem, więc uważam z produktem oxygenetic.
Pielęgnacja dodatkowa-maseczki
Jeśli chodzi o maski, to tutaj mam tylko trzy produkty i tak naprawdę jestem usatysfakcjonowana, ponieważ mam i maskę oczyszczającą i maskę nawilżającą w tym zestawie. Maseczka głęboko oczyszczająca tołpa dermoface sebio to najlepiej oczyszczająca maska według mnie, ale pamiętajcie o tym, że ja nie mam wielkiej ilości niedoskonałości. Bardziej pojawiają mi się przed okresem, więc wtedy maska może się wykazać. Maskę całonocną biolaven dostałam w jednym z pudełek Pure Beauty i zdecydowanie nie żałuję, że ją mam, choć przez rzadką konsystencję jest bardzo wydajna. Buzia wygląda po niej naprawdę gładko i promiennie. Nie mogłabym zapomnieć również o nawilżającej masce prebiotycznej Bielenda, która pojawiła się w mojej kosmetyczce pod koniec roku, ale zdecydowanie okazała się najlepsza. Szczególnie doceniam ją, teraz kiedy jest zimno, bo mojej skórze nie brakuje nawilżenia.
W 2022 roku udało mi się zużyć aż 147 sztuk kosmetyków do pielęgnacji. Liczyłam na większy wynik, ale może uda mi się go poprawić w tym roku. Niżej zostawię wam małe zestawienie, jak to się prezentuje względem każdej kategorii.
Znowu mi się wpis za szybko skończył :D Myślałam, że będzie dłuższe podsumowanie zużyć - uwielbiam je czytać! Jeśli chodzi o aktualną pielęgnację twarzy to wychodzi, że większość znam :D A ciekawi mnie najbardziej to czego nie znam czyli tonik żelowy - brzmi fajnie, ale mam za dużo produktów z tej kategorii :P
OdpowiedzUsuńsuper zużycie :)
OdpowiedzUsuńSporo fajnych kosmetyków. Niektóre znam z widzenia, inne testowałam na swojej skórze. Uwielbiam tą galaretkę do mycia twarzy :)
OdpowiedzUsuńFajne kosmetyki! Większość z nich nawet znam :)
OdpowiedzUsuńPiszesz, że miałaś nadzieję na więcej, a ja jestem pod ogromnym wrażeniem tej szalonej liczby! Wszystkie kosmetyki ze zdjęć kojarzę, ale najbardziej zainteresowały mnie maseczki, a zwłaszcza ta Bielendy, bo i u mnie zimą jest problem z suchą cerą...
OdpowiedzUsuńFajny wpis! Liczba zużyć wydaje mi się spora. Ciekawe, jakby to u mnie wyglądało.
OdpowiedzUsuń