Marka farmona już dawno nie gościła w mojej łazience i przyznam, że swoją przygodę skończyłam na maskach do twarzy, które bardzo polubiłam. Ostatnio skusiłam się jednak na przetestowanie peelingu do ciała tutti frutti o zapachu mango. I owszem mógł być to czynnik decydujący przy zakupie :p W końcu mango to jeden z moich ulubionych zapachów w kosmetykach. A jak poradził sobie ten produkt na mojej skórze? Przeczytacie w tym wpisie.
DOSTĘPNOŚĆ
Moja opinia i obietnice producenta
W skrócie:
*odżywia i wygładza skórę
*regeneruje i oczyszcza
Peeling kupiłam na promocji w Naturze i przyznam, że skusił mnie tutaj zapach mango. W końcu to jeden z moich ulubionych zapachów w produktach więc trudno się oprzeć :D I jak to się sprawdza? Już opowiadam.
Peelingu najbardziej lubię używać na suchą skórę, bo wtedy naprawdę można ocenić jego działanie i czuć, że faktycznie go użyłam. Na mokrym ciele niestety rozpuszcza się zbyt szybko i nie czuć jego działania prawie wcale. Peeling aplikuje się bardzo wygodnie, bo ma zbitą konsystencję, więc nie ma problemu z przyczepnością do ciała i nie spada do wanny. Co do nawilżającej warstwy, którą peeling zostawia, mnie ona nie przeszkadza i uważam ją za dodatkowy atut. Dzięki temu nie ma potrzeby użycia balsamu po kąpieli. Oczywiście, jeśli mamy potrzebę ją zmyć nie ma z tym problemu i wystarczy do tego ulubiony żel pod prysznic. Skóra dodatkowo jest wygładzona i przyjemnie oczyszczona.
Dawno nie miałam kosmetyków Tutti Frutii, ale mango to ja muszę koniecznie wypróbować :D
OdpowiedzUsuńDla mnie był jakiś taki mazisty, ta formuła była dziwna, drobinki się w niej gubiły. Chyba do niej nie wrócę :)
OdpowiedzUsuńchętnie bym go wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuń