Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was kolejny post z serii jedna marka. Tym razem pod lupę bierzemy markę Avon. W ostatnim czasie trafiło do mnie kilka kosmetyków. Jest to głównie pielęgnacja ciała i twarzy. Jeśli ciekawi was, na jakie kosmetyki tutaj warto zwrócić uwagę i które faktycznie mi się sprawdziły, zapraszam do dalszej części wpisu. 







ŻELE POD PRYSZNIC



Jeżeli o tę kategorię chodzi, każdy lubi inne zapachy. Ja postaram się wam napisać coś ogólnie. Same żele bardzo mi się podobały. Pięknie pachniały, nie podrażniały skóry, nie wysuszały i świetnie się pieniły podczas mycia, dokładnie oczyszczając ciało. Dla mnie świetne, poza jednym minusem, jakim jest ich otwieranie. Taki koszmarek. Mokrymi rękami możecie o tym zapomnieć, suchymi idzie lepiej, ale nadal bardzo łatwo nie jest. Obeszłam ten problem, nie zamykając żelu, póki jeszcze było go sporo w opakowaniu, ponieważ stał w koszyczku obok wanny, to nie było problemu, że się rozleje, aczkolwiek, jak chciałam wydobyć do końca, przewracałam butelkę i niestety potem trzeba było męczyć się nad otwieraniem dość długo. 




TWARZ



Tutaj chciałabym wam opowiedzieć tak właściwie o duecie. Mgiełka Naturals Aloes &Bawełna  oraz Clearskin by Avon white clay cleanser, peeling & mask . Muszę powiedzieć, że jestem z tych kosmetyków zadowolona. Zacznę od czyścika. Niby nie pozorny, ale ma moc. Jak same wiecie, przy mieszanej cerze skłonnej do zapychania oczyszczanie jest obowiązkowym punktem, aby cieszyć się ładną cerą bez niedoskonałości. Czyścika można teoretycznie używać na dwa sposoby. A dlaczego mówię dwa? Ponieważ nie jest to typowy peeling, tych ziarenek jest tam tyle, co kot napłakał albo i mniej, więc nie jest to klasyczny peeling totalnie. Najbardziej lubię tego kosmetyku używać super porządnie oczyszczającej maseczki na maksymalnie 2 minuty, albo delikatnego czyścika 2-3 razy w tygodniu w naprawdę niewielkiej ilości, dlatego, że zawiera on kwasy salicylowy oraz glikolowy, które w mig rozprawiają się z zatkanymi i rozszerzonymi porami,złuszczają martwy naskórek (ale bardziej jako kwasowy peeling tak to nazwijmy, bo jak mówiłam, drobinek w tym peelingu jest dwie na krzyż) i lekko kontrolujący świecenie na buzi. Oczywiście należy uważać z dozowaniem tego cudaka, bo jest naprawdę mocny i może podrażnić cerę, co pewnego razu się zdarzyło, gdy potrzymałam go 2 minuty za długo. Oczywiście nie wyglądałam, jak jakiś upiór straszny i nie zrobiłam sobie na szczęście żadnej krzywdy, a całość złagodziła właśnie mgiełka aloesowa. Lubię używać tych kosmetyków razem, bo wiem, że mgiełka zawsze ukoi moją buzię, delikatnie nawilży i uspokoi całość. Troszkę jak tonik. Oczywiście nie przesadzam z jej używaniem, bo mam jeszcze dwa ulubione toniki. Duetu używam ich zawsze wieczorem, bo wtedy najbardziej lubię robić peeling. 



ZAPACH


Te dwie mgiełki na pewno dobrze już znacie. Pojawiły się już tutaj choćby przy okazji ulubieńców września, stając się moimi hitami. Uwielbiam oba zapachy. Grejpfrut & mięta, to zapach super orzeźwiający wręcz idealny na lato i zapewne kolejnego lata znów do niego wrócę, bo jest świetny. Mango& granat to kompozycja nieco słodsza, ale równie przyjemna dla nosa.  Obecnie skończyłam już wersję grejpfrutową, a i mango również mocno zbliża się do końca, więc zachęca mnie to do spróbowania też innych zapachów tych mgiełek :) 

WŁOSY



Odżywka malina& hibiskus trafiła do mnie z czystej ciekawości. Chciałam się przekonać, czy inna odżywka nadająca objętości jest w stanie dorównać mojej ulubienicy marki Nivea.  Muszę przyznać, że kosmetyk daje radę, sprawiając, aby ładnie odbijały się u nasady po wyschnięciu, a jednocześnie nadaje im fajnej lekkości. Minusem może być to, że efekt trwa ledwie 2 dni,  a potem wszystko klapie. Prawdopodobnie to wina moich włosów głównie, one raczej tak mają i lepiej nie będzie. Mimo wszystko bardzo lubię ten kosmetyk. Dobrze działa i ładnie pachnie. Na szczęście na razie złych skutków nie zauważyłam, ale w dalszym ciągu sprawdzam.

TUSZ DO RZĘS



Ostatnim kosmetykiem wartym uwagi jest tusz do rzęs supershock volume. Sama go nie kupiłam, a dostałam w spadku po mojej mamie, która po jednym użyciu stwierdziła, że strasznie się musi przy nim namachać, aby otrzymać jakikolwiek efekt na rzęsach. U mnie jest zupełnie odwrotnie. Wystarczą mi maksymalnie trzy warstwy (choć to lekkie szaleństwo z mojej strony), aby efekt był naprawdę wow. Tusz świetnie wydłuża rzęsy i to nawet moje proste druty, dodaje objętości i utrzymuje efekt podkręcenia zalotką. Efekty możecie zobaczyć w hitach września. Moim zdaniem powalające. Nie mam też problemu z jego trwałością, w ciągu dnia nie osypuje się i nie rozmazuje. 

Hity września


Podsumowując: Jak dotąd w moim odczuciu wszystkie kosmetyki, które w ostatnim czasie zamówiłam z Avonu, sprawdziły się całkiem fajnie. Produkty, które tutaj umieściłam, spodobały mi się najbardziej z całości. O średniakach napiszę za jakiś czas, bo i takie dwa gagatki się znalazły. 
A wy lubicie Avon? Macie jakieś sprawdzone kosmetyki tej marki? A może coś odradzacie? Koniecznie dajcie znać :) 





21 komentarzy:

  1. Bardzo lubię żele pod prysznic Avon i używam na bieżąco, ostatnio małe odstępstwo z mojej strony, no ale zachciało mi się potestować inne zapachy :D tusz supershock kiedyś używałam, ale obecnie jakoś mnie nie zadowalał
    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię ich żele pod prysznic i wersję Planet Spa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już dawno nie miałam nic z avonu. Ale kiedyś często kupowałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Stąd znam tylko mgiełki ;) Ale nie przepadam za nimi. Za to z Avon bardzo lubię krem do stóp i łokci z Planet Spa ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wolę raczej tradycyjne zakupy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Avonu lubię maseczki do twarzy z serii Planet Spa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cenię sobie wody toaletowe z tej firmy. Szczególnie jak są na promocji ;) Tusz do rzęs miałam i byłam bardzo zadowolona, ogólnie produkty do makijażu oczu mają ok.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię ich żele pod prysznic i te zapachy, ale otwieranie ich to istny koszmar.

    OdpowiedzUsuń
  9. sporo produktów kojarzę, ale przyznam się, że dawno już niczego nie zamawiałam z Avon ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mgiełek kiedyś masowo wręcz używałam
    !

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię peerfumy z Avonu, niektóre pięknie pachną i kojarzą się z latami szkolnymi kiedy Avon był bardzo popularny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam mgiełkę aloesową ;)
    Ogólnie mgiełki lubię, żele tak średnio.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dawno już nie stosowałam żeli Avon`a, osobiście bardzo lubię linię Planet Spa, a tusz muszę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Też myślałam kiedyś nad podobnym wpisem, ale nie wiem czy udałoby mi się zebrać tyle kosmetyków jednej marki jednocześnie. Z Avonu nic nie zapadło mi szczególnie w pamięci poza czekoladową maseczką do twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dawno nie miałam niczego z Avon ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. u mnie avon nie gościł już z 10 lat ;) częściej jakoś zamawiałam z oriflame, bo koleżanka była konsultantką :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Raczej rzadko zamawiam kosmetyki w Avonie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Te żele Senses bardzo lubię za zapachy :)

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.