Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was wpis z maseczką do twarzy, bo przecież, która z nas nie lubi wieczornego relaksu z tym kosmetykiem w roli głównej? A szczególnie jeśli daje przyjemne efekty na skórze. O maseczce drożdżowo-glinkowej wspomniałam wam jakiś czas temu przy okazji serii z najlepszymi tanimi perełkami, ale solo nie miała jeszcze pięciu minut tutaj, więc zapraszam do dalszej części wpisu, gdzie dowiecie się o niej więcej :)



Co, gdzie jak i za ile? 



Buna maseczka drożdżowo-glinkowa| Cena i dostępność




Maseczkę drożdżowo-glinkową marki Buna z serii szałwiowej dostaniecie bez problemu w wielu mniejszych i większych drogeriach. Ja swój egzemplarz nabyłam w drogerii Natura akurat. Cena to ok. 10 zł. W swojej karierze przerobiłam też maseczkę aloesową w żelu, która była cudowna, więc drożdżowa nie jest moim pierwszym podejściem do tych produktów.



Buna maseczka aloesowa



Co mówi producent + moja opinia


Buna maseczka drożdżowo-glinkowa| Opis producenta plus moja opinia 


Przepis na piękno: ekstrakty z szałwii, drożdży i pięciornika, glinka biała, 4 olejki roślinne (oliwkowy. kukurydziany,sezamowy i makadamia) wspaniale normalizują skórę. Delikatnie ściągają pory i regulują wydzielanie sebum, zapobiegają powstawaniu zaskórników. 
Rezultat: cera jest zregenerowana, oczyszczona z toksyn i matowa. Jej powierzchnia matowa i wygładzona, a ilość niedoskonałości zredukowana. 


Moja opinia

Od razu wyjaśnijmy sobie fakt, że ta maseczka nie jest jakaś mocno oczyszczająca i wymiatająca ze skóry całe zło.  W moim przypadku działa doraźnie i bardziej uspokaja niedoskonałości, które pojawiają mi się raz w miesiącu. Faktycznie delikatnie też ściąga pory, ale głównie dla mnie jest to maseczka bardzo dobrze nawilżająca i kojąca. Najlepiej działa po peelingu  Vianka z korundem, który najpierw zdziera mi cały martwy naskórek i odświeża cerę. Potem czas na tę maseczkę, którą skóra po takim zabiegu dosłownie pije i bierze od niej sporą dawką wygładzenia, ukojenia i nawilżenia, bo przyznam wam zupełnie szczerze, że po takiej kombinacji kompletnie nie potrzebuję kremu, a moja buzia również rano jest w takim świetnym stanie jak wieczorem. Maseczka jest kremowa, więc łatwo się wchłania w cerę, a resztki wystarczy zetrzeć wacikiem albo zmyć wodą. Nie zastyga ani nie tworzy skorupy, ale od takich efektów są inne produkty.  W moim odczuciu całkiem przyjemne są to efekty. 



Skład

Buna maseczka drożdżowo-glinkowa|Skład





Opakowanie 


Buna maseczka drożdżowa|Opakowanie


Opakowanie maseczki stanowi miękka tuba w fioletowo-zielonej kolorystyce. Całość zamykana jest na klik, który jak dotąd bardzo dobrze działa i mimo tego, że jestem psujem od takich rozwiązań, tym razem nie udało mi się go zepsuć, więc wielki plus.  Otwór, przez który wydobywamy maskę, jest odpowiedniej wielkości. Nie zatyka się ani nie brudzi o dziwo, co w maseczkach  tego typu czasem się wydarza. Na tubce znajdują się wszystkie potrzebne informacje od producenta, łącznie ze składem i sposobem użycia naszej maski. 


Kolor/Konsystencja/Zapach

Buna maseczka drożdżowo-glinkowa|kolor, konsystencja, zapach


Maseczka po wyciśnięciu z tubki jest beżowa. Ma kremową konsystencję, która bardzo łatwo rozprowadza się po lekko wilgotnej cerze. Zapach ma cytrynowo-ziołowy bardzo zbliżony do kremu szałwiowego, który gościł w mojej kosmetyczce poprzedniego lata. 







Podsumowując: Jeśli o mnie chodzi, bardzo się polubiłam z tą maseczką. Jak pisałam wyżej, najfajniejszy efekt daje po peelingu w moim przypadku, bo świetnie koi cerę, nawilża i wygładza, a przy tym buzia nie jest lepka ani nie ma żadnego tłustego filmu, mimo że dosłownie skóra ją pije po czymś takim. Nie jest to typowo mocno oczyszczająca maseczka, działa raczej doraźnie na niedoskonałości. Jednak bardzo ją lubię za efekty, o których pisałam wyżej. Mam jeszcze ochotę na maseczkę z melisą.




13 komentarzy:

  1. Zawsze stosuję maski po peelingach, więc mogłabym być zadowolona. Dużo dobrego czytałam o maskach tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maseczki drożdżowo-glinkowej jeszcze nie miałam.. ciekawe, czy u mnie by się sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie jest taka przyjemna, ale nie szałowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tej wersji jeszcze nie miałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam glinki, więc chętnie się skuszę D:

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam tą maseczkę i lubiłam ją:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam już kilka pozytywnych opinii i kiedyś z pewnością wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, że się sprawdziła! Chyba warta wypróbowania!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zwróciłam uwagę na tę markę przy którejś wizycie w Drogerii Natura i mocno zastanawiałam się czy warto wypróbować któryś z tych kosmetyków. Teraz wiem, że tak.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam jeszcze tej maseczki, ale wydaje się być warta wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy jej nie miałam, ale jest ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z Buna miałam sól do kąpieli :)

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.