Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dobrze wiecie, że jestem fanką marki Vianek i sporo ich produktów do pielęgnacji cery gości w mojej kosmetyczce, a i ja chętnie po nie sięgam, kiedy coś mnie zaciekawi. Wcześniej nie miałam jednak okazji używać żadnego produktu do ciała, więc postanowiłam to zmienić i wpadłam na peeling kojąco-wygładzający, a co wyszło z naszej przygody, przeczytacie dokładnie niżej.
Cena i dostępność
Swój egzemplarz peelingu kojąco-wygładzająco Vianek dorwałam stacjonarnie na promocji za 16,49zł, w Drogerii Sekret Urody. Stacjonarnie dostaniecie go na przykład w Hebe w cenie 32,99zł, a obecnie na promocji za 26,99zł. W drogeriach Internetowych jego cena waha się od 17 do 31zł, więc jeśli wolicie zakupy online zdecydowanie warto nawet bez promocji.
Opis producenta+moja opinia
Kojąco-wygładzający peeling do ciała z drobno zmielonymi pestkami jeżyny oraz cukrem złuszcza martwy naskórek, zmiękcza i nawilża skórę. Olej ze słodkich migdałów, dzięki swoim właściwościom pielęgnuje skórę wrażliwą i skłonną do zaczerwienienia. Dodatek olejku lawendowego pozwala nam się zrelaksować i sprawia, że masaż skóry staje się przyjemnością, a efekty widoczne są już po pierwszym użyciu.
Na początku powiem wam, że nie jestem fanką peelingów, które zostawiają na skórze jakąkolwiek wyczuwalną warstwę i staram się ich unikać, od momentu przetestowania peelingu kawowego Nacomi, który owszem działał, ale ta warstwa po nim była dosłownie nie do zniesienia. Na peeling Vianek skusiłam się dlatego, że nie testowałam wcześniej ich żadnych kosmetyków do ciała, więc postanowiłam zacząć od czegoś bezpiecznego, co w razie niepowodzenia i tak zużyję. Opis producenta jak zawsze brzmi bardzo dobrze i nie powiem, że się z nim nie zgadzam, choć będę w tej recenzji najbardziej bazować na swoich doświadczeniach z tym kosmetykiem, niekoniecznie odnosząc się do opisu.
Już pierwsze otwarcie tego produktu mnie zaskoczyło, bo nie spodziewałam się, że peeling jest niebieski, choć obstawiałam fioletowy kolor. Jednak bardzo mi się podoba. Sama konsystencja peelingu to mokry piasek i można się teoretycznie obawiać, że będzie to problem, ponieważ nie przyczepi się do skóry lub spadnie z dłoni. Nic takiego jednak się nie dzieje, a peeling świetnie sobie radzi ze złuszczaniem martwego naskórka z pomocą cukru i pestek jeżyn, zarówno na mokrej, jak i na suchej skórze nie ma z tym najmniejszego problemu. Co do warstwy na ciele, którą zostawia ten peeling to jest ona bardzo, ale to bardzo lekka i mega szybko się spłukuje lub zmywa delikatnym żelem pod prysznic, a ciało mimo pozbycia się tej warstwy pozostaje świetnie nawilżone i gładkie, ale nie tłuste! I przyznam, że taki efekt naprawdę mnie zadowala, bo obawiałam się powtórki z rozrywki, jak to było w przypadku Nacomi i na pewno nie przeszkadza, nawet teraz kiedy mamy upały, a wszelkie balsamy do ciała szybko spływają ze skóry i raczej ograniczam się na ten moment z takimi produktami.
🔍Nacomi kawowy peeling do ciała
Opakowanie
Skład
Glycine Soja Oil, Sucrose, Glyceryl Stearate, Cera Alba, Rubus Fruticosus Seed, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glyceryl Laurate, Squalane, Tocopheryl Acetate, Benzyl Alcohol, Lavandula Angustifolia Oil, Parfum, Dehydroacetic Acid, Ci 77007.
Produkt w sam raz dla mnie, a akurat potrzebuje jakiegoś fajnego peelingu :)
OdpowiedzUsuńMiałam go kiedyś i naprawdę bardzo fajnie się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie do końca czuję się przekonana. Ja nie lubię jakiejkolwiek warstwy po peelingu, nawet takiej która spłukuje się żelem. No i wolę do ciała jednak ładne zapachy - jakieś owocowe :) Teraz mam np. balsam sylveco i chociaż działanie na prawdę zachwyca to ten zapach.. Odbiera całą radość używania :D
OdpowiedzUsuńZapach to kwestia indywidualna i fakt nie każdemu będzie się podobał, jedni wolą owoce, drudzy coś innego 😉 Mnie ta warstwa odpowiada, bo nie wyobrażam sobie wcale używania balsamu przy temperaturze ponad 30 stopni w obecnym czasie, więc jakby to lepsza opcja niż balsam, który by się na mnie TOPIŁ dosłownie.
UsuńZ Viankiem mi nie po drodze :)
OdpowiedzUsuń