Witajcie w piątek. Bardzo lubię pisać recenzje tanich i dobrych kosmetyków. Zauważyłam też, że mają one coraz lepsze składy i naprawdę warto się za nimi rozglądać. Swego czasu bardzo lubiłam pielęgnację z biedronki i namiętnie kupowałam żele do twarzy i płyny micelarne w różnych wariantach. Od dawna jednak nie zaglądałam po te kosmetyki do biedronki, a kiedy wypatrzyłam na Instagramie, że pojawią się w ofercie pianki do twarzy, koniecznie musiałam zapolować na swój egzemplarz. Na pierwszy ogień poszła bebeauty pianka do twarzy tea tree. Za co ją polubiłam? Koniecznie czytajcie dalej, aby się tego dowiedzieć. 


Bebeauty pianka do twarzy tea tree

Bebeauty piankę do twarzy tea tree dostaniecie w Biedronce. Cena regularna to ok. 10 zł, więc naprawdę przystępnie. Na promocji możecie ją dorwać już za 7,49 zł, więc sądzę, że to jeszcze bardziej kusząca opcja. 



Bebeauty pianka do twarzy tea tree

Zawiera D-Panthenol i ekstrakt ze świetlika działające kojąco na skórę twarzy oraz kwas mlekowy pomagający utrzymać optymalne nawodnienie naskórka. Ekstrakt z liści zielonej herbaty łagodzi i odświeża, a inulina zapobiega wysuszeniu skóry. 


Opis producenta nie jest długi i nie zawiera wielkich obietnic. Dlaczego warto przetestować tę piankę, opowiem wam bardziej z mojej perspektywy.
Piankę udało mi się niedawno dorwać wreszcie w biedronce i to akurat na promocji. Przed zakupem sprawdziłam też skład produktu i okazało się, że jest naprawdę super jak na tak tani kosmetyk. Jeśli chodzi o działanie, sprawdza się super, a używam jej zarówno w porannej, jak i w wieczornej pielęgnacji. W obu przypadkach radzi sobie świetnie. W porannej rutynie w moim przypadku zmywa resztki pielęgnacji i super odświeża cerę, a dodatkowo daje jej delikatne nawilżenie. Potem spokojnie mogę nakładać resztę pielęgnacji. W wieczornej pielęgnacji pianka sprawdza mi równie genialnie. Nie stanowi dla niej żadnego problemu zmycie resztek makijażu i kremu spf, jak i samego kremu spf w duecie z pielęgnacją po długim dniu. Na skórze znów czuć czystość, ale nie jest ona podrażniona, wysuszona lub zaczerwieniona. Po takim rytuale spokojnie mogę zrobić ulubioną maseczkę lub nałożyć pielęgnację tak jak rano. Przy tej piance warto też zaznaczyć to, że z racji bardzo przyjemnej konsystencji nie znika z twarzy podczas mycia i bardzo dobrze się wypłukuje. Nie podrażnia również oczu.
   

Bebeauty pianka do twarzy tea tree

W składzie znajdziemy glicerynę, sorbitol, łagodne substancje myjące, kwas mlekowy, inulinę, fruktozę, mocznik, niacynamid, ekstrakt z świetlika i ekstrakt z zielonej herbaty. 

Moim zdaniem skład jest naprawdę świetny i sądzę, że ten produkt może spokojnie konkurować z piankami Ziaja czy Isana. 

Bebeauty pianka do twarzy tea tree

Konsystencja pianki jest puszysta i bardzo przyjemna. Nie znika podczas mycia twarzy, a jednocześnie szybko i łatwo się spłukuje. Warto też wspomnieć o tym, że pianka nie podrażnia oczu i nie powoduje szczypania. Jej dodatkowym atutem jest delikatny zapach czystości. Spodziewałam się, że będzie pachniała zieloną herbatą, ale totalnie mi to nie przeszkadza. 



Podsumowując, pianka do twarzy bebeauty tea tree wypadła po prostu super. Świetnie zmywa resztki pielęgnacji oraz makijażu. Nie straszny jej również krem spf. Super odświeża i oczyszcza, a do tego nie podrażnia i nie wysusza, a sprawia, że cera jest wyczuwalnie nawilżona. Jej atutem jest również genialny skład i cena. Zdecydowanie warto ją kupić. Ja na pewno skuszę się jeszcze na niebieską wersję i  różową. 


Dajcie znać, czy już testowaliście pianki z Biedronki. 



5 komentarzy:

  1. Uwielbiam kosmetyki herbaciane, bo cudownie pachną i koją skórę! Pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam je, ale nie jestem wielką fanką takiej formuły. Znaczy akurat ostatnio trafiałam na udane pianki, ale generalnie wolę inne konsystencje :D Ale ciekawe kto ją produkuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo lubię pianki do twarzy, ale tej nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie widziałam tej pianki jeszcze nigdy, dlatego chętnie kliknęłam w posta. Tego lata zużyłam już kilka różnych pianek i o dziwo stwierdzam, że drogeria podniosła jakość w porównaniu tego co było kilka lat temu. Strasznie nie lubię takich ulotnych pianek. Ucieszyłam się, gdy napisałaś że ta taka nie jest, ale jednocześnie skoro porównujesz ją do isany to w moim odczuciu pianki isany są lotne. O wiele bardziej puszyste i takie treściwe są pianki bielendy, czy nacomi. Miałaś okazję ich używać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porównuję do Isany czy Ziai względem ceny i składu,bo mi odpowiadają te pianki. Tanie i bardzo dobre. I nie wspomniałam tutaj, że ona znika szybko i skoro wzięłam tamte pod uwagę tutaj też na pewno tak jest. Nie wiem, czy dobrze wyjaśniłam o co mi chodzi, ale mam nadzieję, że mi się udało.Pianek nacomi jak najbardziej miałam okazję używać (borówkę i wersję Marshmallow), a ich recenzje wiszą na blogu we wpisie o produktach marki Nacomi, które polecam. Do pianek bielenda jeszcze nie doszłam,ale nie mówię nie 😁😁

      Usuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.