Tonik jest w mojej rutynie pielęgnacyjnej ważnym krokiem. Od lat jest w mojej kosmetyczce, choć czasem nie był to typowy tonik, a różnego rodzaju hydrolaty, które też z powodzeniem można stosować w takiej roli. Od prawie roku jednak sięgam głównie po toniki i esencje w swojej pielęgnacji, które faktycznie dają fajne efekty. Dzisiaj przychodzę do was z recenzją kosmetyku Bielenda Eco Nature, czyli wody tonizującej nawilżająco-kojącej. Produkt od razu mnie zaciekawił, jak tylko zobaczyłam go w boxie Pure Beauty Vibrant Charm, który niedawno wam pokazywałam. A jak ten produkt wypadł na mojej skórze? Czytajcie dalej, aby się tego dowiedzieć.
Bielenda Eco nature woda tonizująca nawilżająco-łagodząca dostępna jest stacjonarnie w Superpahrm i prawdopodobnie w Hebe. Cena waha się od 14 do 16 zł. Online znajdziecie ten produkt na allegro, na ezebra.pl, ezpizmo.pl czy douglas.pl.
W skrócie:
*zawiera 99% składników pochodzenia naturalnego
*gwarantuje optymalny poziom nawilżenia
*odświeża i koi podrażnienia
*przygotowuje skórę pod dalsze kroki pielęgnacyjne
Tonik to w mojej pielęgnacji istotny krok, choć nie oczekuję od niego zbyt wiele. Przy takim produkcie stawiam na to, aby dawał, choć odrobinę nawilżenia, miał dobry skład oraz koił i odświeżał cerę. A jak było w przypadku wody tonizującej Bielenda Eco Nature?
Zaczynając od pierwszej obietnicy producenta, kosmetyk ma dawać optymalny poziom nawilżenia. I tutaj naprawdę nie mam zastrzeżeń, ponieważ nieistotne ile kosmetyku nałożę nawilżenie, jest na bardzo dobrym poziomie, a skóra nie jest ściągnięta ani podrażniona. Drugi punkt to odświeżenie i kojenie podrażnień. I z tym podpunktem trudno się nie zgodzić, ponieważ woda tonizująca daje odświeżenie nie tylko podczas pielęgnacji, ale również w ciągu dnia, kiedy mam ochotę jej dołożyć na całą wcześniej nałożoną pielęgnację. Z kojeniem lekkich podrażnień produkt również radzi sobie bardzo dobrze. Ostatni punkt to przygotowanie skóry pod dalsze kroki pielęgnacyjne. Do tego działania również nie mam zastrzeżeń, bo produkt spisuje się naprawdę świetnie. W moim przypadku gości on w obu rutynach pielęgnacyjnych (porannej i wieczornej). Nie kłóci się z też z kremami ani serum, których aktualnie używam.
Opakowanie toniku to wygodna buteleczka z atomizerem. Atomizer psika naprawdę drobną mgiełkę, która przyjemnie otula twarz. Nie ma efektu prysznica, co bardzo mi się podoba w tym produkcie. Dodatkowo kosmetyk przyjemnie, delikatnie pachnie połączeniem mango i jaśminu. Zapach nie przeszkadza i nie męczy przy codziennym użytkowaniu, a wręcz przeciwnie.
Podsumowując, Bielenda Eco Nature woda tonizująca, zrobiła na nie naprawdę super wrażenie. Jak obiecuje producent nawilża, koi i przygotowuje cerę pod dalsze kroki pielęgnacyjne. Sprawdzi się zarówno w porannej, jak i w wieczornej rutynie. Plusem jest również spora pojemność oraz cena.
Dajcie znać, czy miałyście już okazję poznać wodę tonizującą Bielenda :)
Brak komentarzy:
Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.