Przez ostatnie tygodnie zaniedbałam trochę pisanie o moich ulubionych kosmetykach do makijażu, choć przyznam, że wiele z nich zasługuje na osobne wpisy, które postaram się nadrobić. Rozświetlacz, bo to on nim będzie mowa w tym wpisie, to produkt, którego nie może zabraknąć w mojej kosmetyczce. Przyznam, że dawno już nie testowałam nowości z tej kategorii, bo aż za bardzo przywiązałam się do mojego ulubionego rozświetlacza Sensique. Jakiś czas temu udało mi się złapać w biedronce z jesiennej limitowanej kolekcji pumpkin mojego kolejnego ulubieńca. Dzisiaj wam o nim opowiem.
Dostępność
Bell pumpkin glass skin highlighter to kosmetyk, który pochodzi z jesiennej limitki biedronki, którą aktualnie jeszcze powinniście znaleźć w sklepach. Rozświetlacz kosztował ok. 15 zł. Nazwa koloru to 01 Spicy glow.
Opakowanie
Rozświetlacz Bell opakowany jest w proste plastikowe pudełeczko. O dziwo opakowanie jest naprawdę solidne i nie ma do czego się przyczepić. Jedyne zniszczenia, jakie poniósł rozświetlacz to fakt, że mam aktualnie lekko porysowane wieczko.
Z marką Bell od czasu przetestowania ich kosmetyków dostępnych na stałe w Biedronce nie miałam do czynienia bardzo długo. Tamte produkt sprawdziły się u mnie nawet nieźle oprócz cieni do powiek, które mają nierówną jakość. Jedne są lepsze drugie gorsze i to często w jednej małej paletce. Potem nadeszły czasy różnych kolekcji limtowanych i tutaj głównie udało mi się upolować cienie do powiek i słynna bazę pod brokaty, z której nawet byłam zadowolona. Potem z tymi kosmetykami było u mnie różnie, aż skusiłam się na rozświetlacz z jesiennej kolekcji.
Najważniejszy jest jednak środek opakowania. A tutaj właśnie dzieje się największa magia, bo ten kosmetyk kradnie serce po prostu od pierwszego użycia. Po pierwsze bardzo łatwo się nakłada na pędzel i mimo tego, że produkt jest prasowany, to czuć jego miękkość. Oczywiście podczas nabierania na pędzel nie kruszy się bardzo mocno mimo swojej miękkości i kremowości. Dodatkowo rozświetlacz można spokojnie stopniować od delikatniejszego efektu po ten mocniejszy. Blask w tym wypadku nadal jest elegancki i nie przesadzony, jednocześnie podkreśla to, co trzeba i jest dobrze widoczny na policzku. Kolor rozświetlacza jest złoty, ale pod ton ma neutralny moim odczuciu, czyli nie jest ani zbyt chłodny, ani zbyt ciepły na skórze. Z rozcieraniem produktu również nie ma problemu i spokojnie poradzi sobie z tym każdy. Ja najczęściej używam do tego celu pędzla, bo to najwygodniejsze rozwiązanie i podejrzewam, że większość z was też na nie stawia. Produkt nie robi też plam i prześwitów na skórze.
Rozświetlacz pasuje właściwie do każdego makijażu i zawsze pięknie prezentuje się na twarzy.
Trwałości również nie można mu odmówić. Przez cały dzień bardzo ładnie błyszczy, a dodatkowo nie ściera się z twarzy i nie migruje.
Swatche nie do końca oddają wygląd tego produktu, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że jest naprawdę piękny. Ciekawostką w jego przypadku jest to, że produkt przyjemnie pachnie. Trochę jak jesienna herbata z pomarańczą i goździkami. Zapach oczywiście nie jest intensywny, a jest bardziej w tle.
Podsumowując, rozświetlacz Bell pumpkin highlighter sprawdził się u mnie naprawdę super. Makijaż tym produktem to naprawdę sama przyjemność. Ma bardzo ładny kolor, szybko i łatwo się rozciera oraz nie sprawia innych problemów. Pasuje również do każdego makijażu i zdecydowanie prezentuje się elegancko. Jeśli uda wam się go jeszcze upolować to zdecydowanie warto go mieć. Jeśli nie to na pewno można go dostać w sklepie Bell, a potem podejrzewam, że pojawi się też w drogeriach Internetowych.
Witam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej kolekcji Bell ale sama nie miałam okazji jej sprawdzić. Lubię takie limitowane serie, ale nie wiem czy w tym roku się na nią załapię bo mam jeszcze kilka produktów do testowania a szkoda byłoby kupić i nie sprawdzić, albo otworzyć kilka na raz. Recenzja świetna, bardzo podoba mi się ten odcień :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Podoba mi się :) Lubie takie delikatny efekt końcowy :)
OdpowiedzUsuń