Witajcie w kolejnym wpisie. Bardzo dawno nie było na blogu żadnej recenzji kosmetyku do makijażu, ale będę się starała to w najbliższych tygodniach nadrobić, aby treści mimo wszystko były bardziej różnorodne. Produkt, o którym dzisiaj wam opowiem, znalazłam w jednym z wiosennych boxów Pure Beauty w zeszłym roku i chwilę czekał na swoje 5 minut, ale w końcu się udało. Mowa oczywiście o wosku do brwi lash brow*, który pokazywałam wam też bardzo niedawno w ulubieńcach. A za co dokładnie lubię ten kosmetyk? Przeczytacie w tym wpisie.
*produkt znalazłam w jednym z boxów PB, ale dość dawno temu, więc nie jest to wpis reklamowy.
Konsystencja jak widzicie, jest stała, ale produkt w środku jest bardzo miękki i niezwykle łatwo się nabiera. Przypomina bardzo galaretkę, aczkolwiek nie topi się i nie spływa. Łatwo go nabrać na spiralę i nałożyć na brwi wedle swoich upodobań. Zapach wosku jest landrynkowy, trochę jak sztuczne truskawki, ale nie męczy i kompletnie przeszkadza. A odkąd otworzyłam produkt, sporo go wywietrzało, więc z każdym otwarciem jest jeszcze mniej wyczuwalny. Przez cały dzień nie czuć go też na brwiach, a na skórze nie pojawia się od niego podrażnienie.
Podsumowując, wosk do brwi lash brow bardzo polubiłam. Jest łatwy w użyciu, dobrze utrwala brwi, zastyga, ale nie usztywnia włosków. Atutem jest również to, że bardzo łatwo się zmywa i nie zostawia po sobie żadnego śladu. Moim zdaniem to naprawdę hit i każda z nas powinna mieć go w swojej kosmetyczce.
Nigdy nie nie miałam takiego wosku. Raczej kupuję bezbarwne żele.
OdpowiedzUsuńświetnie, że się sprawdził :)
OdpowiedzUsuń