Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was recenzję jednego z ulubieńców miesiąca. Przyznam, że długo czekałam na ten moment, aby napisać wam nieco więcej o tym hydrolacie. Nie tylko w hitach miesiąca, ale w osobnej recenzji, na którą produkt zdecydowanie zasługuje. Jeśli chcecie go poznać bliżej, zapraszam do dalszej części wpisu.
Zieloną herbatę bardzo lubię pić, ale miałam w swojej kosmetyczce bardzo mało produktów, które ją zawierały i faktycznie wykazywałyby przyjemne działanie. I dlatego po sukcesie kremu z zielonej serii Bielendy w mojej kosmetyczce postanowiłam zaprzyjaźnić się z hydrolatem.
Bielenda Zielona Herbata Hydrolat 3w1 |
Hydrolat z zielonej herbaty marki Bielenda możemy zakupić m.in w Rossmannie czy Naturze, choć warto tych kosmetyków szukać w mniejszych drogeriach lub w sieci, ponieważ cena jest wtedy niższa. Płacimy za niego od 14 do 18 zł w zależności od miejsca.
Co mówi producent + moja opinia
Bielenda Zielona Herbata Hydrolat 3w1 |
W skrócie:
*łagodnie wykańcza proces oczyszczania i odświeżania naskórka
*działa tonizująco i lekko ściągająco
* łagodzi
*usuwa nadmiar sebum
*zapewnia miękkość i uczucie komfortu
Jak to wygląda w praktyce? Otóż sprawa ma się całkiem nieźle. Na początku wspomnę, że hydrolat postanowiłam włączyć do porannej pielęgnacji, jak dotąd czyniłam to z tonikiem marki Ziaja każdego dnia, czyli w praktyce wygląda to tak, że zaraz po porannym umyciu buzi delikatnym żelem aplikuję hydrolat z buteleczki z atomizerem wprost na cerę i wklepuję czystymi dłońmi, ponieważ chcę, aby to moja buzia najbardziej skorzystała na tym, a nie płatek kosmetyczny, który sporą ilość produktu najczęściej wpija bez litości.
Odnosząc się do pierwszej obietnicy producenta, można śmiało rzec, iż kosmetyk przyjemnie odświeża cerę o poranku, daje takiego przyjemnego kopa skórze. Daje się również zauważyć fakt, że buzia jest lekko ściągnięta (czytaj pory, a nie sama cera w tym negatywnym sensie, który nie jest najszczęśliwszym działaniem) oraz stonizowania, na czym zawsze mi zależy, nie ważne, czy jest to pielęgnacja poranna, czy wieczorna, ten element jest już u mnie stały. Jeśli chodzi o łagodzenie oraz usuwanie nadmiaru sebum to nie powiedziałabym, że zadziało się w tej kategorii coś spektakularnego, produkt bardziej łagodzi, niż hamuje sebum, choć nie powiem, żeby moja mieszana cera była jakaś wybuchowa. Zgadzam się też z ostatnim punktem, że hydrolat zapewnia uczucie miękkości i komfortu, czuję to dotykając buzi, kiedy produkt się wchłania. Kosmetyk nie tworzy lepkiej warstwy na skórze, nie zapycha, nie wysusza ani nie podrażnia.
Skład
Bielenda Zielona Herbata Hydrolat 3w1 |
Opakowanie
Bielenda Zielona Herbata Hydrolat 3w1 |
Opakowanie kosmetyku stanowi plastikowa butelka zamykana na klik o pojemności 200 ml. Grafika na opakowaniu jest niezbyt rozbudowana, ale przyznam, że mi się podoba i fajnie nawiązuje za pomocą liści do zielonej herbaty. Jak widzicie po prawie miesiącu użytkowania, napisy na opakowaniu nadal wyglądają ładnie, nic się nie starło ani nie porysowało. Klik działa poprawnie i nie mam do niego żadnych zarzutów, gdyż przez jakiś czas używałam kosmetyku tradycyjnie, wylewając na dłoń, zanim wpadłam na pomysł wlania go do buteleczki z atomizerem.
Zapach/ Konsystencja/Kolor
Bielenda Zielona Herbata Hydrolat 3w1 |
Jeśli chodzi o zapach produktu, jest on bardzo podobny do aromatu kremu z tej serii, faktycznie zielony, świeży i przyjemny dla nosa. Konsystencja produktu sprawia wrażenie gęstszej od wody, co przekłada się na działanie, o czym pisałam wyżej. W opakowaniu hydrolat wygląda na lekko zielony, ale po wylaniu na rękę, czy spryskaniu twarzy wcale tego nie widać.
Podsumowując: Jestem bardzo zadowolona z tego, iż hydrolat tak świetnie się sprawdził na mojej cerze. To kolejny kosmetyk z serii Zielona Herbata marki Bielenda, który nie kosztował mnie wiele, a działa super, bo przede wszystkim tonizuje, odświeża, łagodzi skórę, nawilża i przywraca jej komfort. W mojej porannej pielęgnacji jest stałym gościem od początku miesiąca.
A wy znacie ten produkt? Lubicie włączać hydrolaty do swojej pielęgnacji? Koniecznie dajcie znać :)
Dawno nie miałam nic z Bielendy, ostatnio częściej sięgam po kosmetyki z naturalnymi składami :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś poklikać w linki w najnowszym poście TUTAJ ? Dzięki :*
Ja sięgam akurat po to, co mnie akutalnie interesuje :) A na więcej natury na pewno jeszcze przyjdzie czas u mnie :)
UsuńUwielbiam hydrolaty! Ten zapowiada się w sumie fajnie,ale jak porównuję skład do swojego ulubieńca,to jednak wygrywa mój,który składa się z jednego składnika :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, że naturalny zawsze najfajniejszy :) Ja natomiast mam taką formę kosmetyku po raz pierwszy i czuję się zachęcona na przyszłość, aby spróbować czegoś o prostszym składzie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNiby działanie ma fajne, ale ja się czuję oszukana - to nie jest hydrolat tylko produkt z hydrolatem z zielonej herbaty w składzie;) zdecydowanie wolałabym sięgnąć po 100% hydrolat:)
OdpowiedzUsuńNie zawsze to, co producent podaje na opakowaniu jest prawdą niestety. Fakt faktem, że produkt jest gęstszy od wody w swojej konsystencji, ale ja go stosuję głównie jako tonik, niespecjalnie przywiązuje się do nazewnictwa :) I na to może kiedyś przyjdzie u mnie czas :) Nie wykluczam takiej opcji, ale czy to będzie akurat zielona herbata to się okaże w praniu :)
UsuńNie tylko jest krem z tej serii, ale i hydrolat, super :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńMuszę go wypróbować :) Działanie brzmi bardzo zachęcająco, a krem na dzień lubię, a pamiętam, że Tobie też się sprawdził, więc liczę, że tak samo będzie z hydrolatem :)
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na opinię, jeśli zdecydujesz się go przetestować :) Ja niedawno skończyłam właśnie krem z tej serii :)
UsuńMiałam maseczkę z tej serii, ale była średnia :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam coś o maseczce, ale nie próbowałam :) Ogólnie saszetkowe maseczki jakoś poszły u mnie w kąt :)
Usuńlubię produkty z Bielendy, ale tego jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńWarto się nim zainteresować :) Jako tonik bardzo fajny i daje coś więcej faktycznie, a nie zachowuje się jak woda :)
UsuńChętnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńLubię Bielendę, ale chyba wolę hydrolaty o krótszych składach :)
OdpowiedzUsuńKażdy lubi coś innego :) Może i ja kiedyś się skuszę na prawdziwy hydrolat:)
UsuńJak zdenkuję kilka produktów, to muszę się wziąć za tę serię Zielona Herbata oraz Aloes i Kokos od Bielendy ;)
OdpowiedzUsuńNo ja się chętnie wezmę za kokos i aloes, bo jak na razie Zielona Herbata bardzo mi się podoba :)
Usuńfajnie że jesteś zadowolona
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu, fajnie że się u Ciebie sprawdził:) Obserwuję:)
OdpowiedzUsuńMi się też sprawdził. Co do zmniejszenia wydzielanego sebum, to serum z tej samej serii miało na mnie takie działanie. Próbowałaś? =)
OdpowiedzUsuń