Witam was kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was recenzję pierwszego kosmetyku z Lirene, który naprawdę polubiłam. Wcześniej bywało tak, że nie zwracałam uwagi na ich kosmetyki z powodu porażki z peelingiem mango z serii youngy 20+ obecnie już chyba wycofanej, bo jakoś jej nie widzę w drogeriach. Jednak wracając do mojego ulubieńca, jeśli jesteście ciekawe, za co się polubiliśmy, zapraszam do dalszej części.
NAZWA: LIRENE BEAUTY COLLECTION GREJFRUTOWY PEELING ANTYCELLULITOWY
POJEMNOŚĆ: 200ML
CENA: 9,99ZŁ W PROMOCJI, W CENIE REGULARNEJ 14ZŁ
DOSTĘPNOŚĆ: DROGERIE NATURA, ROSSMANN I INNE
Obietnice producenta:
Producent obiecuje nam wygładzenia, skórę jedwabistą w dotyku, zwiększenie skuteczności kuracji antycellulitowych oraz oczyszczenie.
I jak to się ma do rzeczywistości? Mianowicie faktycznie po peelingu odnotowuje na ciele wygładzenie i skórę, która jest gładziutka w dotyku, można powiedzieć jedwabista, jak to opisuje producent. Jeśli chodzi o oczyszczanie, to też jest naprawdę nieźle, bo czuję tak owe po tym peelingu, ale działania antycellulitowego solo to nie da się dostrzec tutaj, więc to taka typowa bajka producencka, gdyż jak same wiecie bez ćwiczeń to ani rusz.
Skład:
Wygląd/konsystencja/zapach:
A wy znacie już ten peeling? Miałyście okazję go testować? Koniecznie dajcie znać.
Pozdrawiam was serdecznie do następnego wpisu. Buziaki 👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄
Kosmetyk ma kolor soczyście pomarańczowy i bardzo ładny grejfrutowy zapach, co przyznaję, łechce moje zmysły bardzo, ponieważ kocham ten aromat we wszelkich kosmetykach, które mam okazję użytkować.
Jeśli chodzi o konsystencję kosmetyku, to jest ona bardzo rzadka, lejąca, ale pełna dość grubych i wyczuwalnych drobinek, które świetnie peelingują ciało zostawiając skórę bardzo przyjemną i jedwabiście gładką. Oczywiście wielką zaletą jest w tym wypadku fakt, że kosmetyk nie zostawia na ciele żadnej warstwy, dzięki, temu, jeśli preferujecie robić peeling ciała po umyciu się żelem, pod prysznic jest to możliwe jak najbardziej.
Podsumowując: Jeśli o mnie chodzi, to bardzo polubiłam ten peeling i będę w przyszłości chętnie do niego wracać. Nie można mu zarzucić, że źle spełnia swoją funkcję ścierania martwego naskórka oraz wygładzania i oczyszczania, bo robi to świetnie. Przymknęłabym tylko oko na tę obietnicę zwiększenia skuteczności kuracji antycellulitowej, bo bez ćwiczeń nie da się tego osiągnąć samym preparatem. Jeśli ciekawiło was czy peeling jest godny uwagi, to sądzę, że jak najbardziej.
A wy znacie już ten peeling? Miałyście okazję go testować? Koniecznie dajcie znać.
Pozdrawiam was serdecznie do następnego wpisu. Buziaki 👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄
Bardzo ciekawi mnie zapach.
OdpowiedzUsuńFakt cellulitu bez ćwiczeń niestety się nie pozbędziemy nawet najbardziej droższymi kosmetykami :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam cytrusowe nuty zapachowe w kosmetykach..
Z miłą chęcią umile sobie nim zimowe wieczory.
Buziaki Kochana.
Ja jeszcze nie znam aż dziwne bo peelingi lubię :)
OdpowiedzUsuńKuszący produkt, również jestem ciekawa zapachu :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym go wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńChętnie po niego sięgnę jak skończę swój peeling z bielendy :)
OdpowiedzUsuńDla samego ścierania chętnie :)
OdpowiedzUsuńPeelingi z Lirene mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze peelingu Lirene, ale taki świeży zapach przydałby mi się rano na obudzenie :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale konsystencję ma fajną :) Ciekawe czy ten peeling by mi się też spodobał :)
OdpowiedzUsuńMam inny rodzaj tego peelingu, ładnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńwidziałam kiedyś te produkty ale jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuń