Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj przyszedł czas na kosmetyczne podsumowanie stycznia i wyłonienie wśród testowanych produktów najlepszej czwórki. Jeśli ciekawi was, jakie kosmetyki w tym miesiącu zdecydowanie zasłużyły na miano ulubieńców, zapraszam do dalszej części wpisu.
|
I Heart Makeup Chocolate Love paleta cieni |
MUR/ I HEART MAKE UP CHOCOLATE LOVE PALETA 16 CIENI DO POWIEK
Różową czekoladkę dostałam pod choinkę, jak zapewne dobrze pamiętacie. I muszę powiedzieć, że każdy makijaż w tym miesiącu wykonałam tylko za pomocą tych cieni. Powiem wam, że jak do dziś jestem rozczarowana poprzednią paletą, którą sama kupiłam (Wibo Modern o tej sztuce mówię), tak paleta MUR jest cudowna. Te cienie genialne. Bardzo dobrze napigmentowane, super się rozcierają, a błyszczące cienie są jak folie. Normalnie mam maksymalny zachwyt tą czekoladką i chcę więcej. Mam też nadzieję pokazać wam jeszcze w tym miesiącu makijaż wykonany różową czekoladką, a w lutym pokusić się o recenzję, bo mnie rączki świerzbią, taka jest śliczna.
|
Catrice Made to Stay& Wet'n'wild kohl crayon |
CATRICE MADE TO STAY INSIDE EYE PENCIL 010 IN THE MOOD FOR NUDE& WET 'N' WILD KOHL CRAYON BRONZE MASSIF
Te dwie kredki pokazuję wam w duecie, ponieważ razem z paletą Chocolate Love lądowały na moim oku. Kredka Catrice świetnie sprawdziła mi się na linii wodnej oka, dodając spojrzeniu rozświetlenia. Trzeba jej przyznać też, że jest trwała i szybko nie znika. Drugiej kredki bardzo lubiłam używać też w połączeniu z jednym z błyszczących złotawych kolorów z palety Beyond Flawless, jak i ze złotkiem z różowej czekoladki. Pięknie błyszczy na oku ta kredka. Solo jej nie próbowałam nakładać, bo obawiam się, że mogłaby się zwałkować, bo jest bardzo miękka.
|
Bielenda Zielona Herbata Esencja w perłach |
BIELENDA ZIELONA HERBATA ESENCJA W PERŁACH
Pierwotnie chciałam tej esencji używać w wieczornej pielęgnacji, ale nie widziałam wtedy rezultatów jej działania. Postanowiłam więc, że znajdzie swoje miejsce w porannym rytuale pielęgnacyjnym i to była bardzo dobra decyzja. Przede wszystkim buzia jest nawilżona, mięciutka i przyjemnie gładka. Jeśli zapomnę o kremie, to faktycznie, jak pisała mi jedna z was, można tej esencji użyć pod makijaż i wszystko jest super, choć ja pewnie będę to robić tylko na specjalne okazje. Wyciskam jej sobie oczywiście dwie pompki, wsmarowuje w buzię i gotowe. Przyjmuje podkład i inne kosmetyki bezproblemowo. Polubiłam się z nią bardzo, choć myślałam, że mnie nie porwie w którymś momencie tak jak krem z tej serii, a jednak okazało się inaczej.
|
Bebeauty krem do twarzy cera mieszana |
BEBEAUTY KREM DO TWARZY CERA MIESZANA
Ten krem wylądował w mojej wieczornej pielęgnacji. Pamiętacie, jak we wpisie z wieczorną rutyną pielęgnacyjną wspomniałam wam, że ten krem bardzo przypomina mi isanowy krem z mocznikiem, którego kiedyś używałam namiętnie? Zdanie nadal podtrzymuję, a co więcej polubiłam się z nim jeszcze bardziej. Przede wszystkim nawilża mi suche partie, takie jak czoło i broda, które wieczorem potrzebują szczególnej opieki, bo na zewnątrz niesprzyjające warunki i zimno, a sezon grzewczy trwa w najlepsze i moja skóra lubi się przesuszać w tych miejscach właśnie. Bardzo dobrze również współpracuje z olejkiem, który nakładam w niewielkiej ilości przed kremem, jako serum. Wspomnę jeszcze tylko, że krem jest dość higieniczny, ponieważ pod srebrną nakrętką kryje się plastikowa ochronka, co mnie zdziwiło w tym kremie i to bardzo. A dodam, że nie kosztował miliony monet.
|
Avon Winter Treasure malina& wanilia żel pod prysznic
AVON WINTER TREASURE MALINA & WANILIA ŻEL POD PRYSZNIC
|
W ulubieńcach rzadko pokazuję wam żele pod prysznic. Zawsze o ulubieńcach pod prysznic opowiadam wam w projekcie denko po zużyciu całego opakowania kosmetyku, ale tym razem zrobię mały wyjątek. Pokochałam ten żel za piękny zapach malin z delikatną słodką nutką wanilii. Na szczęście nie jest to zapach uciążliwy i brzydki, a wręcz przeciwnie. Mam z tej serii również mydełko do rąk i jest świetne również. Oba kosmetyki dobrze myją i nie wysuszają skóry, a co jeszcze fajne to są czerwone i kiedy się pienią pianka jest lekko różowawa, a nie biała, jak się spodziewałam.
I tak prezentuje się 5 najlepszych kosmetyków tego miesiąca. Przyznam, że grono zacne. Oczywiście było jeszcze kilku ulubieńców, ale wyselekcjonowałam tylko te najlepsze perełki. Znacie któryś kosmetyk? Lubicie? Koniecznie dajcie znać :) Przypominam też o wypełnieniu ankiety, którą znajdziecie po prawej stronie bloga na pasku :)
Esencje koniecznie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńWczoraj zakupiłam sobie te kuleczki Bielendy i czekają na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńCzekoladki kuszą :)
OdpowiedzUsuńŻel Avonu mam i bardzo lubię :D
OdpowiedzUsuńMam inną czekoladkę, ale też ją bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńNic nie miałam w z tej gromadki, ale na esencje swego czasu miałam ochotę :)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków, ale czekoladki z MUR ciekawią mnie już od długiego czasu, więc chyba się na jakąś skuszę ;)
OdpowiedzUsuńCudowne są te paletki w kształcie tabliczki czekolady. Mam taką jedną i planuję zakup kolejnych :)
OdpowiedzUsuńta esencja wygląda ciekawie, aczkolwiek przywykłam już do koreańskich kosmetyków do pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńMUR ma świetne paletki :)
OdpowiedzUsuńŻele z Avonu to klasyka :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co tam zmalujesz na oku za pomocą tej paletki z MUR :)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta Bielenda bo uwielbiam wszystko z zieloną herbatą :)
OdpowiedzUsuńNic nie znam, ale perełkowa esencja zachęca :)
OdpowiedzUsuń