Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiejszy dzień należałoby zaznaczyć w kalendarzu na czerwono i dwa razy podkreślić :D Otóż doskonale wiecie, że na moim blogu brak kategorii pod tytułem balsamy do ciała, owszem kilka recenzji w ciągu tych lat się pojawiło, ale przyznam się bez bicia, że niewiele z nich zagrzało u mnie miejsce na czas dłuższy niż jedno lub kilka opakowań maks, by potem ostatecznie zostać zapomnianym tak naprawdę. A nie mówiąc o tym, że zawsze znajdę w nich jakiś mały minus i to potem zniechęca mnie do dalszego stosowania takich produktów. W tym wpisie opowiem wam jednak o wyjątkowym balsamie, który stał się moim prawdziwym ulubieńcem i nie ma wieczoru od ponad miesiąca, aby nie wylądował na mojej skórze, nawet jeśli wieczorem padam na twarz :D Do zakupu tego kosmetyku przekonała mnie Ania i bardzo jej za to dziękuję, bo znalazła mi coś świetnego. Po tym długim jak rzeka wstępie zapraszam was do dalszej części wpisu i mam nadzieję, że nikt tu nie zasnął :D
Co, gdzie jak i za ile?
Eveline I love vegan food odżywczy balsam do ciała mango&bioawokado |
Silnie odżywczy balsam do ciała Eveline I love Vegan Food mango&bioawokado znajdziecie w Biedronce za niecałe 10 zł. Jest jeszcze dostępna wersja z pompką w sporym opakowaniu i tę znajdziecie w drogeriach typu Rossmann czy Hebe.
Opis producenta + moja opinia
Eveline I love vegan food odżywczy balsam mango&bioawokado| opis producenta |
Naturalny silnie odżywczy balsam do ciała z mango i awokado w swojej bogatej formule zamyka skoncentrowaną dawkę roślinnej regeneracji, precyzyjnie uzupełniając niedobory składników odżywczych w naskórku.
Mango doskonale nawilża skórę oraz stymuluje jej regenerację.
Biowokado odbudowuje warstwę lipidową, chroniąc przed przesuszeniem. Intensywnie wygładza i poprawia elastyczność skóry.
Masło pomarańczowe działa ujędrniająco i regenerująco i odżywczo. Przywraca komfort i długotrwałe uczucie nawilżenia.
W skrócie:
* doskonale nawilża i stymuluje regenerację skóry
* chroni przed przesuszeniem, intensywnie wygładza i poprawia elastyczność skóry
* ujędrnia, regeneruje i odżywia oraz przywraca długotrwałe uczucie nawilżenia
Z opisu brzmi jak balsam idealny czyż nie? Powiem wam, że kupiłam go w sumie takim dość średnim momencie dla mojej skóry ciała. Tam suchość towarzyszy mi każdego dnia, choć ostatnio jest mniejsza, bo używam bardziej nawilżającego żelu do ciała, ale to nie o nim dzisiaj będzie mowa. Co do obietnic producenta to zgadzam się praktycznie z każdą. Zacznę od tego, że balsam doskonale nawilża i odżywia moją skórę, a jednocześnie nie zostawia tłustej warstwy, co wprawiło mnie w niezły szok, dlatego, że wiele balsamów ma do tego tendencję niby się wchłaniają, ale wcale nie tak szybko i w konsekwencji mało jest dobrego dla skóry, a reszta wyciera się w pościel. Na pewno jeszcze warto oddać to, że ładnie regeneruje, odżywia i chroni przed przesuszaniem, co mogłam dokładnie sprawdzić, jak próbowałam wykończyć żel pod prysznic z Avonu, który jest prawdziwym rypaczem i wysuszaczem dla skóry, i przy nim bez dobrego balsamu ani rusz. I powiem wam, że ten balsam w tym czasie genialnie sobie radził, gdzie inne już wysiadały, a moja skóra cierpiała na przesuszenie. Co istotne ten kosmetyk nauczył mnie też regularności w nakładaniu tego typu produktów na moje ciało przez swój uzależniający zapach pomarańczowej mamby oraz fakt, że moja skóra dzięki temu już nie pamięta co to podrażnienia wszelkiego rodzaju, a najbardziej problematyczne partie typu łokcie czy kostki, które mam bardzo mocno wysuszone zawsze są genialnie nawilżone, gładkie, a wręcz aksamitne. Delikatnie bieli przy rozsmarowywaniu na skórze, ale ten efekt szybko znika, więc właściwie nie można zaliczyć tego do wad.
Skład
Eveline Cosmetics balsam I love vegan food skład |
Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Helianthus Annuus Seed Oil, Glycerin, Glyceryl Stearates, Glyceryl Stearate Citrate, Isopropyl Palmitate, Triisostearin, Butyrospermum Parkii Butter, Mangifera Indica Seed Butter, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Persea Gratissima Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Polymnia Sonchifolia Root Juice, Alpha Glucan-Oligosaccharide, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Glycine Soja Oil, Lactobacillus, Inulin, Parfum (Fragrance), Glyceryl Caprylate, Hydroxyacetophenone, Myristyl Myristate, Sodium Polyacrylate, Maltodextrin, Citral, Limonene, Geraniol, Linalool.
Balsam jak na kosmetyk do ciała ma naprawdę ładny skład, choć znalazłam w nim kilka 'ale', które raczej nie są bardzo niebezpieczne. Jedyne co może budzić wątpliwości na końcu listy składników to spora ilość syntetycznych substancji zapachowych, które potencjalnie mogą powodować alergie.
Opakowanie
Eveline Cosmetics I love vegan food balsam| Opakowanie |
Opakowanie balsamu stanowi miękka tubka zamykana na klik, który lekko połamałam przypadkiem. Do pewnego momentu balsam wydobywał się super z tubki, ale im było go mniej, tym szło to gorzej, aczkolwiek korzystając z faktu, że opakowanie jest miękkie po prostu je rozcięłam i wydobywam resztki bezpośrednio ze środka, a okazało się, że jeszcze sporo dobra tam jest. Grafika na opakowaniu moim zdaniem jest w porządku, prosta i nieprzesadzona.
Kolor, konsystencja, zapach
Eveline Cosmetics I love balsam| Kolor, konsystencja, zapach |
Balsam jest w kolorze białym jak większość tego typu kosmetyków. Konsystencja jest treściwa, bogata wręcz bym powiedziała, ale powiem wam, że mimo swojej treściwości wchłania się naprawdę szybko i daje skórze sporo nawilżenia, sprawiając, że jest aksamitna i gładka w dotyku. Nie mogłabym też pominąć zapachu tego balsamu. Dla mnie jest na tyle uzależniający, że balsam ląduje na moim ciele teraz dosłownie codziennie nie tylko dla jego właściwości pielęgnacyjnych, ale też dla przyjemnego zapachu pomarańczowej mamby z dzieciństwa.
Podsumowując: Balsam Eveline I Love vegan food zdecydowanie zagościł w mojej kosmetyczce na dłużej, o czym świadczy kolejne opakowanie, które niedawno kupiłam. Z pełną odpowiedzialnością mogę wam go polecić, a szczególnie kiedy macie naprawdę mocno suchą skórę, która domaga się nawilżania tak jak moja. Jestem pewna, że sobie poradzi i przekona nawet te z was, które nie sięgają regularnie po tego typu produktu, jak ja jeszcze całkiem niedawno.
Ale ekstra że się sprawdził!! Mega mnie to cieszy :) Muszę przyznać, że ja pokochała jego super konsystencję, która wręcz otula ciało. Nawiasem mówiąc chyba teraz porównuję do niego inne balsamy, bo ostatnio wszystko jest dla mnie za mało odżywcze takie :D DO tego cudny zapach mamy i wygodne opakowanie, chętnie wrócę. Sama zużyłam go w miesiąc jakoś, gdzie zawsze schodzi mi tak 1,5 - 2 :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakieś czasu chodzą za mną balsamy do ciała z tej serii, bo wiele dobrego o nich czytam :)
OdpowiedzUsuńMuszę go koniecznie wypróbować. :) Moja skóra ostatnio potrzebuje bardzo dobrego nawilżenia, a sama też nie lubię gdy balsam szybko się nie wchłania i trzeba czekać aż ta warstwa zniknie z powierzchni skóry. Jeżeli pachnie jak typowe mango to już w ogóle przepadła, bo uwielbiam ten zapach. :)
OdpowiedzUsuńKocham ten balsam, właśnie kończę trzecie opakowanie :) No i ten obłędny zapach!
OdpowiedzUsuńMam w zapasie jego kokosową wersję też z Biedronki ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam kilka pozytywnych recenzji na ich temat, mam jeszcze jakieś 2 balsamy w zapasie, więc pomyślę o zakupie tego, gdy już wyjdę ze wszystkim na zero :D
OdpowiedzUsuńSuper, że tak dobrze się u Ciebie sprawdził i zostanie z Tobą na dłużej;) balsamy uwielbiam ale tego jeszcze nie miałam okazji używać .
OdpowiedzUsuńczuję się skuszona ;)!
OdpowiedzUsuń