Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was kosmetyk z recenzją, którego zwlekałam jakiś czas. Mowa będzie o masce do włosów znanej wam już zapewne z wielu źródeł marki Kallos. W moje ręce wpadła wersja Omega. Jeśli ciekawi was czy polubiłam się z maską i jakie daje ona efekty, zapraszam do dalszej części wpisu.
NAZWA: KALLOS OMEGA MASKA DO WŁOSÓW Z OMEGA-6 I OLEJKIEM MAKADAMIA
CENA: 4,99ZŁ
POJEMNOŚĆ: 275ML
DOSTĘPNOŚĆ: DROGERIE NATURA I INNE
Opakowanie:
To plastikowy, zakręcany słoiczek o pojemności 275ml. Grafika prosta, ze srebrnymi elementami, które jak widzicie, odbijają wszystko wokół, czyli w tym przypadku mnie oraz kwiatka. Od samego początku używania nic się nie wytarło ani nie rozmazało na etykiecie.
Obietnice producenta:
Producent obiecuje nam:
* regenerację nieżywotnych, łamiących się włosów
* nawilżenie
To są główne obietnice. I teraz zapytacie, jak wygląda to w rzeczywistości? Mianowicie całkiem przyjemnie. Początkowo podchodziłam do tej maski jak pies do jeża, ale okazuje się, że całkowicie niesłusznie. Bałam się, że jak będę często jej używała moim włosom może się nie spodobać. Jednak stało się inaczej. Moje włosy bardzo ją lubią od czasu, kiedy były wysuszone, szczególnie przy końcówkach. Nie wiem, dlaczego tak się stało, jednak postanowiłam, że sprawdzę jak ta maska, sobie poradzi w tej sytuacji. A poradziła sobie naprawdę świetnie. Kilka użyć, a po wysuszonych i mocno puszących się końcówkach ani śladu, a reszta włosów miała się równie świetnie. Zero obciążenia i innych niepożądanych skutków. I to był moment, w którym zakochałam się w tej masce naprawdę bez pamięci.
Skład:
Konsystencja/Zapach:
Konsystencja maski jest naprawdę gęsta i niespływająca. Jednocześnie na
tyle przyjazna, że dobrze się nakłada i nie przemieszcza, a włosy ją
piją. I są bardzo dobrze nawilżone i leiste.
Jeśli chodzi, o zapach najmniej przypadł mi do gustu, jeśli wiecie, jak
pachnie olejek makadamia, to wiadomo, o co chodzi. Zapach jest niby
słodki, ale jakiś taki niespecjalny. Jednak nie jest on na tyle
uciążliwy, aby przeszkodzić mi używaniu maski w jakikolwiek sposób.
Wygląd:
Biała, bardzo gęsta, niespływająca maź. Bardzo dobrze przyczepia się dzięki temu do włosów. A wpływa to na jej wydajność, ponieważ od listopada do chwili obecnej ubyło jej tyle, ile widzicie na zdjęciu wyżej.
Podsumowując: Jeśli o mnie chodzi, to bardzo się polubiłam z tą maską.
Spełnia swoją funkcję nawilżenia i regeneracji suchych włosów. Sprawia,
że są nawilżone i przyjemne w dotyku. Najmniej podoba mi się jej zapach,
ale z racji, że nie zostaje na włosach,nie jest dla mnie kompletnie
uciążliwy. Chętnie będę używała maski dalej.
A wy znacie tę maskę? A może lubicie i polecacie inne maski Kallos? Koniecznie dajcie znać.
Pozdrawiam was serdecznie do następnego wpisu. Buziaki👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄
Miałam wersję Latte i keratynową. Obie były bublami, więc nie sięgnę po kolejne.
OdpowiedzUsuńProdukty Kallos jakoś nigdy mnie nie kusiły mimo swej popularności.
OdpowiedzUsuńKallosa znam od dawna. Osobiście polecam Kallos w wersji bananowej :) Włosy są naprawdę miękkie, dobrze odżywione :)
OdpowiedzUsuńMam jedną ich maskę w takim gigantycznym opakowaniu, sprawdza się tak średnio, rzadko po nią sięgam. Tej wersji jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńa widywałam ten produkt od czasu do czasu nie wiem czy wypróbuję może kiedyś
OdpowiedzUsuńLubie maski Kallosa, ale tej jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńMiałam parę masek Kallosa ( banan, jagoda, aloes ) i lubiłam je bo ułatwiały rozczesywanie - ale nigdy nie zauważałam nic specjalniejszego ;( Tej nie znamm, może ta byłaby lepsza ;)
OdpowiedzUsuńLubię te maski :)
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam ta maskę ;)
OdpowiedzUsuńMoja mama bardzo lubi maski z tej serii, ja nie mogę ich używać bo zbyt obciążają włosy
OdpowiedzUsuńZdjęcia są piękne! Super opinia :)
OdpowiedzUsuńnicoolsblog.blogspot.com
Ja z Kallosa mam jedynie maskę keratynową i bardzo ją lubię. Na pewno wrócę i pewnie kiedyś wypróbuję inne kosmetyki tej marki ;) Ale zdecydowanie będę sięgała po mniejsze pojemności, bo litr maski/odżywki jest dla mnie nie do zużycia :D
OdpowiedzUsuńZ kallosów miałam tylko czekoladę :)
OdpowiedzUsuńMiałam wersję z olejem lnianym i się z nią nie polubiłam, dlatego na razie nie kusi mnie sięganie po inne.
OdpowiedzUsuńMiałam wersję Latte i strasznie źle sprawdzała się na moich włosach. Raczej po kolejną nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Lubię Kallosy i właśnie tej wersji się ostatnio przyglądałam i na pewno ją kiedyś kupię.
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiłam Kallosa teraz stosuję coś lepszego :)
OdpowiedzUsuńDostałam od koleżanki troszkę tej maseczki i naprawdę jest fajna:)
OdpowiedzUsuń