Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was post o moim małym odkryciu w kwestii pomadek matowych. Jak dobrze wiecie, w mojej kolekcji produktów do ust ze świecą szukać takiego, który błyszczy. I to dosłownie. Pomijając już fakt, że kolorystyka ma różne odcienie różu, to błysku nadal jak na lekarstwo, a właściwie wcale. Do mojej kolekcji w poprzednim miesiącu dołączył matowy błyszczyk z Lovely. Jeśli jesteście ciekawe, za co go polubiłam, zapraszam serdecznie do dalszej części.
NAZWA: LOVELY EXTRA LASTING MATOWY BŁYSZCZYK NR 1
POJEMNOŚĆ: 6ML
DOSTĘPNOŚĆ: ROSSMANN
CENA: OK 10ZŁ
Co mówi producent:
"Napełniony po brzegi kolorem, błyszczyk Extra Lasting wpasuje się w usta
na wiele godzin. Uzupełni makijaż modnym matowym wykończeniem. Dostępne
kolory: od lekkiego różu, przyciągającej czerwieni aż po pastelowe
brązy. Wygodna gąbka umożliwia precyzyjną aplikację, a nowoczesna
formuła long-lasting zapewnia makijaż na wiele godzin."
Co obiecuje producent w pigułce:
*długotrwałą formułę
*wygodną i precyzyjną aplikację
*dobrą pigmentację
I teraz zapytacie, jak to wygląda w praktyce? Otóż muszę wam powiedzieć, że jest w moim odczuciu naprawdę świetnie. Do pigmentacji nie mogę się przyczepić, ponieważ jedna warstwa w zupełności pokrywa całe usta i nic nie prześwituje. Patyczek zakończony gąbeczką pozwala na wygodną aplikację, bez niespodzianek. Owszem zdarza mi się wyjechać poza kontur ust, ale jest to najczęściej kwestia mojego roztargnienia przy nakładaniu produktu. Jeśli chodzi o ostatnią obietnicę, czyli fakt, że jest on długotrwały, to muszę powiedzieć, że jest bardzo dobrze. W pomadce mogę spokojnie pić i jeść coś lekkiego, a ona to przetrwa. Przy tłustszych rzeczach wyciera się od wewnątrz stopniowo, nie rolując się ani nie rozlewając poza kontur ust. Nie transferuje się również nigdzie, na przykład na szklanki. Nie zauważyłam też, aby jakoś mocno wysuszała mi usta, aczkolwiek staram się o nie dbać regularnie, więc to też ma swój wpływ na pewno. Jeżeli chodzi o dokładanie pomadki po tym jak się wytrze, raczej tego nie robię, bo wtedy można zrobić sobie krzywdę, a pomadka właśnie w takim przypadku może się rolować. Osobiście preferuję ściągnięcie resztek pomadki, a potem nałożenie nowej warstwy. Z samym zmywaniem nie ma problemu, wystarczy ulubiony micel i po sprawie.
Opakowanie:
To mała buteleczka o pojemności 6ml. Grafika na opakowaniu nawet dość dobrze oddaje kolor, którego możemy się spodziewać w środku.
Aplikator:
Aplikator, jak same widzicie to patyczek zakończony gąbeczką. Jest jak najbardziej wygodny i można nim ładnie pomalować usta bez wyjeżdżania poza kontur, chyba że malujemy się bez lusterka w roztargnieniu, to inna sprawa.
Konsystencja/Kolor/Zapach:
Jeżeli chodzi, o konsystencję produktu, to jest ona kremowa w moim odczuciu, odrobinę masełkowata na samym początku, kiedy aplikujemy pomadkę na usta. Kiedy zastyga, robi się lekko klejąca, potem to uczucie znika.
Kolor pomadki jak najbardziej mnie kupił. Jak sam widzicie to taki przybrudzony róż, niestety zdjęcie nie do końca chce to oddawać, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że tak jest. Jak pisałam wyżej, aby pokryć usta, potrzebujemy jednej warstwy.
Zapach pomadki jest całkiem przyjemny, taki słodki i lekko owocowy, ale czuć to tylko w opakowaniu i przez krótką chwilę kiedy pomadkę nakładamy na usta. Potem zapach ulatnia się w eter.
Efekt końcowy/zdjęcie poglądowe jak wygląda na ustach:
Czego użyłam: TWARZ: Podkład: Maybelline Affinitone 03 Light Sand Beige (rozprowadzony gąbeczką stożkową), puder:Wibo Fixing Powder, Kontur: Eveline Contour Sensation 01.
OCZY: Wibo Eyeshadow Base, paleta MUR Beyond Flawless, w załamaniu cień Cocoa, na ruchomej powiece Cookie Dough +Sepia, w kąciku rozświetlacz Lovely Gold Highlighter.
USTA: Lovely Extra Lasting nr 1
Podsumowując: Jeśli o mnie chodzi, z pomadki jestem bardzo zadowolona. W tej cenie zrobiła na mnie niemałe wrażenie swoją trwałością oraz pigmentacją. Jestem w niej totalnie zakochana i właściwie drugi miesiąc już wałkuję ten kolor na swoich ustach. Ze swojej strony mogę wam ją serdecznie polecić, choć wiem, że są zwolenniczki i przeciwniczki tej pomadki, a właściwie matowego błyszczyka, co jest dla mnie nazwą dziwną, ale któż zrozumie zamysł producenta :)
Pozdrawiam was serdecznie do następnego wpisu. Buziaki👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄
Na ustach pięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych pomadek z Lovely, a nawet słynnych pomadek z Golden Rose ;)
OdpowiedzUsuńDo matowych pomadek trzeba mieć idealnie wygładzone usta,bo strasznie podkreślają niedoskonałości,czyli suche skórki spękania
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te pomadki :D
OdpowiedzUsuńLubię pomadki matowe z Lovely ale używam tej seri K'lips :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny odcień :)
OdpowiedzUsuńW tej cenie wydaje się warta zakupu:)
OdpowiedzUsuńMuszę sie w końcu na nią skusić ;)
OdpowiedzUsuńPrzy każdej promocji mam ochotę na tę pomadkę, ale nigdy jej nie ma.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie się prezentuje. Nie mam tej pomadki ale czytałam i słyszałam o niej same pozytywne opinie
OdpowiedzUsuńDużo dobrego czytałam o tej pomadce, jednak póki co oswajam się z GR. Nigdy nie malowałam specjalnie ust i jak na razie to odkrywam tajniki prawidłowego doboru koloru. :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo żałuję że u mnie w mieście w Rossmannie nie ma szafy Lovely ponieważ parę produktów od nich z chęcią bym przetestowała :/
OdpowiedzUsuńLubię ją :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolorek :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam jej jeszcze i z ciekawości będąc w Polsce chętnie po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńMiałam, i to dokładnie ten sam kolor, ale u mnie się w ogóle nie sprawdził. Strasznie wysuszał usta i brzydko się "zjadał" :/
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, ładnie Ci w tym odcieniu :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przetestować te pomadki :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo ładnie. Lubię maty <3
OdpowiedzUsuńTyle się zabieram za zakup jakiejś pomadki z lovely.. ;c chyba musze sie spiąć bo słysze coraz wiecej pozytywnych opinii ;)
OdpowiedzUsuń