Witajcie kochane w kolejnym wpisie :)

Dzisiaj mam dla was pierwszy wpis z obiecanej jakiś czas temu już serii o moich ulubionych zapachach. Przez ostatnie dwa lata przybyło w mojej kosmetyczce kilka zapachów, o których wspominałam jedynie okazjonalnie we wpisach o ulubieńcach na przykład lub w projekcie denko, a solo nie miały własnych 5 minut. Jednak dziś to nadrabiam i zaczynam od ponadczasowego ulubieńca, jakim jest zapach Donna marki La Rive.





#Co, gdzie, jak i za ile?


Donna La Rive Perfumy

Na początek warto zacząć od tego, że tym zapachem zaraziła mnie moja mama. To ona kupowała kiedyś jeszcze maleńkie buteleczki tego zapachu, aż kiedyś udało mi się natrafić w drogerii Natura na większą wersję (chyba 90 ml ma to opakowanie, jeśli dobrze pamiętam).  Cena wynosi ok. 20 zł. Miłość zaczęła się od pierwszego psiknięcia i tak przepadłam na kilka lat. Niżej, zanim przejdę do kilku słów o samym zapachu, opiszę wam, jakie nuty zapachowe posiadają te perfumy, abyście mogły ocenić, czy wam się spodobają. 

Świeży, cytrusowo - owocowy zapach.

Nuty zapachowe:

nuta głowy: cytryna, hiacynt
nuta serca: jaśmin, jabłoń
nuta bazy: drzewo cedrowe, piżmo


Opakowanie+ moje odczucia 



Donna La Rive opakowanie


Zapach znajduje się w dość masywnej, choć lekkiej butelce, którą prędzej delikatnie obtłuczecie niż zbijecie w dobry mak, a wiem to z własnego doświadczenia. Najmniej fajna i raczej tandetna jest tutaj zatyczka. To po prostu plastikowy korek, który akurat łatwo zepsuć, tudzież połamać, co już mi się zdarzyło, ale nie skreślam przez to zapachu. Atomizer działa bez zarzutu do samego końca.

 I teraz zapewne zadajecie sobie pytanie, jakie nuty w nim wyczuwam? Najlepiej wyczuwam cytrynę, jabłoń i drzewo cedrowe. W nozdrza z początku uderza mieszanka cytrynowo-cedrowa, co jest ciekawym odczuciem, po jakimś czasie zapach ewoluuje do dobrze wyczuwalnej jabłoni. Na skórze utrzymuje się fajnie niemal cały dzień, choć najlepiej właśnie na ubraniach, które nim spryskamy, bo tam zostaje nawet do następnego dnia. Dla mnie to perfumy właściwie typowo letnie, które kojarzą mi się właśnie z latem, ciepłym dniem, słońcem, rozgrzaną skórą. Idealnie. 
Ile opakowań już zużyłam, nie mam pojęcia, ale dużo zapewniam was. 



Podsumowując:  Zużyłam już wiele opakowań i nadal wracam do tego zapachu prędzej czy później. Jeśli go nie znacie jeszcze, a lubicie świeże i niezobowiązujące wonie na co dzień, które umilają dzień, a nie przytłaczają, to warto się tym zapachem zainteresować, a nóż odkryjecie fajnego ulubieńca.  

13 komentarzy:

  1. Znajomo wyglądają, niewykluczone, że kiedyś je już miałam

    OdpowiedzUsuń
  2. To akurat nie moje zapaszki, ale koleżanka je lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę obczaić ten zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest to ponoć inspiracja słynnymi Dolce&Gabbana Light Blue ;) Mam zamiennik innej marki i też bardzo ten zapach lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno przyjrzę się mu bliżej, bo mam nawet teraz zapach od nich i bardzo lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż ja nadal po opisie nie umiem rozpoznać czy lubię zapach czy nie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo bardzo fajne :) Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie kojarzę tego zapachu, ale lubię świeże perfumy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmią zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.