Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj przychodzę do was z nowym wpisem z serii #blogerkipolecją. W poprzednim roku te wpisy cieszyły się na blogu fajnym zainteresowaniem, więc mam nadzieję, że i w tym tak będzie. W tym poście na tapet bierzmy rytuały, których nauczyło nas blogowanie. Powiem wam, że u mnie głównie są to rytuały pielęgnacyjne, więc nie przedłużam więcej i zaczynamy :)
KREM POD OCZY
Wydawałoby się, że używanie kremu pod oczy oczywiste dla każdej z nas jak oddychanie. W czasach przed blogowych totalnie ignorowałam ten temat i na samym początku pisania też tak było. Do momentu, kiedy zdecydowałam sama, że chcę tego spróbować, bo wszędzie słyszałam i czytałam, że to dobre dla tych okolic. Mój pierwszy krem pod oczy był marki Alterra z winogronem&białą herbatą. Zużyłam mnóstwo opakowań i bardzo często też wam go polecałam. I właśnie od niego tak naprawdę zaczęłam dbać o tę ważną okolicę i zwracać uwagę przede wszystkim na to, aby kremy były dobrze nawilżające. Dzisiaj chyba bym nie wróciła do tego kosmetyku, bo wydaje mi się, że byłby za słaby na moje obecne potrzeby, ale wspominam go z sentymentem jednak. Obecnie jak wiecie, moim towarzyszem w pielęgnacji tych okolic jest krem botanic skinfood, z którego i wy jesteście zadowolone.
SERUM
W przypadku serum bardzo długo myślałam, że jest to element zbędny w mojej pielęgnacji i że poradzę sobie całkowicie bez tego, a całą robotę zrobi sam krem do twarzy. Chciałoby się tak :D Po pewnym czasie i w tej kwestii dałam się przekonać i wypróbowałam pierwsze serum w swoim życiu, które sporo zmieniło w mojej pielęgnacji i znów jest to marka Alterra, a konkretnie
serum do intensywnej pielęgnacji granat bio, które dość długo gościło w mojej pielęgnacji i obudziło moje zainteresowanie tego typu kosmetykami, których miałam już trochę w swojej kosmetyczce, a dopiero niedawno znalazłam ulubieńców w tej kategorii. I dzisiaj właściwie nie wyobrażam sobie swojej pielęgnacji ani porannej, ani wieczornej bez tego elementu, a ostatnio pokochałam też tego typu kosmetyki z zawartością witaminy C, czego przykładem może być
Glow Serum Nacomi, które gości teraz w mojej kosmetyczce.
BALSAMOWANIE
Balsamowanie przez lata szło mi bardzo opornie, wręcz bym powiedziała, że była to najbardziej znienawidzona przeze mnie czynność jaka może istnieć. Owszem zdarzało mi się używać balsamów, ale nie było to regularne używanie i bardzo szybko porzucana przeze mnie czynność. Możliwe, że wynikało to z faktu, że balsamy, które miałam okazję testować, wnerwiały mnie mocno swoimi tłustymi warstwami, kiedy już wydawało się, że skóra je wchłonęła. I między innymi właśnie dlatego stroniłam od balsamowania i takich produktów. Lekko ponad pół roku temu moje podejście zmieniło się za sprawą przetestowania
balsamu Eveline z polecenia
Ani, który w moim odczuciu sporo się różni od typowych balsamów, bo nareszcie produkt naprawdę się wchłania w moje ciało, a nie daje złudne wrażenie, że to zrobił, tłuszcząc mi wszystko wokół łącznie z piżamą. I jak dotąd ten nawyk został mi we krwi, ponieważ mam duże opakowanie tego kosmetyku i nadal używam codziennie, a co więcej rzadko zdarza mi się zapomnieć to zrobić, więc chyba i to mogę zaliczyć do sporego progresu, bo skorzystała na tym też moja wiecznie sucha skóra na ciele.
OLEJEK NA KOŃCÓWKI WŁOSÓW
Wydawałoby się wam, że to wręcz konieczna czynność przy pielęgnacji włosów. W moim przypadku nie zawsze tak było i długo stroniłam od takich produktów. W końcu jednak przekonałam się do nich i używałam przez długi czas, potem miałam chwilową przerwę, aby znowu wrócić do olejku na końcówki włosów. Dzisiaj na stałe używam od kilku miesięcy
olejku wella sp lux oil i jestem z niego bardzo zadowolona. Przede wszystkim dlatego, że dobrze się sprawdza w swojej roli, bo jest lekki i dodatkowo przyjemnie nawilża końce i nie powoduje, że włosy się puszą, co w ostatnim czasie przy noszeniu czapki było dla mnie zbawieniem.
Na koniec powiem wam, że blogowanie dało mi, jak widzicie, aż 4 ważne rytuały, bez których dzisiaj nie wyobrażam sobie swojej pielęgnacji, a głównie chodzi o krem pod oczy i serum. Do dzisiaj nie mam pojęcia, jak mogłam kiedyś żyć bez tych dwóch kroków, choć największe osiągnięcie i progres chyba mogę ogłosić w kwestii balsamu do ciała, który przestał być moim wrogiem, za co chyba moje ciało jest mi wdzięczne. Wpadajcie też do innych dziewczyn poczytać o ich rytuałach i koniecznie dajcie znać, jakie wy odkryłyście dzięki blogowaniu/ czytaniu blogów :)
Zapraszam was też do innych dziewczyn, przeczytać, co one zyskały dzięki blogowaniu:
Co prawda ja używałam wcześniej kremu pod oczy czy serum, ale nie tak regularnie jak trzeba było. Inne blogerki skusiły mnie na jakieś ciekawe produkty i dzięki temu wyrobiłam sobie regularność i chęć poznawania nowości ;)
OdpowiedzUsuńNo z 3/4 punktami się zgadzam :) Jeśli chodzi o sera to one mam wrażenie najwięcej zdziałały w poprawie stanu mojej skóry! Kiedyś był na prawdę dramat, a teraz jest super :D Oooo i jaki wieelki balsam xD Zaskoczyłaś mnie! Super, że AŻ TAK się sprawdza :) Co do olejku na końcówki to ja właśnie nie używam, kiedyś kupowałam, a teraz jakoś nie.
OdpowiedzUsuńAkurat o balsamowaniu pamiętałam od zawsze, lubię to! :)
OdpowiedzUsuńLubię Nacomi ❤
OdpowiedzUsuńBlogowanie nauczyło mnie, że krem pod oczy należy aplikować również przed nałożeniem makijażu, jeśli na dłuższą metę nie chce się przesuszyć okolicy pod oczami ;)
OdpowiedzUsuńCzyli miałam rację pisząc, że u was pewnie pojawi się balsamowanie :) super, że wyrobiłaś sobie ten nawyk i może uda Ci się poznać więcej dobrych balsamów, które zawładną Twoim sercem. Ja do ser nie umiem się przekonać, używam ich sporadycznie a powinnam zdecydowanie częściej po nie sięgać 🙊
OdpowiedzUsuńMnie blogowanie nauczyło nawyku szczotkowania ciała na sucho :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze zapominam użyć balsamu, wolę używać nawilżających żeli pod prysznic, peelingów i balsamów pod prysznic, niż potem się czymś smarować dodatkowo :P
OdpowiedzUsuńW sumie ja też dzięki blogowaniu wprowadziłam do swojej pielęgnacji krem pod oczy i serum. Z końcówkami nadal nic nie robię, balsamuję się częściej, ale wciąż brakuje mi w tym regularności :D Poza tym to wciąż coś się zmienia, coś nowego odkrywam i myślę, że bez bloga większości tych zmian pielęgnacyjnych (moim zdaniem na lepsze) bym nie wprowadziła :)
OdpowiedzUsuńHah! Z kremem pod oczy miałam zupełnie rak samo 😁
OdpowiedzUsuń