Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dobrze wiecie, że jestem miłośnikiem naturalnej pielęgnacji i w swojej karierze testowałam już kilka naturalnych kremów. Najbardziej ukochałam sobie w tej kategorii markę Vianek i to ich kremy często się u mnie pojawiają. Najczęściej wybieram te tańsze opcje, aczkolwiek w dzisiejszym wpisie będę miała dla was aż 3 najdroższe naturalne kremy w mojej kosmetyczce, które testowałam w ostatnich miesiącach. Który wypadł najlepiej i warto go przetestować? O tym przeczytacie niżej.
Co, gdzie jak i za ile?
Krem na noc marki Vianek z miłorzębem japońskim udało mi się kupić za 27,99 zł, w cenie regularnej to 33 lub 35 zł, hipoalergiczny krem na dzień marki Only Bio z prebiotykiem i olejem otrzymałam w ramach testów w klubie recenzentki, natomiast jego cena to 35 zł. Oba ten kremy dostaniecie w Rossmannie. Trzeciego gagatka, czyli lekki krem rokitnikowy Sylveco kupicie w drogerii Natura, a jego cena regularna to prawie 40 zł, więc sporo i warto polować w każdym z tych przypadków na promocje.
Opis producenta + krótka opinia o każdym kremie
Sylveco lekki krem rokitnikowy*przeznaczony do pielęgnacji każdego rodzaju cery*zawiera bogaty w witaminy i mikroelementy olej rokitnikowy, o wyjątkowym działaniu odżywczym, rewitalizującym i wzmacniającym*ekstrakt z brzozy, dzięki właściwości pobudzania syntezy kolagenu i elastyny, skutecznie opóźnia proces powstawania zmarszczek*naturalne oleje roślinne i masło karite odbudowują warstwę wodno-lipidową*ekstrakt z aloesu przywraca właściwy poziom nawilżenia, a dodatek witaminy E chroni skórę przed negatywnym wpływem środowiskaVianek krem na noc z ekstraktem z miłorzębu japońskiego*bogata formuła zawiera kompleks składników aktywnych głęboko nawilżających i działających przeciwzmarszczkowo*silnie regeneruje*połączenie cennych olejów gwarantuje skórze miękkość i elastyczność*systematyczne stosowanie sprawia, że po przebudzeniu cera jest bardziej promienna, rozświetlona i gładszaOnly Bio hipoalergiczny nawilżający krem na dzień 30 + prebiotyk +olejek*99 % składników pochodzenia naturalnego*hipoalergiczna, bezzapachowa, w 100% wegańska formuła*biorafinowany lewan z rzepaku wykazuje działanie zbliżone do silnie nawadniającego kwasu hialuronowego, działając w synergii z olejem ze słodkich migdałów, intensywnie i długotrwale nawilża skórę*zaawansowana formuła bogata w prebiotyki i drogocenne olejki wzmacnia naturalną warstwę ochronną skóry*wygładza pierwsze zmarszczki i spowalnia proces starzenia się skóry
Zaczniemy od lekkiego kremu rokitnikowego Sylveco, który jako pierwszy trafił do mojej kosmetyczki jeszcze latem. Wylądował w mojej wieczornej pielęgnacji, głównie dlatego, że jest to odżywczy krem, choć pod makijażem też zdarzyło mi się go nosić i nie było najmniejszego problemu z trwałością. Sam krem jak zamknięty jest w wygodnym opakowaniu typu air less, które naprawdę lubię w takich kosmetykach, ponieważ pozwala zachować maksymalną higienę, a produkt nie ma kontaktu z naszymi dłońmi bezpośrednio. Szata graficzna z prostym kwiatowym motywem bardzo mi się spodobała. Wracając jednak do jego działania, to zgadzam się z tym, że świetnie nawilża i odżywia skórę, mimo że nie ma ciężkiej konsystencji, która pozostawiałaby na przykład tłustą warstwę na skórze. Kosmetyk po prostu dobrze się wchłania i nie sprawia problemów. Miałam okazję jeszcze przetestować jego końcówkę początkiem okresu jesienno-zimowego, kiedy moja skóra zaczyna cierpieć na przesuszenie i tutaj również muszę go pochwalić, bo radzi sobie i w takich warunkach, a cera prezentuje się również wizualnie bardzo dobrze rano. Konsystencja w kolorze żółtym (zapewne z powodu dodatku rokitnika) była raczej z tych dość gęstych, ale nie miałam żadnych problemów, aby rozprowadzić kosmetyk na skórze. Sprawdza się też oczywiście jako krem na dzień w pielęgnacji i pod makijażem, choć dla mnie to bardziej krem na wieczór. Warto również zaznaczyć to, że kosmetyk nie ma żadnego zapachu, czego się nie spodziewałam nawet, bo producent nie wspomniał o tym na opakowaniu, aczkolwiek mnie to nie przeszkadzało, ponieważ i takie kosmetyki lubię.
Jako kolejny biorę na tapet przeciwzmarszczkowy krem na noc Vianek z ekstraktem z miłorzębu japońskiego, który zastąpił w mojej kosmetyczce produkt marki Sylveco. Tutaj mamy do czynienia z kremem na noc. Skusiłam się na niego akurat teraz zimą, ponieważ sądzę, że to świetny moment i okazało się to bardzo dobrym pomysłem. W tym przypadku znowu opakowanie jest higieniczne i ozdobione zalipiańskim motywem w kolorze czerwonym. Powiem wam, że bardzo lubię te motywy na opakowaniach Vianka, przyjemnie mi się kojarzą. Jeśli chodzi o ten krem moje pierwsze odczucia, kiedy miałam jego próbkę jakiś czas temu, nie były najlepsze dlatego, że wtedy był dla mnie za tłusty. Obecnie nie mam takiego odczucia i jestem zadowolona z tego, że bardzo dobrze nawilża i odżywia moją mieszaną cerę. Buzia rano wizualnie prezentuje się świetnie po tym kremie. Przede wszystkim jest wygładzona, nawilżona, a także promienna. Dodatkowo bardzo fajnie uzupełnia się z resztą kosmetyków do wieczornej pielęgnacji, których używam, a szczególnie z serum. Jeśli na skórze pojawiają się jakieś zaczerwienienia, krem świetnie je łagodzi. Nie mogłabym też zapomnieć w przypadku tego kosmetyku o bardzo ładnym truskawkowym zapachu tego kremu. Bardzo mi się podoba, ale zaznaczam, że nie jest nurzący ani męczący, więc nie będzie wam przeszkadzał w codziennej pielęgnacji, a ją umilał. Konsystencja jest dość gęsta aczkolwiek łatwo się rozprowadza, a sam krem ma lekko żółty kolor.
Ostatni w dzisiejszej recenzji jest nawilżający krem na dzień Only Bio prebiotyk+olejek. Tego gagatka nie kupiłam sama, a otrzymałam w ramach testów z wizaż.pl. Nie wpłynęło to w żaden sposób na moją opinię na jego temat. Trafił do mnie latem, więc miałam okazję go testować również, kiedy było ciepło i muszę wam powiedzieć, że mimo swojego bogatego składu nie był zbyt tłusty i nie sprawiał, że na skórze pojawiała się warstwa, która mogłaby przeszkadzać. Testowałam go zarówno z lżejszą hydroesencją marki Bielenda właśnie letnią porą, jak i z typowym serum jesienno-zimowym czasie i w żadnym z tych przypadków nie było problemów. Nawilżenie jest bardzo dobre. Nosiłam go również pod makijażem i okazał się bardzo dobrą bazą i na szczęście nie sprawiał, że twarz się mocniej przetłuszczała, a makijaż był nietrwały. W przypadku tego kremu z racji triglicerydu w składzie obawiałam się zapchania, na szczęście nic takiego się nie wydarzyło i mam nadzieję, że do końca tak będzie. Konsystencja typowa dla kremu, nie za gęsta i łatwo się rozprowadza na skórze. Krem ma biały kolor i nie pachnie, więc będzie to atut dla alergików. Opakowanie znowu z pompką, bardzo higieniczne. Szata graficzna prosta, w kolorach żółci i zieleni.
Składy
Tutaj raczej nie będę wam zostawiać komentarza do składów, ponieważ są bardzo dobre, a o ewentualnych niuansach opowiedziałam wyżej.
Podsumowując: Jeśli miałabym uszeregować je od pierwszego do ostatniego miejsca, to krem na noc marki Vianek z miłorzębem japońskim byłby pierwszy na podium, ponieważ świetnie nawilża, odżywia i rozświetla cerę. Drugi byłby lekki krem rokitnikowy Sylveco, który lubię za to, że bardzo dobrze odżywia skórę i jest idealny zarówno na dzień, jak i na noc, a cera wizualnie prezentuje się dzięki niemu o wiele lepiej. Trzeci byłby krem Only Bio z prebiotykiem i olejkiem, który uważam za średniaka. Sprawdza się dobrze, bo owszem nawilża, nie zapycha i nadaje się pod makijaż, aczkolwiek nie porwał mnie swoim działaniem w długofalowym używaniu na tyle, żebym do niego wróciła lub chciała testować inne produkty do twarzy Only Bio.
Dajcie znać, czy któryś z tych kremów gościł już w waszej kosmetyczce i jak się sprawdził :)
Najbardziej mnie przekonuje produkt Vianka, jakoś ta linia mnie bardziej przekonuje od Sylveco :) Ale czy na tyle by kupić? No nie wiem, bardziej ciekawią mnie linie odżywcza czy nawilżająca.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że czerwona linia też jest warta uwagi, po tym kremie będę myślała może o kolejnych produktach, bo nie ukrywam, że chcę bliżej poznać tę linię. Z odżywczej linii miałam same kremy(na dzień, na noc i pod oczy oczywiście) i wszystkie jak najbardziej warto wypróbować, sama wracam do tych do twarzy najczęściej. Teraz będę testować płyn micelarny-tonik z tej serii i zobaczymy, co się wydarzy :)
UsuńTak pamiętam :) Ja aż tak nie będę szaleć chyba z tymi produktami :D Co do płynu toniku to mnie jakoś średnio przekonuje takie połączenie, bo płyn trzeba jednak zmywać. Pewnie uzywałabym go właśnie jako płynu :)
UsuńNie miałam żadnego z nich, ale u mnie najlepiej spisują sie kremy nawilżające
OdpowiedzUsuńMam krem od Sylveco, tylko bławatkowy:) Używam już trzeciego opakowania. Pani w aptece mi go poleciła, kiedy jeden ze świetlików pod oczy mnie podrażnił :/ Sprawdza się świetnie, jeśli ktoś szuka nawilżenia. Na zmarszczki nie pomoże :)
OdpowiedzUsuńZnam te marki, ale akurat nie z tych konkretnych kremów. Chociaż miałam próbki kremów Vianka i jakoś szczególnie mnie nie zauroczyły. Jak na kosmetyki naturalne to nie są nawet drogie, ale wiadomo, że fajnie polować na dodatkowe promocje.
OdpowiedzUsuńAkurat nie miałam kremu od żadnej z tych marek :)
OdpowiedzUsuńJa już się nauczyłam, że drogie to wcale nie znaczy lepsze :) Jakiś czas temu koleżanka poleciła mi kosmetyki Polany z Herbapolu i skusiłam się na nie, ze względu na przystępną cenę. Dodatkowo kupiłam też suplementy z tej samej linii i muszę przyznać, że moja cera w końcu odżyła, wygląda coraz lepiej. To był dobry wybór z tymi kosmetykami :)
OdpowiedzUsuń