Witajcie. Jak wiecie, bardzo lubię markę Sylveco i przetestowałam sporo ich produktów pod szyldami marek siostrzanych, a także kilka pod ich marką własną. Niedawno na rynek szturmem wkroczyła marka feedskin. Udało mi się w naprawdę niskiej z gazetą Zwierciadło dostać mój pierwszy produkt tej marki. Jak wypadło serum red syndrome? Koniecznie sprawdźcie 😉
cera
CENA I DOSTĘPNOŚĆ
Serum feedskin red syndrome dostaniecie stacjonarnie w Rossmannie i Drogerii Sekret Urody. Cena regularna to 49.99 zł. Online dostępne jest m.in. na ekobieca.pl czy cocolita. Cena waha się od 37 do 50 zł.
OPIS PRODUCENTA I MOJA OPINIA
Jeśli chodzi o to serum, u mnie nie miało szans redukować pajączków, ponieważ ich nie mam. Na ten temat muszą się wypowiedzieć osoby, które mają taki problem. Co do redukcji zaczerwienienia na skórze po aplikacji widać różnicę, ponieważ dość szybko ono znika z twarzy. W moim przypadku to strefa T. Dodatkowo serum przyjemnie nawilża, choć ja lubię używać go nie tylko solo, ale też jak zaleca producent z kremem lub olejowym serum. Bardzo lubię też działanie tego serum na niedoskonałości, ponieważ wystarczy 2-3 dni i one znikają, nie zostawiając po sobie najmniejszego śladu na cerze. Myślę, że to wynik działania azeloglicyny, którą moja skóra bardzo lubi.
W kwestii wydajności jest to naprawdę bardzo wydajne serum, mimo że nakładam zwykle 3 pompki na twarz i byłam pewna, że zniknie po miesiącu.
W składzie znajdziemy olej z nasion czarnej porzeczki, olej z nasion czarnego bzu, azeloglicynę, olejek ze słodkich migdałów, glicerynę, skwalan, kwas laktobionowy i kwas fitowy.
Opakowanie serum na samym początku jest kartonowe. To na nim znajdziemy wszelkie informacje dotyczące użytkowania produktu oraz jego skład. Właściwe opakowanie to szklana buteleczka o pojemności 30ml. Wyposażona jest w bardzo wygodną pompkę, która łatwo dozuje produkt i nie pluje nim wokół.
KOLOR, KONSYSTENCJA, ZAPACH
Serum ma żółty kolor i przyjemną konsystencję emulsji.
Podczas nakładania nie spływa z twarzy i szybko się wchłania. Jeśli chodzi o zapach, to kosmetyk jest całkowicie bezzapachowy i nie czuć w nim nawet składników, które pochodzą z receptury produktu. Myślę, że będzie to wielki plus dla tych, którzy nie lubią mocnych zapachów w produktach.
Podsumowując, uważam, że to świetne serum, które naprawdę musicie wypróbować. Nada się zarówno dla cer mieszanych, jak i dla tłustych. Szybko zwalcza zaczerwienienia i niedoskonałości. Ja na pewno skuszę się na kolejne opakowanie, bo jestem zachwycona nim. I mam nadzieję, że wypróbuję też inne kosmetyki tej marki.
Jestem ciekawa, czy mieliście już okazję testować markę feedskin i jak wasze wrażenia na temat tych kosmetyków 😉
Wow, nie miałam pojęcia, że mają nową markę. Super! Muszę zobaczyć :D
OdpowiedzUsuńChciałam złowić któreś z serum w gazecie, bardziej to do cer problematycznych, ale niestety nie było. Tylko z vianka, ale ono było akurat do cery naczynkowej, więc totalnie innej niż moja. Ostatecznie się nie skusiłam wiedząc, że w zapasach mam kilka produktów z tej kategorii :P
OdpowiedzUsuńna razie testuję serum innej firmy , ale będę o nim pamiętać :)
OdpowiedzUsuńTotalna nowość dla mnie nigdy jej wcześniej nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji poznać niczego z tej marki, ogólnie nie nadążam od jakiegoś czasu z nowościami, ale serum brzmi naprawdę fajnie :)
OdpowiedzUsuń