NACOMI NEXT LvL SPF50 BASIC
Przez lata ignorowałam używanie kremu spf na swojej twarzy i o ile często udawało mi się uniknąć skutków nadmiernej ekspozycji na słońce, przyszedł moment, że moja cera zaczęła się buntować i doszło do dość mocnego poparzenia na mojej twarzy. I to był dla mnie jeden z pierwszych sygnałów, że należy zacząć stosować krem z filtrem. Poczytałam też sporo na ten temat i starałam się jak najlepiej ugryźć zagadnienie, aby wreszcie sięgnąć po własny produkt tego typu. Na początek wybrałam krem spf nacomi next level, który gości w mojej pielęgnacji od wiosny. Jak wypadł i jakie mam wnioski po takim czasie codziennego używania? Przeczytacie w tym wpisie :)
Nacomi next level spf50 basic kupiłam za 25 zł w drogerii sekret urody, gdzie znalazłam go na promocji. Regularnie kosztuje 40 zł i dostaniecie go też stacjonarnie w Hebe. Online dostępny jest na ekobieca.pl, makeup.pl i cosibella.pl.
Nacomi - Next Level SPF50/PA++++ - Holiday - nawilżający, wodoodporny krem z filtrami chemicznymi i fizycznym, które chronią skórę przed negatywnym wpływem promieniowania UV i kompleksem Venuceane, który wzmacnia ochronę przeciwsłoneczną oraz przed IR. Został wzbogacony m.in. o nawilżający skórę kwas hialuronowy, ekstrakt z zielonej herbaty, który łagodzi podrażnienia i zwalcza wolne rodniki czy oliwę z oliwek i olej z passiflory, które poprawiają elastyczność skóry. Krem pomaga zarówno zapobiegać starzeniu się skóry, jak i regenerować już uszkodzone wskutek promieniowania komórki. Cała receptura została skomponowana z surowców pochodzenia naturalnego.
Być może słyszeliście stwierdzenie, że krem z filtrem to najlepszy kosmetyk przeciwzmarszczkowy. Patrząc na wyniki badań naukowych, nie można się z tym faktem nie zgodzić, a prześledziłam również coś takiego odrobinę, aby utwierdzić się w przekonaniu, że filtr to najlepszy wybór dla skóry.
Filtr nacomi next level zaczęłam stosować wiosną, bo wtedy zdecydowałam, że zaczynam tę przygodę. Krem nacomi wylądował w mojej porannej rutynie właściwie od razu, ponieważ jak najszybciej chciałam zacząć go testować. Obietnice producenta jak na taki produkt są raczej rozsądne, a skład, o którym opowiem niżej naturalny i całkiem ciekawy. Kremu używałam zarówno solo jak i pod makijaż, bo i taką opcję producent przewiduje, a ja jak dobrze wiecie, stale używam pielęgnacji jako bazy, więc tutaj krem miał okazję się popisać. Nałożenie go z racji jego gęstej konsystencji nie sprawia żadnego problemu, bo krem dość dobrze się wchłania. Początkowo, tak jak chyba każdy spf bieli skórę, ale z czasem ten efekt znika. Pod makijażem sprawdza się dość dobrze, ale nie z każdym podkładem się lubi, ponieważ miałam mały problem przy jednym użyciu z bettter than perfect od Eveline. Przy tym kremie również trzeba jako jedną z warstw nałożyć coś matującego. Może być to puder albo jak w moim przypadku krem normalizujący, ponieważ buzia trochę mocno się świeci. Nie wpływa to oczywiście na trwałość makijażu, ale sądzę, że warto o tym wspomnieć. Kiedy nie miałam makijażu, nie przeszkadzał mi zupełnie ten fakt. Oczywiście zdarzało mi się też reaplikować ten krem w ciągu dnia i na szczęście nie było żadnego problemu ze wchłonięciem nowej warstwy. Nic się nie rolowało i nie sprawiało problemów.
W kwestii zmywania go ze skóry czy solo, czy kiedy mamy makijaż należy bezwzględnie pamiętać o demakijażu. U mnie najczęściej jest to olejek z vianka plus płyn micelarny, który zmyje resztki. Samą skórę w trzecim kroku zmywam ulubionym żelem lub pianką dwukrotnie tak jak zwykle. Ten zabieg ma zapobiec powstawaniu niedoskonałości po niedokładnym zmyciu kremu. Nie ma z tym wiele zachodu, ale jest to ważny krok.
W składzie kremu znajdziemy
filtry fizyczne i chemiczne, olej z oliwek, kwas hialuronowy, zieloną herbatę, olej sojowy, witaminę E oraz argininę.
Opakowanie kremu to na początku kartonik. Na nim znajdziemy wszelkie informacje dotyczące użytkowania, składu oraz reaplikacji.
Jeśli chodzi o sam słoiczek, jest on jeszcze dodatkowo zabezpieczony folią, więc mamy pewność, że nikt wcześniej nie dotykał kosmetyku przed nami.
Konsystencja produktu jak widzicie, jest naprawdę gęsta. Bardzo przypomina krem nivea, ale rozsmarowuje się gładko i nie jest tępy w dotyku. Jak wspomniałam wyżej, zanim się wchłonie delikatnie bieli skórę, ale ten efekt znika z czasem. Jeśli chodzi o zapach, jest delikatny kremowo-brzoskwiniowy. Nie dusi i nie przeszkadza ani w ciągu dnia, ani podczas aplikacji. Bardzo szybko się ulatnia.
Podsumowując, całkiem polubiłam ten krem spf. Jak na mój pierwszy świadomy wybór wypadł całkiem nieźle, choć mógłby być nieco mniej tłusty i lubić się bardziej z makijażem. Nie mam do niego też zastrzeżeń w kwestii nawilżenia, bo bardzo dobrze dał radę. Zmywa się też łatwo. Nie ukrywam jednak, że ostatnio przetestowałam lepszy produkt tego typu.
Koniecznie dajcie znać, czy mieliście okazję używać jakiegoś kremu spf z tej serii i jak u was wypadł :)
Właśnie te spf mają takie średnie opinie, na ich tle Twoja wypada na prawdę dobrze! :D
OdpowiedzUsuńU mnie filtr 50+ to podstawa. W przeciwnym wypadku od razu wracają mi na twarzy przebarwienia. Tego kosmetyku jeszcze nie miłam. Chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ma tłustawą konsystencję.
OdpowiedzUsuńTeż go polubiłam, ale ulubieńcem na pewno nie zostanie. Jak chcesz wypróbować taki naprawdę komfortowy filtr, to polecam Revox :)
OdpowiedzUsuń