Czas wakacji zleciał jak zwykle naprawdę szybko. Starałam się korzystać z lata w pełni, choć mam nadzieję, że jesień okaże się łaskawa i będzie jeszcze wiele chwil ze słońcem. Wybranie ulubieńców tego miesiąca pokazało mi się, że to były cudowne chwile z latem. Udało mi się zebrać garstkę produktów, które od pierwszego użycia miały w sobie to coś i zostały ze mną na dłużej. Koniecznie sprawdźcie, co to za produkty.
Hydrolat lawendowy lirene kupiłam na jakiejś promocji w Rossmannie, ponieważ potrzebowałam czegoś w zastępstwie. Pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła to fakt, że ten hydrolat naprawdę ładnie pachnie lawendą i nie ma tej specyficznej woni, która najczęściej się zdarza. Poza tym bardzo dobrze sprawdza się w mojej pielęgnacji jako tonik, bo koi, nawilża i lekko normalizuje twarz. Jedyny minus to wydajność oraz atomizer, który dosłownie robi prysznic.
Krem z filtrem spf 50 sunbrella marki dermedic dostałam w boxie prezentowym pure beauty i przyznam, że czekał chwilę na użycie. Przez cały sierpień nie mogłam się od niego odkleić, ponieważ jest świetny i naprawdę mi odpowiada. Owszem ma gęstą konsystencję, ale ona naprawdę szybko się wchłania. Najważniejsze jest też to, że nie jest taki tłusty w ciągu dnia ani pod koniec jak krem nacomi. O wiele lepiej też dogaduje się z makijażem i moimi podkładami.
Łagodzący krem bb vianek to produkt, który miałam na swojej liście kosmetyków do wypróbowania, ponieważ próbki skutecznie mnie do tego przekonały. Nie zdążyłam jednak zrealizować tego chcieizmu, ponieważ dostałam krem w boxie pure beauty. Od pierwszego użycia wiedziałam, że to jest to, mimo że nie jestem miłośniczką kremów bb. Tutaj jednak wszystko zagrało od lekkiej konsystencji, po ładne dopasowanie i łatwą aplikację produktu. I właśnie dlatego w sierpniu naprawdę rządził w moim makijażu.
Enzymatyczny peeling do skóry głowy onlybio z limitowanej wakacyjnej edycji kupiłam zaraz po tym, jak skończył mi się poprzedni produkt z tej kategorii. Peeling enzymatyczny w pielęgnacji włosów to dla mnie zupełnie nowy temat, ale okazał się całkiem łatwy w obsłudze i szybki w działaniu. Podoba mi się w nim bardzo to, że dobrze oczyszcza skórę głowy, odbija włosy od nasady i szybko się wypłukuje. Cały zabieg umila ładny zapach ciasta cytrynowego, bo właśnie tak pachnie ten produkt. A co do dostępności tutaj jedynie opakowanie było limitowane, bo skład produktu jest bardzo podobny do peelingu enzymatycznego dostępnego w regularnej linii onlybio.
Ostatni produkt to krem do rąk nawilżająco-kojący bielenda eco nature , który kupiłam tylko dlatego, że był na jakiejś promocji w Naturze. Ogólnie kremy do rąk tej marki mają niezłe opinie, więc miałam nadzieję, że i tutaj się nie zawiodę. I faktycznie tak jest, ponieważ dobrze nawilża suche dłonie, szybko się wchłania, nie zostawia tłustej warstwy i się nie klei. Dodatkowy atut w tym przypadku to bardzo ładny zapach śliwki i jaśminu. Jeśli na niego traficie, warto go kupić.
I tym akcentem kończę ten wpis. W tym miesiącu nie wyróżniam najbardziej żadnego produktu, bo wszystkie kosmetyki okazały się świetne. Czekajcie na ich dokładne recenzje już niedługo.
Koniecznie napiszcie mi też, jeśli znacie jakiś produkt, jak u was wypadł.
kojarzę kilka kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńTen peeling na pewno kupię, bo od dawna mam w planach, ale najpierw trzeba zużyć co mam :D Mgiełka fajna, ale trwałość w porównaniu do podobnych produktów słaba, więc nie jest to ulubieniec :D Krem bb póki co znam wciąż z próbek :D
OdpowiedzUsuńTeż korzystałam z ciepłych dni ile się dało, bo tak mało ich w Polsce. Mam nadzieję, że pogoda jeszcze miło zaskoczy :)
OdpowiedzUsuńZ Twoich ulubieńców ciekawi mnie krem BB, już po recenzji wpadł mi w oko :)
kocham zapach tej mgiełki!
OdpowiedzUsuń