Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiejszy wpis postanowiłam poświęcić zielonej serii marki Bielenda. Udało mi się przetestować już zakupić i przetestować krem matujący na dzień, tonik (hydrolat) oraz esencję, która jest moją najnowszą zdobyczą. Postaram się krótko przypomnieć wam krem oraz tonik. Napiszę tę parę słów o esencji. Na koniec odpowiem na pytanie, czy warto się zainteresować serią zielona herbata, bo mam już ostateczne przemyślenia na ten temat.








Bielenda Zielona Herbata Matujący krem na dzień



BIELENDA ZIELONA HERBATA MATUJĄCY KREM NA DZIEŃ



Matujący krem na dzień udało mi się zużyć w listopadzie dokładnie. Muszę powiedzieć, że swoje zadanie, czyli wygładza buzię, ściąga pory, dobrze nawilża cerę, nie zapycha, nie wysusza i świetnie nadaje się pod makijaż, co miałam też okazję przetestować, aczkolwiek po czasie stwierdzam, że chyba do niego nie wrócę. Po pierwsze specjalnie za nim nie tęsknię (oczywiście nie krytykuję działania) ani mi go nie brakuje w codziennej pielęgnacji, a po drugie najważniejsze nie znalazłam w nim ostatecznie tego czegoś, co by mnie porwało i kazało wrócić po kolejne opakowania. Myślałam,że zanim zatęsknię, ale jednak nie. Nie wiem dlaczego, tak się stało, ale w tym momencie nie wiem jaki krem do twarzy mógłby mnie porwać i pobić mojego poprzedniego ulubieńca. Ogólnie wam go polecam, ale sama nie wrócę, jak pisałam. Obszerniejszy wpis na jego temat podlinkuję niżej. 



Bielenda Zielona Herbata Hydrolat (tonik) 3w1




BIELENDA ZIELONA HERBATA HYDROLAT (A TAK NAPRAWDĘ TONIK) Z ZIELONĄ HERBATĄ



Tutaj również nie będę się czepiała działania kosmetyku, bo faktycznie tonizuje cerę, nawilża i odświeża, czyli przygotowuje ją do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych, czyli nałożenia serum i kremu. Czy jakoś bardzo ogranicza przetłuszczanie buzi nie wiem, obecnie moja twarz świeci się dużo mniej, ale to podejrzewam jest kwestia pory roku, a nie toniku Bielenda. I tutaj podobnie, jak z matującym kremem na dzień nie wrócę po kolejną buteleczkę tego toniku, gdy zobaczę w niej dno. Mam wielką ochotę za to wrócić do mojego ulubionego toniku marki Ziaja liście zielonej oliwki z witaminą C. 



Bielenda Zielona Herbata Esencja w perłach



BIELENDA ZIELONA HERBATA ESENCJA W PERŁACH 



Esencja to mój najnowszy nabytek tej marki. Byłam jej od samego początku bardzo ciekawa, czy faktycznie da radę i sprawi, że coś na mojej buzi się zmieni i będzie jakieś wow w ogóle. Sam kosmetyk bardzo lubię i podobają mi się te śliczne perełki zatopione w tym żelu, tak jak i wam. Jeśli chodzi o działanie pielęgnacyjne, to muszę powiedzieć, że esencja przede wszystkim nawilża, odżywa i ładnie poprawia wygląd cery. Pory są jakby mniej widoczne. I muszę wam powiedzieć, że spróbowałam tej esencji, jako bazy pod makijaż i sytuacja ma się świetnie. Wszystko wyglądało ładnie, a po zmyciu makijażu moja buzia wygląda cudownie, jakbym tyle co nałożyła pielęgnację. Jestem pod niemałym wrażeniem tej esencji w perełkach. 


Podsumowując: Jeśli chodzi o serię z zieloną herbatą marki Bielenda moja ciekawość została zaspokojona. Nie są to buble, a wręcz przeciwnie fajne kosmetyki, które jednak mnie niczym nie porwały. Na pewno nie wrócę do kremu oraz toniku, a jeżeli chodzi o esencję, to zapowiada się przyjaźń, a to już dużo.  

WAŻNE!

Przypominam wam również o ankiecie na temat bloga, którą znajdziecie w ostatnim wpisie. Trwa do końca stycznia i mam nadzieję, że weźmiecie w niej udział, ponieważ zależy mi na tym, aby ulepszać bloga nie tylko dla siebie, ale też dla was. 


↓↓↓↓↓↓↓↓↓↓↓↓↓↓↓

→→ANKIETA


12 komentarzy:

  1. Nie miałam okazji poznać tej serii, ale pewnie coś wypróbuje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A nie mówiłam, że ta esencja się świetnie sprawdza jako baza? :P A co do zmniejszenia wydzielania sebum, to widoczną różnicę zauważyłam po serum z tej serii =)

    Kremu nie miałam, tonik też oceniałam jako całkiem niezły. Ale jest tyle nowości na rynku, że aż szkoda zostawać tylko przy jednym produkcie, prawda? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Swego czasu chciałam poznać ten ich "hydrolat" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo muszę kiedyś wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydają się całkiem przyjemne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam zapach kosmetyków z zieloną herbatą;) ciekawa seria.

    OdpowiedzUsuń
  7. szkoda, że krem Cię nie porwał
    markę lubię

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam maseczkę z tej serii, ale nic ciekawego nie robiła - taki średniaczek na chwilkę relaksu

    OdpowiedzUsuń
  9. Mogłabym się skusić na esencję jako bazę pod makijaż :D

    OdpowiedzUsuń
  10. JEstem na etapie szukania kosmetyków z zieloną herbatą... może będą to te kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Perełeczki mam na swojej liście zakupowej :) Rozbudziłaś jeszcze bardziej moją ciekawość :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tą esencją mnie zaciekawiłaś :) a i krem wypróbuję, pamiętam że miałam krem z bielendy 'esencja młodości' jakoś tak, dla osób 20+ i był świetny!

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.