Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj przychodzę do was z ulubieńcami miesiąca. Jak zawsze znalazłam w kosmetyczce kilka produktów, które towarzyszyły mi we wrześniu najczęściej i z jakichś powodów na miano ulubieńca zasłużyły.  Tym razem będzie dominowała kolorówka, choć znajdzie się też jeden kosmetyk w kategorii włosowej godzien zaufania i to od niego zaczniemy :)






Joanna Szampon Wzmacniający Skrzyp&Rozmaryn 


Jak dobrze wiecie, w ostatnich miesiącach stałam się fanką nowych szamponów Joanny z serii tradycyjna receptura. Nie mam pojęcia, co w nich jest takiego. Zaczęłam od wersji chmielowo-drożdżowej, a kolejna, na którą się skusiłam to Skrzyp&Rozmaryn. Przyznam, że szampon świetnie oczyszcza włosy, nie powoduje szybszego przetłuszczania, dodaje też kosmykom fajnej objętości. Co do likwidowania wypadania włosów jakaś delikatna różnica jest, aczkolwiek od leczenia takich przypadłości są specjalistyczne szampony, choć u mnie nie jest to zaostrzony problem. Podoba mi się też w nim zapach, a powiem wam, że ta choinka mi wcale nie przeszkadza, a jest to właśnie tego rodzaju zapach, jak w każdym szamponie ze skrzypem. Na włosach nie zostaje. Dodam tylko na koniec jeszcze, że fajnie dogaduje się zarówno z chmielową odżywką, jak i moją ulubioną marki Nivea.






Produkt marki My Secret Fixer Liquid to mój pierwszy produkt, który jest wielofunkcyjny, jeśli chodzi o makijaż i ma przypominać słynny Duraline marki Inglot powstałej zresztą w moim mieście. Jego zastosowanie jest naprawdę szerokie, choć ja najbardziej lubię stosować go w makijażu oka. Najczęściej dodaję go do błyszczących cieni, do ulubionego cienia Orchid z palety Beauty Legacy, czy jako bazę dla kredki do oczu, która jest miękka i wchodzi w załamania bezpardonowo. Produkt sprawia, że makijaż oka przez cały dzień jest nienaruszony, pomimo że bardzo łatwo się go zmywa płynem micelarnym. Nie przetestowałam jeszcze co prawda jego wszystkich możliwości, ale jak dotąd jestem zachwycona, bo nawet odrobina wklepana w powiekę, jak baza pod brokat wydobywa nawet ze słabego cienia mega blask. Kosmetyk uratował również mój podeschnięty już trochę eyeliner w kałamarzu marki Kobo, który dostał nowe życie dzięki niemu i mogę go częściej używać, nie martwiąc się, że zaschnie na kamień i nie nada się już do niczego oprócz podróży do kosza.




Bell Perfect Skin Eyeshadow Base 


Baza pod cienie marki Bell początkowo mnie nie zachwyciła, więc odeszła w kąt na kilka miesięcy. We wrześniu postanowiłam jednak dać jej ostatnią szansę i sprawdzić, czy faktycznie jest niegodna przebywać dłużej w mojej kosmetyczce, a baza Eveline dalej ma królować niepodzielnie w moim makijażu. Stało się jednak inaczej, bo zrobił się z niej ulubieniec. Otóż ważna jest tutaj ilość, bo naprawdę trzeba jej niewiele, aby osiągnąć zadowalający efekt bez rolowania się cieni i dziur w makijażu po kilku godzinach noszenia. Im mniej nabierzecie na palec i delikatnie rozgrzejecie w palcach, tym lepiej, gdyż makijaż wygląda ładnie przez cały dzień i nic się nie roluje w załamaniach mimo moich lekko opadających powiek. Kosmetyk kosztuje niewiele i jest dostępny w Biedronkach w szafach Bell. Na koniec powiem tyle, że jestem pozytywnie zaskoczona.


Catrice liquid camouflage 020

Ten kosmetyk to taki stary i nowy ulubieniec zarazem. Miałam z nim różne relacje z tego względu, że w pewnym momencie zaczęło mnie irytować to, że strasznie wchodzi w załamania skóry pod oczami nawet po uprzednim przypudrowaniu, co kiedyś czyniłam przy każdym makijażu i tylko jeden korektor nie wchodził mi załamania przez cały dzień. Odstawiłam więc Catrice na kilka miesięcy i moim zdecydowanym ulubieńcem i korektorem idealnym stał się Maybelline Instant Anti Age Eraser, później, kiedy przyszło lato, a wszystkie ciemne korektory wykończyłam wróciłam znów do Catrice, Maybelline będzie na resztę roku. Zmieniłam też sposób aplikacji, ponieważ obecnie pozwalam mu przez moment posiedzieć na skórze, następnie rozprowadzam go typową gąbką do makijażu i nie pudruję strefy pod oczami pod żadnym pozorem. Dzięki temu małemu zabiegowi wszelkie korektory przestały mi wchodzić w załamania skóry i tworzyć nieestetycznie wyglądające krechy, które tylko postarzają i sprawiają wrażenie skorupy, więc jeśli macie podobny problem może warto spróbować tego sposobu.


I tak prezentują się moi wrześniowi ulubieńcy. W tym miesiącu nazbierało się więcej ulubieńców makijażowych niżeli pielęgnacyjnych, ale sądzę, że nadrobimy to w październiku :) A jak u was to wygląda ? Koniecznie dajcie znać, jakie produkty skradły wasze serce we wrześniu :) 






11 komentarzy:

  1. Mi nie pasują szampony Joanny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten my Secret fixer liquid mega mnie zaciekawił! Nie słyszałam o nim! A Natura chyba zaczyna promocje na kolorówkę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Też muszę porządnie przetestować ten Fixer Liquid ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Korektor znam i lubię, a reszta jest mi obca :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę kupić ten liquid z MySecret ;) Zawsze chciałam mieć Duraline z Inglota, ale jakoś nigdy nie trafił w moje ręce. Mam nadzieję, że z tym będzie inaczej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam korektor z catrice, ale niestety nie polubiliśmy się ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja ten szampon chmielowy Joanny polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam tylko korektor i bardzo go lubię i praktycznie codziennie używam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam żadnego z tych produktów, ale zaciekawił mnie szampon.

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.