Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj mam dla was porcję nowości w mojej kosmetyczce. Tym razem o dziwo jest sama pielęgnacja. Kolorówka będzie prawdopodobnie po promocji w Rossmannie, jeśli będę miała czas się na nią wybrać i wypatrzę coś fajnego do testowania w najbliższych miesiącach. A teraz bez zbędnego przedłużania, zapraszam was na moje zakupy.
Avon Naturals mgiełki zapachowe jabłko&kwiaty oraz kokos&gwiezdny owoc |
W tym haulu zakupowym zaczniemy od zapachu, a konkretnie od mgiełki. Wiem, że skończyło się już lato, ale ja nadal mam słabość do tych mgiełek z Avonu. Jabłko&kwiaty to jeden z moich ulubionych wariantów tych mgiełek i nie mogłam się nie skusić. Jako nowy zapach dołączyła do niej wersja kokos& gwiezdny owoc. Standardowo mgiełki kosztowały ok. 6-7 zł na promce.
Avon Kir Royale| Avon Citrus Zing| Avon Caribbean Colada| Avon Refreshing Lagoon |
Robiąc zamówienie z Avon, nie mogłam się nie skusić na żele pod prysznic. Jestem maniaczką (bo inaczej nie można tego nazwać) tego typu produktów i uwielbiam mieć zapas w tej kategorii. Prawie wszystkie zapachy, które wybrałam są już mi wcześniej znane a myślę tutaj o Kir Royale i Citrus Zing oczywiście, oprócz papai&kokosa, bo ten mam po raz pierwszy oraz owoców wodnych&gruszki, gdyż to nowy ulubieniec tak naprawdę, którego mam drugie opakowanie.
Avon krem do rąk jagody&maliny |
Ostatnia nowość z Avon to krem do rąk. Miałam już z owocowej serii balsam oraz żel pod prysznic. Uwielbiałam ten zapach, więc skusiłam się na krem do rąk o zapachu jagody& maliny. Pachnie świetnie i na razie sprawdza się bardzo dobrze. Jak będzie dalej, na pewno będę donosić w przyszłości :)
Ziaja GdanSkin serum multinawilżające booster anti age |
Po samych zapowiedziach serii GdanSkin w internecie początkowo nie miałam ochoty na zakup żadnego kosmetyku z tej linii. Potem w miarę czasu i czytania pozytywnych recenzji czułam się zaciekawiona, aż w końcu skusiłam się na serum multinawilżające booster anti age. Pomyślałam raz kozie śmierć, może okaże się fajne. Pierwsze wrażenia mam pozytywne. Zobaczymy, czy będzie godne pokazania w ulubieńcach choćby i czy będą dobre efekty na dłuższą metę do końca opakowania. Oczywiście jedyne, na co nie liczę, to wygładzenie zmarszczek, bo tego nie zrobi żaden kosmetyk.
Buna drożdżowo-glinkowa maseczka oczyszczająca seria szałwiowa |
Z racji tego, że niedawno wykończyłam maseczkę aloesową marki Buna i mocno przypadła mi do gustu, kolejna na tapetę weszła glinkowo-drożdżowa wersja z serii szałwiowej. Dobrze wiecie, że szalałam ogromnie za kremem z tej serii, który świetnie sprawdzał mi się w ciepłe miesiące pod makijaż i na co dzień. Na razie odstawiam go na rzecz ciut treściwszych kremów, aczkolwiek na pewno jeszcze się spotkamy, ale wracając do samej maski, moje pierwsze wrażenia są pozytywne i mam nadzieję, że tak zostanie. Kosztowała ok. 9 zł.
Green Pharmacy żel do mycia twarzy z zieloną herbatą |
O tym żelu Green Pharmacy z zieloną herbatą na pewno czytałyście, jeśli odwiedzacie mój blog regularnie. Polecałam go też w serii najlepsze kosmetyki za +/- 10 zł. Pierwsze opakowanie zobaczycie w październikowym denku, więc skusiłam się na nowe, bo kosmetyk jest genialny. Sprawdza się zarówno w porannej, jak i w wieczornej pielęgnacji cery. Świetnie oczyszcza, jest delikatny dla buzi, nie wysusza jej i nie podrażnia, a pozostawia gładką i miękką cerę. Kosztował ok. 5 zł w promocji.
Beaute Marrakech hydrolat z bergamotką |
Jak dobrze wiecie, markę Beaute Marrakech bardzo lubię za hydrolat pomarańczowy i różany, które są świetne i jeśli jeszcze nie próbowałyście to naprawdę warto. Tym razem skusiłam się na wersję z bergamotką, której przyznam, że jestem bardzo ciekawa. Zamierzam stosować to cudo w swojej porannej i wieczornej pielęgnacji na zmianę z oliwkowym tonikiem Ziai. O efektach będę donosić wam na bieżąco.
Be |
Farmona Tutti Frutti Peeling do ciała malina& jeżyna |
Jak dobrze pamiętacie, wykończyłam we wrześniu mój ulubiony cukrowy peeling do ciała marki Bielenda. Wcześniej sporo słyszałam jednak o peelingach Farmony, aczkolwiek nigdy nie złożyło się, abym wypróbowała bodaj takie maleństwo, więc się skusiłam. Wybrałam wersję jeżyna& malina w niebieskim kolorze. W sumie wielkiego zdziwienia nie było po pierwszej aplikacji, aczkolwiek troszkę mnie dziwi, że peeling jest tak rzadki, bo jestem przyzwyczajona do gęstszych konsystencji, ale urzeka mnie w nim jak na razie zapach i ten niebieski kolor :D Działanie, jak na te pierwszych kilka aplikacji też zapowiada się dobrze :))
Seyo żel pod prysznic aloes&witamina E |
Jak chodzi o markę Seyo, średnio ją lubię i rzadko kupuję te produkty od czasu wpadki z różanym żelem pod prysznic, który był po prostu przeciętny. Przyznam, że na pierwsze opakowanie żelu z aloesem& witaminą E skusiła mnie głównie niska cena, choć liczyłam też po cichu na jakieś dobre działanie. I okazało się, że kosmetyk jest świetny. Super radzi sobie w akcji dając maszynce dobry poślizg, nie wywołując podrażnień i dając skórze przyjemne nawilżenie po samym zabiegu. I dlatego kupiłam kolejne opakowanie tego cuda również za ok. 9 zł jak poprzednim razem.
Garnier Fructis Fresh |
O tym szamponie w zasadzie nie mam już co napisać, aby się nie powtarzać. Po prostu Garnier Fructis Fresh musi być w mojej łazience, w razie, gdyby każdy inny produkt tego typu zawiódł, (co odpukać w ostatnim czasie mi się przydarza na szczęście), a ja chciałabym użyć ulubieńca. To taki mój sztampowy produkt, znak rozpoznawczy trochę :D
Joanna Tradycyjna Receptura Chmiel i drożdże& Skrzyp i Rozmaryn szampon |
Szampony Joanny to również stali bywalcy w mojej kosmetyczce. Skrzyp& Rozmaryn to stosunkowo nowe odkrycie, ale chmiel&drożdże to już kolejne opakowanie ulubieńca. Do pary mam też odżywkę, która również jest świetnym kosmetykiem.
Intimelle odświeżający płyn do higieny intymnej |
Płyny do higieny intymnej marki Intimelle gościły swego czasu w mojej kosmetyczce i sprawdzały się całkiem przyjemnie. Po dłuższym czasie skusiłam się więc na wersję odświeżającą z rumiankiem i kwasem mlekowym i nie żałuję.
I tak prezentują się moje nowości pielęgnacyjne. Jak wspomniałam wyżej haul z kolorówką postaram się wstawić, jeśli upoluję coś fajnego. A jak wasze nowości w pażdzierniku? Szykują się duże zakupy, czy niekoniecznie? :) Koniecznie dajcie też znać, czy jakiś produkt z moich nowości was zainteresował bliżej:)
ten rumiankowy płyn Intimelle od kilku lat jest moim ulubieńcem :)
OdpowiedzUsuńWidzę kilka naprawdę fajnych produktów pielęgnacyjnych :)
OdpowiedzUsuńmiałam inną wersję maseczki Buna i miło wspominam:)
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo lubiłam peelingi Farmony, ale teraz znam sporo lepszych produktów :D Muszę wypróbować w końcu maseczki Buny - ta z drożdżami mnie szczególnie kusi także chętnie o niej coś przeczytam :) Podobnie jak i serum Ziaja jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się nad tym żelem do golenia SEYO, ale tak wyszło, że udało mi się kupić moje ulubione żele do golenia Balea :P Nie słyszałam jeszcze o tej bergamotkowej wodzie :)
OdpowiedzUsuńTego serum Ziaja jeszcze nie widziałam, jakaś nowość? ;)
OdpowiedzUsuńMgiełka kokosowa z Avonu to mój letni ulubieniec:))
OdpowiedzUsuń