Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj przychodzę do was z recenzją i makijażem wykonanym paletką Wibo Rhythm of freedom. Po porażce palety Modern bałam się długi czas dotknąć innej palety tej marki, ale ciekawość i kolory tejże wygrały bardzo i w poprzednim roku gościła bardzo często w makijażach tygodnia, które na jakiś czas muszę zawiesić. A teraz, jeśli ciekawi was, moja pełna opinia o tej paletce łącznie ze swatchami i makijażem, zapraszam do dalszej części wpisu.
Co, gdzie, jak i za ile?
Wibo Rhythm of freedom |
Paletę Wibo Rhythm of freedom można kupić w drogerii Rossmann. Cena regularna palety to 43,99zł za 14 cieni łącznie. Podobnie było w palecie Modern, która jest w tej samej cenie. Najtańsza jest wersja neutralna, za którą zapłacimy ok. 40 zł, za tę samą pojemność, co jej dwie kolejne siostry.
Opakowanie
Wibo Rhythm of freedom| opakowanie |
Standardowo, jak we wszystkich trzech paletach Wibo z tej serii, czyli Neutral, Modern i również Rhythm of freedom pierwsze opakowanie stanowi kartonik z logo firmy i nazwą paletki. Ten wśród wszystkich trzech paletek wyróżnia się grafiką, tę samą ma również paleta ukryta w tymże opakowaniu. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się to podoba, wreszcie nie jest to typowe kartonowe opakowanie w całości, bo paletka jest zamszowa. Fakt faktem zbiera troszkę brud, aczkolwiek nie wygląda u mnie jeszcze na tyle tragicznie, abym musiała ją czyścić i zastanawiała się czym to zrobić. Paleta oczywiście jest zaklejona i na szczęście po otwarciu nie okazało się, że była macana, a wręcz przeciwnie nowiuteńka i nietknięta na całe szczęście. Wadą palety, jest to, że nie ma w niej lusterka, jak w poprzednich wersjach.
KOLORYSTYKA+ DWA SŁOWA O CIENIACH
Wibo Rhythm of freedom| cienie |
W środku mamy 10 matowych cieni oraz 4 błyskotki, które są śliczne, a szczególnie jedna, ale o tym za moment.
PEACH DUST- to pierwszy cień w palecie i największy tak naprawdę. Moim zdaniem fajnie, że producent o to zadbał, bo takie cienie zużywają się najszybciej we wszystkich paletach, które posiadam i długo nie trzeba, aby zrobić w nich spore dziury, bo potrzebne są w każdym makijażu, jako podstawa. Ten kolor to dla mnie właśnie taka delikatna brzoskwinia, w większości tak naprawdę beżowa i dobrze na pigmentowana. Nie mam zastrzeżeń do tego koloru żadnych.
COOPER GOLD- ten kolor to mój ulubieniec, a w połączeniu z dwoma matami z tej palety daje mi bardzo fajny dzienny makijaż z błyskiem. Wystarczy dwa razy zamoczyć w nim pędzel, aby uzyskać zadowalający kolor na powiece bez zbędnych kombinacji. Kolor jest właśnie taki, jak nazwa wskazuje, złoty, ale z domieszką miedzi. Ciekawe połączenie.
ORANGE MORNING- to delikatny pomarańczowy kolor, nie jest mocno intensywny może, ale fajnie łączy się go z brązami w cieplejszych makijażach.
TWILIGHT- z tym cieniem jedyny problem jest taki, że sam w sobie oprócz mieniących się fioletowo-niebieskich drobinek nie ma koloru, to taki topper, który nałożony na inny cień wygląda o wiele lepiej niż solo. I taka opcja podoba mi się najbardziej. Najlepiej nakładać go palcem lub na liquid fixer My Secret.
CHOCO STAR- to z kolei ciemnobrązowo- miedziano-złoty odcień. Nie ma problemu z jego pigmentem i nałożeniem, bo przy niewielkim nakładzie pracy bardzo ładnie wygląda na powiece, nawet w szybkim makijażu, który nie jest wymagający.
SOVEREIGN- to właściwie kolor starego złota. Podobnie jak choco star i cooper gold jest miękki i nakłada się bez najmniejszych problemów.
HOT CHOCOLATE-kolor, który świetnie współgra w duecie z choco star i tworzy naprawdę piękny makijaż, nad którym nie trzeba wiele myśleć, bo robi się sam i bardzo szybko.
VINTAGE- to zimny różowo-brązowy kolor. Nadaje się jako cień przejściowy, do pierwszego zaznaczenia załamania powieki, bo nie jest zbyt mocny i nie będzie się wybijał.
AMETHYST- ta śliwka, bo chyba tak możemy opisać ten kolor, to druga gwiazda tej palety razem z cieniem twilight. Razem tworzą naprawdę udany duet, który lubię położyć na dolną powiekę. Niby mam codzienny makijaż, ale widać, że jest też kolor i dzieje się coś fajnego, innego.
PALE ORANGE- ten kolor tak naprawdę nie ma wiele pomarańczu w sobie, jest taki raczej delikatny. Bardzo lubię go używać,w ten sam sposób, co odcienia Vintage, ale w innej konfiguracji kolorystycznej akurat.
SIENNA DUST- to bardzo ładny, ciepły brąz. Ma w sobie delikatną domieszkę czerwieni, aczkolwiek mnie się podoba i lubię go w połączeniu z cieniem, o którym opowiem niżej.
ALMOND-jak wspomniałam wyżej ten kolor mieszam bardzo często z sienna dust. Ta mieszanka świetnie robi załamanie powieki w codziennym makijażu. Almond solo klasyczny średni brąz, który w moim codziennym i naprawdę szybkim makijażu jest koniecznością.
SEQUOIA- to ciemny brąz idealny w zewnętrzny kącik do przyciemnienia całego makijażu.
THE NIGHT- ostatni kolor w palecie, to mocno na pigmentowana czerń, która będzie idealna do stworzenia kreski.
Niżej umieszczę wam swatche wszystkich cieni. Standardowo nakładam je na suchą rękę bez bazy pod cienie i bez żadnego podkładu. Nie ułatwiałam im zadania w żaden sposób.
Wibo rhythm of freedom swatche| twilight, peach dust, cooper gold, orange morning |
wibo rhythm of freedom| choco star, sovereign, hot chocolate, vintage |
wibo rhythm of freedom swatche| amethyst, pale orange, sienna dust, almond, sequoia |
wibo rhythm of freedom swatche| the night |
Moja opinia
Powiem wam, że zamysł kolorystyczny tej palety utrzymany w fiolecie, brązach i złotach bardzo mi się podoba. To odskocznia od pomarańczowo-złoto-czerwonych propozycji, które są ładne owszem, ale sama mam jedną taką paletę i jest to wystarczające. Paleta jest na tyle mała, że zmieści się do podróżnej kosmetyczki i specjalnie wiele miejsca nie zajmie w środku. Gorzej, że to zamszowe opakowanie może złapać więcej pyłków i brudu, jeśli niechcący coś się w środku rozsypie lub wyleje. Jedyna rzecz, która może być wadą, to brak lusterka w tej palecie, więc nie może ona nam posłużyć w 100% do wykonania makijażu, bo potrzebne jest osobne lusterko do całej operacji.
Same cienie przyznam, że w pracy są świetne. Nie mam problemu z rozcieraniem i mieszaniem ich ze sobą. Nie tworzą się bure plamy ani prześwity, z którymi tak naprawdę nie wiadomo, co zrobić. Mile jestem zaskoczona pigmentacją błyszczących cieni, bo jest równie fajna, jak w neutralnej wersji. Cienie są mięciutkie i same wchodzą na pędzel, a potem transferują się na oko. Maty również nie sprawiają problemów, dobrze się rozcierają i nabierają na pędzel. Co prawda, przez swoją miękkość troszkę się kruszą, jeszcze przy nabieraniu, ale uważam, że nie jest to wielki problem, bo nadmiar można otrzepać i nic wielkiego się nie dzieje. Jeśli osyp zdarzy się pod okiem, naprawdę łatwo go możemy usunąć odrobiną pudru.
Podsumowując: Paleta Rhythm of freedom po premierze wersji Modern, na którą mocno się nastawiłam, a potem rozczarowałam maksymalnie, jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Godna jest być siostrą wersji neutralnej, którą bardzo lubię i ma w mojej kosmetyczce szczególne miejsce, bo jakość obu jest super, jak na tę półkę cenową. Pigmentacja matów oraz błyszczących cieni nie budzi moich zastrzeżeń, a wręcz przeciwnie, z chęcią jej używam, podobnie, jak Beauty Legacy, która zdominowała 2018 rok mocno. Makijaż wykonuje się nią szybko i bezproblemowo.
A na koniec próbka możliwości tej palety. Najgorzej sfotografował się niestety cień twilight, bo widać go słabiej niż było w rzeczywistości.
TWARZ: podkład wet n wild photofocus soft ivory, korektor sensique high coverage liquid concealer 03, puder bell 2 skin pocket powder plus rozświetlacz shimmering powder, brązer the grand tan, rozświetlacz Sensique highlighting powder.
OCZY: baza bell eyeshadow base + korektor sensique, wibo rhythm of freedom cienie: peach dust na całą powiekę, w załamanie almond+ sienna dust, w zewnętrznym kąciku sequoia, błysk to cooper gold. Na dolnej powiece cień twilight. Tusz to połączenie Bourjois Twist up the volume plus avon supershock volume.
OCZY: baza bell eyeshadow base + korektor sensique, wibo rhythm of freedom cienie: peach dust na całą powiekę, w załamanie almond+ sienna dust, w zewnętrznym kąciku sequoia, błysk to cooper gold. Na dolnej powiece cień twilight. Tusz to połączenie Bourjois Twist up the volume plus avon supershock volume.
I tym akcentem kończymy ten wpis. Dajcie znać, czy macie tę paletkę i jak się sprawdza :) A może odkryłyście, jakieś kosmetyki Wibo godne polecenia ? Koniecznie dajcie znać :)
Bardzo podoba mi się kolorystyka tej palety :)
OdpowiedzUsuńNie do końca przemawia do mnie ta paleta ;) Zdecydowanie bardziej lubię Makeup Revolution ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie cienie z wibo są bardzo kiepskiej jakości...
OdpowiedzUsuńDlaczego? Tanie nigdy nie oznacza złe :)
UsuńFajnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńMam tą paletę i uważam że jest fajna :)
OdpowiedzUsuńpaletka przykuwa uwagę ;)
OdpowiedzUsuńŚlicznie podkreśliłaś dolną powiekę :)
OdpowiedzUsuń