Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj powracam do was z recenzją peelingu marki Bielenda, który nie tak dawno pojawił się we wpisie z ulubieńcami. Jak dobrze wiecie, uwielbiam peelingi cukrowe, a jeśli dodatkowo mocno zdzierają, tym bardziej nie jestem im się w stanie oprzeć. A co dokładnie myślę o tym peelingu, przeczytacie niżej :)
Co, gdzie, jak i za ile?
Bielenda Exotic Paradise peeling regenerujący PAPAJA| Cena i dostępność |
Mój egzemplarz peelingu Bielenda Exotic Paradise w wariancie regenerującym z papają udało mi się kupić w osiedlowej drogerii za 18,99 zł. Dostaniecie je również w internetowych drogeriach nawet poniżej 18 zł, więc uważam, że to całkiem niska cena.
Obietnice producenta+ moja opinia
Bielenda Exotic Paradise peeling regenerujący PAPAJA| Obietnice producenta i moja opinia |
Peeling doskonale regeneruje, wygładza i odświeża ciało. Zastosowana formuła łączy działanie oczyszczających kryształków naturalnego cukru oraz pielęgnacyjnych składników aktywnych. Peeling delikatnie i skutecznie złuszcza martwy naskórek, eliminuje szorstkość i oczyszcza skórę, pozostawiając ją miękką i gładką w dotyku.
Formuła wzbogacona została o regenerujący ekstrakt z papai i pobudzającą zmysły, orzeźwiającą wodę pomarańczową. Egzotyczny zapach otuli Twoje ciało delikatną energetyzującą, owocową nutą.
źródło
Moja opinia
W skrócie:*peeling regeneruje, wygładza i odświeża ciało
*delikatnie i skutecznie złuszcza martwy naskórek, eliminuje szorstkość [...] pozostawiając ją miękka i gładką w dotyku
Z tymi najważniejszymi obietnicami producentami zgadzam się całkowicie i już wam wyjaśniam dlaczego. Ciało po użyciu peelingu faktycznie jest wygładzone i odświeżone, a przede wszystkim ma bardzo przyjemną warstewkę, która daje efekt miękkiej skóry i takiej nawilżonej, co ja bardzo lubię w peelingach, bo dzięki temu odpada mi balsamowanie, kiedy nie mam akurat na to czasu albo chęci, choć staram się jednak zmuszać do tego ze wszystkich sił. Co do złuszczania to muszę wam powiedzieć, że to wcale delikatne ścieranie nie jest, a wręcz przeciwnie. To porządny zdzierak, który podczas masażu skóry pozbywa się wszelkiego suchego naskórka z ciała. Działa świetnie zarówno na mokrej skórze, jak i na suchej, co pewnego razu sprawdziłam z ciekawości i działanie było równie zadowalające, a ciało jak zawsze było cudowne w dotyku. Nie sposób w przypadku tego peelingu pominąć jego genialnego zapachu, ale o tym opowiem niżej.
Skład
Bielenda Exotic Paradise regenerujący peeling do ciała PAPAJA| Skład |
INCI: Glycerin, Sucrose, Aqua (Water), Carica Papaya Fruit Extract, Citrus Aurantium Amara (Orange) Flower Water, Citric Acid, Carbomer, Triethanolamine, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum (Fragnance), Hexyl Cinnamal, Citronellol, Limonene, Linalool, CI 14700, CI 19140.
źródło
Opakowanie
Bielenda Exotic Paradise regenerujący peeling do ciała PAPAJA| Opakowanie |
Opakowanie peelingu stanowi plastikowy słoiczek. Fajne jest to, że można go poddać spokojnie recyklingowi zgodnie z zapewnieniem producenta. Całość jest w kolorze pomarańczowym, zakrętkę zdobią liście monstery i papaja, co kojarzy się z latem i wakacjami nawet, teraz kiedy słońca coraz mniej, a jesienna plucha powoli daje o sobie znać.
Kolor, konsystencja, zapach
Bielenda Exotic Paradise regenerujący peeling do ciała PAPAJA| Kolor, konsystencja, zapach |
Kolor ten peeling ma pomarańczowy, zupełnie jak wnętrze ładnej, dojrzałej w słońcu pomarańczy. Konsystencja gęsta dość, taka lekko glutkowata z zatopionym mnóstwem drobinek cukru, które dobrze przyczepiają się do ciała i nie spadają. Zapach, jak wspomniałam wyżej, jest BOSKI. Ewidentnie czuję w nim pomarańczę, taką świeżą i orzeźwiającą, która rozchodzi się w całej łazience i jest potem lekko wyczuwalna na skórze przez chwilę.
PODSUMOWUJĄC: Genialny peeling, który porządnie zdziera martwy naskórek, wygładza i zmiękcza skórę. Mimo że pozostawia na skórze przyjemną warstwę, nie jest ona tłusta ani klejąca, więc idealnie, a do tego nie zapycha i nie robi krzywdy. I szczerze wam go polecam, jeśli uwielbiacie takie produkty.
Zapach musi być przeboski :) Przy okazji jakiejś fajnej promocji na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNawet bez promki warto 😉
UsuńBardzo lubię peelingi do ciała Bielenda, ale nie wiem jak te nowe, bo wydaje mi się, że ta konsystencja już jest inna niż kiedyś.
OdpowiedzUsuńJeśli wolisz gęstsze peelingi od tego to może wypróbuj też z Bielendy ten cukrowy w tubie z serii twoja pielęgnacja , który jest moim zdaniem o wiele gęstszy od tego exotic paradise, a równie świetnie działa 😉
UsuńKoniecznie muszę go wypróbować, jestem bardzo ciekawa zapachu! :)
OdpowiedzUsuńZapach jest boski! Zdecydowanie polecam 😉
UsuńJa również ;)
UsuńWolę słabsze peelingi, ale tym mocniejszym nie mówię "nie" :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny peeling, lubiłam go stosować i pewnie jeszcze do niego wrócę :)
OdpowiedzUsuńJak na razie najczęściej robię sobie peelingi kawowe, ale o tym na pewno będę pamiętać :)
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam o tej przyjemnej warstewce, to się wystraszyłam, że ma parafinę w składzie :P Ale całe szczęście nie ma :D
OdpowiedzUsuńWolę bardziej masłowate konsystencje peelingów, no i trochę się zawiodłam że nie pachnie papają. Zdecydowanie wolę ją od pomarańczy ;)
OdpowiedzUsuńMam go w planach :) Szkoda, że nie pachnie papają tylko pomarańczą :(
OdpowiedzUsuńAle dlaczego uważasz, że to źle? Moim zdaniem nie zapach jest najważniejszy, mimo że tutaj jest genialny, a działanie :) Czy pomarańcza, czy papaja, jakby nie działał na pewno bym nie polecała :)
Usuń