Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Wiem, że nie było projektu denko w grudniu, ale z powodu małej przerwy na blogu nie wyrobiłam się po prostu z tym wpisem do końca roku. Dzisiaj powracam więc z podwójnym projektem denko, który obejmuje zarówno grudzień jak i styczeń. Jeśli jesteście ciekawe, jakie produkty udało mi się zużyć, zapraszam do dalszej części wpisu.




TWARZ 

Bielenda vege skin diet serum| dermofuture oczyszczający żel do twarzy| bielenda fresh juice detoksykujący płyn micelarny| bebeauty maska oczyszczająca w płachcie




BIELENDA FRESH JUICE DETOKSYKUJĄCY PŁYN MICELARNY 

Bardzo dobrze wiecie, że to mój ulubieniec poprzedniego roku. Rozumiem, że nie u każdego się sprawdza, bo to jednak sprawa indywidualna, nie mniej jednak u mnie daje radę świetnie, a ja mam już nowe opakowanie w użyciu. 

BEBEAUTY  OCZYSZCZAJĄCA MASKA DO TWARZY W PŁACHCIE BAMBUS&AKTYWNY WĘGIEL 

Miałam kilka tych masek w poprzednim roku i wśród całej trójki ta najbardziej przypadła mi do gustu i uważam, że radzi sobie bardzo dobrze. Delikatnie oczyszcza, wygładza pory, nawilża i wygładza cerę. I na dodatek jest bardzo tania. Na pewno jeszcze do niej wrócę. 


BIELENDA VEGE SKIN DIET DETOKSYKUJĄCE SERUM DO TWARZY 

Podobno Bielenda ma wiele fajnych serum w swojej ofercie. Podobno. U mnie żadne, które wypróbowałam do tej pory, nie zagrzało długo miejsca, nie dlatego, że to złe produkty, po prostu po skończeniu buteleczki nie widzę głębszego działania i nie czuję chęci kupienia kolejnego opakowania. Moja skóra je lubi i nie reaguje źle, ale brakuje im tego czegoś. Z tym serum właśnie tak jest. Owszem wygładza i nawilża cerę , ale to w moim przypadku trochę za mało jednak. Dobrze sprawdza się z kremem z tej serii. 


DERMOFUTURE  OCZYSZCZAJĄCY ŻEL DO TWARZY 

Tego żelu używałam kilka miesięcy i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Bardzo dobrze oczyszcza cerę zarówno z codziennych zabrudzeń, jak i z resztek makijażu po użyciu płynu micelarnego. Cera jest miękka i delikatnie nawilżona, a przy tym nie ma uczucia ściągnięcia i wysuszenia, co czasem się zdarza przy tego typu żelach. Polubiłam ten produkt, aczkolwiek mam teraz ochotę na małą zmianę w tej kwestii. 



CIAŁO 



Avon płyn do kąpieli romantic rose| nivea kremowy żel pod prysznic| lpm mleczko do ciała masło karite i miód|  avon żel pod prysznic mandarynka&jaśmin| bielenda exotic paradise cukrowy peeling do ciała wersja z melonem| avon żel pod prysznic konwalia&jabłko 



AVON ŻEL POD PRYSZNIC MANDARYNKA I JAŚMIN 
Poznałam ten żel jeszcze w poprzednim roku i często do niego wracam. To kolejne zużyte opakowanie. W żelu czuję głównie mandarynkę. Dobrze myje i nie wysusza mocno skóry, jeśli używam go na zmianę z innymi żelami i traktuję skórę często balsamem do ciała. 



NIVEA KREMOWY ŻEL POD PRYSZNIC
To również mój ulubieniec, który na stałe gości w mojej kosmetyczce, a kolejne opakowania dokupuje na bieżąco. Pięknie pachnie, dobrze się pieni i nie wysusza skóry.


AVON ROMANTIC ROSE PŁYN DO KĄPIELI 
Używam go od lata, kiedy dostałam paczkę od marki Avon. Płyn był naprawdę wydajny, a niewielka ilość wystarczała do uzyskania satysfakcjonującej piany w wannie. Resztkę zużyłam jako żel pod prysznic i tutaj również świetnie się sprawdził. Dobrze mył i nie wysuszał. Zapach był różany, ale z tych świeżych, kompletnie nie babcinych.

 LPM BALSAM DO CIAŁA Z MASŁEM SHEA I ALOESEM 

Długo mi zeszło zużywanie tego produktu, bo był naprawdę wydajny, ale nareszcie dobiłam końca, po drodze zdradzając go jeszcze z innymi produktami tego typu. W moim odczuciu miał konsystencję balsamu właśnie, nie miał nic wspólnego z mleczkiem do ciała, którym miał być w założeniu producenta. Nie mniej jednak dobrze nawilżał skórę i likwidował wszelką suchość na ciele, a szczególnie tę w okolicach łokci oraz na łydkach. Dodatkowym atutem był przyjemny miodowy zapach z aloesową nutką.


BIELENDA EXOTIC PARADISE NAWILŻAJĄCY PEELING DO CIAŁA MELON 

Nie można odmówić marce Bielenda, że cukrowe peelingi do ciała po prostu świetnie im wychodzą. To mój drugi egzemplarz z serii exotic paradise i muszę wam powiedzieć, że kolejny raz nie jestem zawiedziona, bo uwielbiam cukrowe zdzieraki, które porządnie spełniają swoje zadanie usuwania martwego naskórka z ciała. Ten dodatkowo zostawia jeszcze nawilżającą warstwę, która nie zapycha, ale zostawia skórę na tyle miękką, że nie jest konieczne użycie balsamu, jeśli akurat mam dzień lenia. Cały zabieg uprzyjemnia również słodko kwaskowaty zapach peelingu, który bardzo mi się spodobał, podobnie jak w wersji z papają. Na pewno jeszcze wrócę do tych peelingów.

🌺Jedna marka-Bielenda--> Exotic Paradise peelingi do ciała

AVON ŻEL POD PRYSZNIC KONWALIA &JABŁKO 

Konwalia i jabłko to jeden z moich ulubionych wariantów żeli z Avonu z podstawowej gamy. Pachnie czystością i świeżością. Idealnie sprawdza się wiosną i latem. Na pewno kupię go jeszcze ponownie. 


WŁOSY 

Vianek maska intensywnie regenerująca| garnier fructis fresh| joanna tradycyjna receptura szampon chmiel& drożdże piwne 


GARNIER FRUCITS FRESH 

Dawno nie było go w denku, ale to nie znaczy, że nie było go w mojej kosmetyczce, a wręcz przeciwnie. Kolejne opakowania zawsze mam w domu, ponieważ to mój ulubieniec i nie wyobrażam sobie, żebym nie miała choć jednej butelki. Świetnie  myje i oczyszcza włosy, a przy tym nie wysusza i nie powoduje szybszego przetłuszczania się. Dla mnie hit i wiele butelek jeszcze przede mną.


JOANNA  TRADYCYJNA RECEPTURA CHMIEL&DROŻDŻE 


To mój drugi ulubieniec wśród szamponów do włosów. Jego również zawsze mam na zapasie, ponieważ wychodzi na bieżąco razem z Garnierem. Bardzo dobrze oczyszcza włosy, choć po nim jest już konieczne użycie odżywki do włosów, aby je nawilżyć. Poza tym nie mam mu nic do zarzucenia, a kolejne opakowanie również mam.


VIANEK INTENSYWNIE REGENERUJĄCA MASKA DO WŁOSÓW FARBOWANYCH 

Tej maski z powodzeniem używa siostra na swoich włosach które, mimo że cienkie są lekko zniszczone, co sprawia, że puszą się mocno na końcach, a dodatkowo są suche. Maska genialnie trzyma takie włosy w ryzach i sprawia, że spuszenie oraz suchość znikają, a kosmyki tworzą gładką i błyszczącą taflę, jakby nic im nie było.


RÓŻNOŚCI 


Avon mgiełka morela&grapefruit| garnier action control| bebeauty family chusteczki odświeżające| garnier mineral protection| cleanic home spa rituals| ziaja intima płyn do higieny intymnej| nivea dry comfort| avon planet spa aromatherapy energise krem do rąk



AVON MGIEŁKA ZAPACHOWA GRAPEFRUIT&MORELA 

Genialny zapach, który pokochałam dzięki żelowi pod prysznic. To moje kolejne zużyte opakowanie tej mgiełki i na pewno nie ostatnie. Pachnie bardzo świeżo, delikatnie słodko, a zarazem orzeźwiająco i moim zdaniem jest idealna nie tylko latem.


GARNIER MINERAL ACTION CONTROL & PROTECTION 6 

Moje ulubione kulki, które kupuje bardzo często i używam na zmianę tak naprawdę. Obie przyjemnie pachną i dobrze chronią. Obecnie używam fioletowej wersji.


CHUSTECZKI BEBEAUTY WERSJA FAMILY 

Używałam ich głównie do wycierania rąk po makijażu i ścierania swatchy. Są bardzo dobrze nawilżone, nie rozdzierają się, nie zostawiają na dłoniach farfocli oraz nie wysuszają skóry. Mogę je śmiało polecić. Zapach mają bardzo przyjemny i świeży.


CLEANIC  HOME SPA RITUALS PŁATKI DO DEMAKIJAŻU 

Bardzo miękkie płatki. Delikatnie się rozwarstwiały. Kupiłam je na promocji, bo akurat nie miałam po drodze do biedronki po moje ulubione kwadratowe.  Sprawdzały się dobrze. Nie mam im nic wielkiego zarzucenia i może nawet wrócę ponownie, jeśli znów je spotkam. 



ZIAJA INTIMA KREMOWY PŁYN DO HIGIENY INTYMNEJ REGENERUJĄCO-ŁAGODZĄCY Z KWASEM LAKTOBIONOWYM 


 Przerobiłam różne płyny do higieny intymnej marki Ziaja i powiem wam szczerze, że co jeden to gorszy. Najlepiej sprawdzała mi się wersja oliwkowa i gdyby faktycznie kiedyś zabrakło w sklepie mojego ulubionego płynu, to w awaryjnej sytuacji sięgnęłabym po ten. Nie mniej jednak aż tak czarnego scenariusza nie zakładam, ale więcej nie wrócę do tych produktów, ponieważ w moim odczuciu prędzej dałoby się tym bez podrażnień umyć ciało niż delikatne okolice intymne, które wysuszają, a wszelki delikatny nawet dyskomfort nie jest złagodzony wbrew obietnicom producenta. Zdecydowanie wolę łagodniejszy płyn Bielendy lub super delikatny Facelle Fresh, którego używam obecnie.


NIVEA DRY COMFORT 

Dość często wracam do tej kulki. Jest skuteczna, ładnie pachnie, aczkolwiek trzeba uważać na opakowanie, bo zdarza się, że kulka chodzi strasznie topornie, jakby nie nabierała produktu w ogóle i trzeba się trochę namęczyć, aby nałożyć antyperspirant, tak mam w obecnym opakowaniu. Innych zarzutów do niej nie mam. 


AVON PLANET SPA ENERGISE KREM DO RĄK BERGAMOTKA I CYTRYNA 

Ten krem do rąk stał się moim ulubieńcem i jak widzicie, zużyłam go do dna.  Taka pojemność kremu do dłoni jest dla mnie idealna, te większe opakowania zużywam zdecydowanie za długo. Wracając jednak do samego kremu, to świetnie nawilżał dłonie, szybko się wchłaniał i pozostawiał aksamitną warstwę, a skóra przyjemnie cytrynowo pachniała, tak świeżo i orzeźwiająco z nutką kremową. Mam jeszcze mgiełkę o tym zapachu i również jest cudowna.




KOSMETYKI KOLOROWE I AKCESORIA DO MAKIJAŻU



Wibo choco powder| bell ms perfect kółko korektorów|mur paleta beyond flawless| ness lakier hybrydowy kwiat wiśni| semilac lakier hybrydowy indian roses| chińskie pędzle 




WIBO CHOCO POWDER BRĄZER Z PALETY PRO CONTOUR 

Wyciągnęłam go z palety dość łatwo, bo był słabo wklejony. Trochę się wtedy pokruszył i spróbowałam go naprawić domowym sposobem i nawet się udało, ale powiem wam, że stał się suchy po czasie i nie chciał się nabierać na pędzel. Na twarzy wyglądał ładnie, nie wpadał w pomarańczowe tony, raczej był neutralny. Z trwałością również nie było problemów.  Pozbywam się go, ponieważ nie nadaje się już do niczego i nie chcę się z nim męczyć po prostu. 

BELL KÓŁKO KOREKTORÓW MS. PERFECT

Próbowałam go używać na różne sposoby i solo i do mieszania z innymi korektorami. Eksperymenty były dość udane pod względem kolorów, aczkolwiek z powodu tłustości i zbytniej ciężkości tych gagatków trwałość była różna, co po jakimś czasie zaczęło mnie denerwować. Szukałam sposobu jak wykorzystać je inaczej, ale nie sprawdziły się w innych przypadkach. A uwierzcie mi, miałam kilka korektorów w kremie, jednak żaden nie był tak tłusty, jak to kółko, które kolorystycznie jest dobre, ale przez swoją tłustość właśnie mimo pudrowania ma problem z trwałością.


LAKIERY HYBRYDOWE : SEMILAC 097 INDIAN ROSES & NEESS KWIAT WIŚNI 

Lakier Indian Roses to jeden z moich must have wśród lakierów marki Semilac, po prostu mój idealny odcień brudnego różu, który sprawdza się do wszystkiego i na każdą okazję. To moja kolna wykończona buteleczka, a w kosmetyczce mam już świeże opakowanie. Lakiery Neess polubiłam jakiś rok temu ten egzemplarz miał śliczny jasny różowy kolor, jednak w tym momencie mocno zgęstniał i z jakiś niewyjaśnionych przyczyn zepsuł mu się pędzelek, więc pozbywam się go. Dobrze, że w opakowaniu została tylko końcówka, a lakier w większości wylądował po prostu na paznokciach. Mam jeszcze dwa kolory tej marki i bardzo je sobie chwalę. 



MAKE- UP REVOLUTION BEYOND FLAWLESS 

Ta paleta idzie akurat w inne ręce. Po prostu dla mnie jest zbyt szaro bura z nutą różu, a i pigmentacja też nie jest już tak zachwycająca, jak kiedyś w porównaniu do nowszych palet tej marki, które posiadam w swojej kosmetyczce. Jakoś ostatnio bliżej mi do cieplejszych cieni i w tej tonacji pozostanę. Niestety nie udało mi się uchronić opakowania przed zdarciem napisów, mimo że dbałam o nie, trzymając w kartonowym pudełeczku. 


PĘDZLE DO MAKIJAŻU (FAKEFACE PROFESSIONAL, CHIŃSKIE PUCHACZE) 

Tej trójki pozbywam się, ponieważ te kształty pędzli nie mają u mnie zastosowania kompletnie, a tylko stoją i się kurzą. Kompletnie nie mam pojęcia, na co mogłabym je wykorzystać, więc wychodzą z mojej doniczki z pędzlami. Wszystkie pochodzą z Chin i były bardzo tanie. 



W grudniu i styczniu pozbyłam się łącznie 29 sztuk różnych produktów, w tym 5 sztuk to produkty kolorowe. Rok zaczyna się w tej kwestii bardzo dobrze, zobaczymy jak będzie mi szło dalej. Zarówno pod względem pielęgnacji i kolorówki, co prawda w pielęgnacji idzie mi nieco lepiej, ale lubię wyzwania mimo wszystko.
Dajcie znać, czy jakieś produkty z mojego denka są wam znane :)

15 komentarzy:

  1. Że też nie znudzi Ci się en płyn :D Żeby nie było też mam ulubieńców od Bielendy, ale na dłuższą metę lubię testować różne produkty także szanuje :D Peeling na pewno kupię jak wspominałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mało co miałam z tego zestawienia :). Przymierzam się do tego melonowego peelingu Bielendy. Miałam papaje i melona też przy wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, naprawdę duże denko! Gratuluję przede wszystkim zużyć kolorówki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również uwielbiam żel z Avon Konwalia z jabłkiem, śliczny zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spore denko, a ja osobiście znam tylko szampon Garnier Fructis. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię żele i płyny do kąpieli od Avon

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasem faktycznie warto się pozbyć niektórych kosmetyków zamiast zużywać na siłę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam tę maskę do włosów z Vianka i jest to jeden z lepszych kosmetyków jakie przyszło mi "testować" na moich włosach. Cieżko ją się nakładało, ale w działaniu była świetna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Działanie zdecydowanie widać po włosach mojej siostry i z tym się zgadzam jak najbardziej 😉

      Usuń
  9. Znam kulkę z Garniera, płyn micelarny z Bielendy, szampon do włosów z Joanny i kółeczko korektoró z Bell :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę wypróbować też ten drugi wariant płynu micelarnego bielendy! Zobaczymy czy też się sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.