Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj wracam z kolejnym lekkim tematem, czyli z ulubieńcami lutego. Przyznam, że nie znalazłam dużo kosmetyków, bo sporo jest jeszcze w fazie testów, ale polecę wam takie perełki, które naprawdę warto u siebie mieć. Jeśli ciekawi was, jakie kosmetyki podbiły moje serce, zapraszam do dalszej części wpisu.
Ostatnio coraz bardziej przekonuję się do marki Sylveco i testuję z chęcią kolejne produkty. Żelu punktowego nie pokazywałam wam nigdzie, bo nie do końca używam go sama, a bardziej podkradam komuś 😁Nie mniej muszę, wam powiedzieć, że to jest dosłownie killer na pojedyncze niedoskonałości wszelkiego rodzaju. Wystarczy nim posmarować Stefana i on znika dosłownie w kilka godzin, ponieważ ten żel bardzo fajnie zasusza takie pojedyncze sprawy na twarzy. Powiem wam, że byłam w szoku, jak użyłam po raz pierwszy i jeśli potrzebujecie czegoś takiego właśnie na pojedyncze niedoskonałości i żeby ten produkt miał dodatkowo naturalny skład, to punktowy żel Sylveco z aloesem i olejkiem herbacianym jest świetnym rozwiązaniem.
Ostatnio kosmetyk, którego nie mogłabym pominąć w dzisiejszym wpisie głównie ze względu na zapach to żel pod prysznic marki LPM o zapachu grapefruita&tymianku. Rzadko wam pokazuję takie produkty gdzieś indziej niż w denku, ponieważ często używam tych sprawdzonych. Dzisiejszy gagatek wyróżnia się głównie zapachem, bo dla mnie to idealne oddanie zapachu grapefruita właśnie, który jest gorzki i kwaśny jednocześnie. Idealnie na ostatnie cieplejsze dni, których chyba nam wszystkim już brakowało.
I tak prezentuje się najlepsza trójka lutego. Sądzę, że wybrałam najfajniejsze produkty, które umilały mi miesiąc. Na spore wyróżnienie zasługuje peeling, bo bardzo mnie zaskoczył swoim działanie, bo naprawdę niezły z niego zdzierak. Koniecznie dajcie znać, czy mimo tej małej ilości produktów coś znacie i lubicie.
Tak myślałam że znajdę tu peeling bisou. I skoro pachnie arbuzem i mango, moimi ulubionymi owocami to tak samo jak Ty byłabym zachwycona :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze w ulubieńcach sporo ulubieńców :D Ciekawi mnie peeling i żel najbardziej, bo wydają się apetyczne zapachowo i takie nietypowe. Oprócz arbuza (i melona) bardzo lubię też grejpfruta (mega był peeling lirene o tym zapachu), więc żel powinien mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńSylveco u mnie rządzi :D
OdpowiedzUsuńMam troszkę do nadrobienia, bo nie znam Twoich ulubieńców ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z nich, ale wszystkie wydają się być bardzo intersujące, choć chyba najmocniej zaciekawił mnie punktowy żel z Sylveco :)
OdpowiedzUsuńJa się nie polubiłam z tym żelem LPM bo bardzo czułam zioła :D
OdpowiedzUsuńTa seria żeli pod prysznic LPM jest niezwykle udana pod względem zapachowym :) A ten hydrolat jest obecnie na promocji w Drogerii Natura ;)
OdpowiedzUsuńAjć ten peeling arbuz mango z pewnością do mnie trafi <3
OdpowiedzUsuńŻele od LPM goszczą u mnie w łazience od kilku lat, uwielbiam podczas codziennych rytuałów rozpieszczać się ich zapachem :)
Buziaki Kochana.
Bardzo lubię żele Le Petit Marseillais :)
OdpowiedzUsuń