Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj przychodzę do was z recenzją kosmetyku, który testowałam chyba jako ostatnia osoba na Ziemii, a mowa o pomadce peelingującej Sylveco. Wybrałam wersję miętową. Jak się sprawdziła u mnie, przeczytacie w dalszej części wpisu. 






Co, gdzie jak i za ile? 

Sylveco miętowa pomadka, Sylveco pomadka peelingująca blog

Swój egzemplarz peelingującej pomadki Sylveco zamówiłam w drogerii ekobieca.pl jeszcze w czasie trwania black friday. Zapłaciłam za nią ok. 11 zł. Maksymalnie kosztuje 13 zł, więc nadal tanio i przystępnie. 


Opis producenta, skład +moja opinia 

Sylveco  miętowa pomadka peelingująca, Sylveco pomadka peelingująca blog




W skrócie;
*intensywnie nawilża i regeneruje spierzchnięte usta. 
*pielęgnuje usta, zapobiegając wysychaniu i pękaniu. 
*zawartość mięty orzeźwia i przyjemnie odświeża. 

O tej pomadce prawdopodobnie słyszała już każda z was i zapewne ją testowała choćby w wersji z rokitnikiem. Przyznam, że jakoś przez lata trochę ignorowałam ten hit Internetu, aż w końcu skusiłam się za namową Ani na przetestowanie tej pomadki. Co do obietnic producenta, ja się zgadzam ze wszystkimi. Faktem jest, że pomadka naprawdę świetnie nawilża usta i zapobiega dalszemu wysychaniu. I tutaj naprawdę jestem zadowolona, bo dorównuje mojemu ulubionemu naturalnemu balsamowi do ust dr. Hauschka. Usta są świetnie nawilżone, mięciutkie i nie czuć, że wysychają, bo przyznam, że przy noszeniu maseczki nie łatwo jest utrzymać usta w dobrej kondycji. Pomadka według mnie ma jednak małą wadę. Przeszkadzają mi trochę te drobinki peelingujące, które mają teoretycznie spełniać funkcję peelingu, a niestety potrafią nieco rysować usta, szczególnie na początku użytkowania kosmetyku. Dodatkowo są jakby nierównomiernie rozłożone w moim egzemplarzu, bo na jednej warstwie są, a na kolejnej już ich nie ma. Pomadki używam dlatego też tylko w domu. Warto też wiedzieć, że pomadka dzięki zawartości olejku miętowego przyjemnie chłodzi usta, choć nie jest to mocny efekt jak dla mnie, który będzie wam przeszkadzał. Skład pomadki jest naturalny i naprawdę bogaty. 

Sylveco miętowa pomadka peelingująca, Sylveco pomadka peelingująca blog

Opakowanie

Sylveco miętowa pomadka peelingująca, Sylveco pomadka peelingująca blog

Pomadka początkowo opakowana jest w kartonik, na którym znajdziemy wszystkie potrzebne informacje na, temat działania produktu wraz z bogatym, naturalnym składem. Po otwarciu opakowania dostajemy typowy sztyft, który działa bez zarzutu i możemy z niego wygodnie zaaplikować pomadkę na usta. 





Kolor, konsystencja, zapach


Sylveco miętowa pomadka peelingująca, Sylveco pomadka peelingująca blog


Konsystencja pomadki przy pierwszych kontaktach wydaje się zbita, a drobinki początkowo potrafią porysować usta. Z czasem jest coraz lepiej, choć drobinki nie są równomiernie ułożone w kolejnych warstwach i prawdopodobnie wynika to z faktu, że pomadki są ręcznie wytwarzane. Zapach pomadki jest delikatnie miętowy i odświeżający. 

Sylveco miętowa pomadka peelingująca, Sylveco pomadka peelingująca blog




Podsumowując nie wiem, czy polecić wam tę pomadkę. Prawda jest taka, że w roli peelingu się nie sprawdzi, jeśli liczycie na taki aspekt jej działania. Natomiast w kwestii nawilżenia ust poradzi sobie naprawdę świetnie i jeśli tylko tak będziecie jej używać może mieć rację bytu w waszych kosmetyczkach i może okazać się hitem. Ja z przyjemnością kończę swoje pierwsze opakowanie i mam ochotę potestować pomadki marki Vianek.

 Koniecznie dajcie znać, czy miałyście już okazję testować pomadki peelingujące Sylveco i jak u was się sprawdziły :) 


6 komentarzy:

  1. Rzeczywiście po Twojej uwadze zauważyłam, że rysuje usta. Mi jednak to nie przeszkadza aż tak, bo cudnie działa! :) Jedyna pomadka jaką zużywam do samego dna! Widzę też różnicę już po przejściu na inne produkty (m.in Vianka), które nie dają takiego odżywienia i wygładzenia ust. Dla mnie więc super produkt 2 w 1! Natomiast polecam Ci jeszcze sprawdzić żółtą wersję wydaje mi się, że ona tak nie rysuje. Ale! miałam ją dawno, więc mogę nie pamiętać, albo nie zwróciłam na to uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przeszkadza, bo trochę za bardzo to czuje po prostu, gdzie ja jestem prawdziwym hardkorem i mnie niewiele rzeczy przeszkadza 😉 I zachwyt rozumiem, bo nawilża przecudownie. Natomiast czy skuszę się na żółtą, jeszcze się zastanowię. Na razie jak mówiłam chce na własnych ustach przetestować viankowe pomadki, bo sądzę, że na najbliższe miesiące będą wystarczające dla moich ust, zwłaszcza że używam fajnego peelingu 😉

      Usuń
    2. Ja nie lubię typowych peelingów, znaczy bardziej nie kupiłabym jak mówiłam. Także to dla mnie idealne połączenie :) Ale rozumiem, że Ci przeszkadza. Ja zobaczę jak dalej Vianek, bo póki co szału nie ma.

      Usuń
    3. No ja muszę mieć peeling z racji tego, że nałogowo noszę mat na ustach ostatnio, więc dla mnie największa korzyść z tej pomadki to nawilżenie :)

      Usuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.