Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj przychodzę do was z moją wakacyjną kosmetyczką, czyli z produktami, które zabrałam ze sobą na urlop i zdecydowanie się u mnie sprawdziły. W poprzednich latach bywało tego o wiele więcej, bo zabierałam jeszcze produkty do makijażu. W tym roku postawiłam jedynie na pielęgnację i produkty z spf, których brakowało w mojej kosmetyczce. Jeśli ciekawi was, co ze sobą zabrałam i jak się sprawdziło szczegółowo, koniecznie czytajcie dalej.
Produkty do pielęgnacji twarzy
Tutaj postawiłam na kosmetyki, które znam w głównej mierze i lubię, w końcu letni wypoczynek, to nie czas na eksperymenty w kategorii kosmetycznej. Jeśli chodzi o poranną pielęgnację, zminimalizowałam ją najlepiej, jak umiałam, ponieważ uznałam, że nie chcę zabierać ze sobą nic ponad podstawowe produkty.
Postawiłam więc na piankę do mycia twarzy Vianek z lukrecją, którą pokazywała wam na story w nowościach i to ona służyła mi rano oraz wieczorem do mycia twarzy. Sprawdza się u mnie na razie bardzo dobrze, a dodatkowo ładnie pachnie.
Nie mogłabym też zapomnieć o etapie tonizacji cery, więc zabrałam ze sobą hydrolat różany nacomi, który ma małe opakowanie, więc idealnie nadaje się do podróżowania. Dobrze też wiecie, że to mój ulubieniec, więc to jego dodatkowy atut.
Na dzień obowiązkowym punktem był krem kolastyna spf50, aby ochronić twarz przed słońcem. Produkt owszem dobrze chroni twarz i to jest fakt, ale w moim odczuciu jest dość ciężkim kosmetykiem i zdecydowanie nie można go reaplikować, jeśli go nie zmoczycie podczas kąpieli lub nie zmyjecie, ponieważ inaczej się roluje na twarzy.
Na noc używałam kremu normalizującego marki Vianek, który jest stałym punktem mojej letniej pielęgnacji bez względu na okoliczności, ponieważ fajnie utrzymuje cerę w ryzach.
Oczywiście nie zapomniałam też o kremie pod oczy botanic skinfood, który gości w mojej pielęgnacji na stałe i nie wyobrażam sobie bez tego punktu mojej rutyny od dawna.
Produkty do ciała
Wśród kosmetyków do ciała również zabrałam ze sobą absolutne must have. Nie zapomniałam o filtrze do ciała, więc w mojej kosmetyczce wylądowała zakupiona przed wyjazdem w Hebe emulsja herbal care sun spf 30 z aloesem i wodą termalną. Produkt sprawdził się u mnie świetnie. Przede wszystkim szybko się aplikował i wchłaniał w skórę, więc nie było problemu z długim oczekiwaniem. Emulsja bardzo dobrze chroni ciało, ponieważ udało mi się ładnie opalić, ale bez skutków ubocznych w postaci mocnego zaczerwienienia oraz bolącej skóry, co uważam za sukces. Dodatkowy atut to przyjemny zapach. Jedyny minus to fakt, że kosmetyk nie jest wodoodporny, jak obiecuje producent, ale jest w stanie na to przymknąć oko, bo i tak zwykle reaplikowałam ją po kąpieli w jeziorze.
Nie zapomniałam też o hydro sorbecie aloesowym aa kosmetyki, który pomagał mi ukoić skórę po opalaniu. Używałam go nie tylko ja, ale też reszta rodzinki, jeśli zaszła taka potrzeba, aby ukoić mocno spieczoną słońcem skórę. Kosmetyk ma żelową konsystencję, więc szybciutko się wchłania i daje dodatkowe nawilżenie oraz przyjemnie chłodzi skórę. Zdecydowanie to konieczny produkt na wakacjach, a podejrzewam, że posłuży mi jeszcze nie raz w tym roku.
Żel łagodzący Ziaja Sopot Sun wzięłam ze sobą głównie na wszelki wypadek, na sytuacje mocno ekstremalne, choć znam już jego działanie, ponieważ doskonale poradził sobie z moją spieczoną skórą jakiś czas temu podczas pierwszych słonecznych dni. Tym razem na szczęście nie był potrzebny, ale wolałam w tej sytuacji się zabezpieczyć.
I tak prezentuje się cała moja wakacyjna kosmetyczka. Sądzę, że te produkty to takie must have. Nie umieściłam tylko takich oczywistych produktów jak szampon do włosów, ponieważ zabrałam swój ulubiony joanna vegan i w tej kwestii nic się nie zmieniło.
Jestem ciekawa czy je znacie i bez jakich produktów wy nie wyobrażacie sobie swoich wakacyjnych kosmetyczek?
*we wpisie umieściłam linki afiliacyjne, które zaprowadzą was do drogerii internetowych, gdzie możecie kupić konkretne produkty z dzisiejszego wpisu. Będę wdzięczna za poklikanie, dla was to nie wiele, a może coś na tyle was zainteresuje, że dokonacie zakupu :)
bardzo przyjemny zestaw kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie krem pod oczy, ale z chęcią poznałabym hydrolat Nacomi ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie podstawą wakacyjnej kosmetyczki jest aloes i hydrolat różany, bądź np. neroli. Bez tych dwóch produktów nigdzie się nie ruszam :P
OdpowiedzUsuńSame ciekawe kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńMój zestaw wygląda bardzo podobnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo minimalistycznie, czyli prawidłowo :)
OdpowiedzUsuńNa wakacje powiedziałabym, że idealnie :)
UsuńTeż mam akutalnie ten hydrolat różany i też w tym roku ze mną podróżował :)
OdpowiedzUsuńTo, co najpotrzebniejsze :)
OdpowiedzUsuńZnam ten żel po opalaniu z Ziai. U mnie nie może zabraknąć kremu z filtrem, płynu do demakijażu i kremu pod oczy.
OdpowiedzUsuńBardzo minimalistycznie :) u mnie na pewno musiałby pojawić się jeszcze jakiś dobry krem do rąk bo bez niego ani rusz 😁
OdpowiedzUsuń