Witajcie w kolejnym wpisie. Przyszedł wreszcie czas na pokazanie wam moich najlepszych kosmetyków sierpnia, czyli ulubieńców. Jak zwykle postarałam się znaleźć kilka fajnych produktów, które warto znać. Przekonałam się też do produktu, przed którym długo się wzbraniałam. Jeśli ciekawi was, co to za kosmetyki, koniecznie przeczytajcie post 🙂
O łagodzącej piance marki Vianek słyszałam wiele dobrego, zanim ją kupiłam. Zabrałam ją ze sobą również na urlop w tym roku i zdecydowanie nie żałuję. Bardzo dobrze oczyszcza buzię zarówno z codziennych zabrudzeń, jak i z resztek makijażu. Dodatkowo zostawia po sobie przyjemną nawilżającą warstwę, którą bardzo lubię w takich produktach, ponieważ nie mam uczucia suchości po umyciu twarzy. Nie można też zapomnieć o bardzo przyjemnym kwiatowym zapachu produktu, który zdecydowanie umila cały zabieg.
Peeling do skóry głowy to duży postęp w mojej pielęgnacji włosów, ponieważ bardzo długo nie byłam przekonana do tej kategorii kosmetyków. Po prostu myślałam, że nie jest to dla mnie i że takie drobinki na pewno zostają we włosach, ale muszę wam powiedzieć, iż myliłam się i to mocno. W drogerii ekobieca.pl skusiłam się na peeling dodający objętości babuszki agafii i powiem wam, że nawet mnie niedowiarka działanie tego kosmetyku przekonało. Nakładam go zwykle na mokre włosy i masuje w strategicznych miejscach. Skóra głowy faktycznie dzięki takiemu zabiegowi jest odświeżona, a włosy mają o wiele więcej objętości. Zauważyłam też to, że peeling przedłuża świeżość kosmyków po umyciu szamponem, a same drobinki nie zostają we włosach w ogóle.
Jak wiecie, jestem wielką fanką hydrolatów nature queen w ostatnich tygodniach i lubię testować nowe egzemplarze. Tym razem wzięłam na tapet hydrolat lipowy. Powiem wam, że na skórze sprawdza się bardzo dobrze, dając ukojenie i nawilżenie, co bardzo lubię w takich kosmetykach, więc śmiało zastępuje to w mojej pielęgnacji tonik. Jedyne, co mnie nie do końca odpowiada w tym hydrolacie to zapach, ale w tym wypadku jest łatwiejszy do zniesienia niż specyficzna lawenda choćby.
I na pewno nie jest intensywny, więc nawet wrażliwym osobom nie powinien przeszkadzać.
Ostatni produkt to maska do twarzy Nacomi pink clay, którą miałam na wishliście od pewnego czasu. Powiem wam, że jestem z niej naprawdę zadowolona, choć ona dla mnie pełni głównie rolę maski nawilżającej. Nie mniej jednak twarz jest po niej nawilżona, wygładzona i rozświetlona. I ten efekt naprawdę bardzo mnie zadowala. Maska ma również całkiem przyjemny zapach, choć nie do końca wiem, co on mi przypomina.
I tym akcentem kończę ten wpis. Powiem wam, że najbardziej jestem zadowolona z peelingu do skóry głowy i stwierdzam, że naprawdę warto było wypróbować to na własnej skórze, bo jako niedowiarek przekonałam się, iż to był bardzo dobry pomysł.
Koniecznie dajcie mi znać, czy te produkty gościły już w waszych kosmetyczkach i jak się sprawdziły. Jestem tego ciekawa :)
Najbardziej zaciekawiła mnie ta maska do twarzy Nacomi blue clay :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jest i jedna z moich ulubionych masek :D Fajnie, że się sprawdziła! Ale to pink clay, chociaż opakowanie faktycznie może sugerować blue clay :)
OdpowiedzUsuńI w sumie tak myślałam zanim ją użyłam, że będzie niebieska i sama nie wiem dlaczego 🙈🙈 Oczywiście po otwarciu mnie oświeciło 😁
UsuńZnaczy ja mówiłam o opisie, że Ci się pomyliło - nie blue, a pink :)
UsuńDzisiaj ewidentnie mi dzień nie służy jak się tak mylę 🙈🙈
UsuńPianka Vianka właśnie jest przeze mnie używana obecnie, stopi w kabinie prysznicowej :D Bardzo fajna <3
OdpowiedzUsuńAktualnie stosuję peeling Tołpy do skóry głowy i na razie jestem zadowolona z jego działania ;)
OdpowiedzUsuńNa tę maskę Nacomi mam ochotę od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńJa muszę koniecznie zacząć używać peelingu do skóry głowy
OdpowiedzUsuń