Witajcie w kolejnym wpisie. Wszystkie bardzo dobrze znacie na pewno słynną już wszędzie żółtą maskarę Lovely Curling Pump Up, którą i ja pokochałam ponad rok temu i zdążyłam w tym czasie zużyć kilka jej opakowań. Jednak jakiś czas temu w oko wpadł mi w oko inny tusz, który muszę powiedzieć, że zrobił mocną konkurencję dla tuszu Lovely. Mam tu na myśli najnowsze dziecko Miss Sporty maskarę z serii Pump Up Booster o nazwie 100% Rock. Czy robi rockowe rzęsy przekonacie się czytając dalszą część posta.
NAZWA: MISS SPORTY PUMP UP BOOSTER 100% ROCK NR 001 100% BLACK
POJEMNOŚĆ: 12ml
DOSTĘPNOŚĆ: ROSSMANN
CENA: 15,99ZŁ
Co mówi producent:
Nowa maskara 100% Rock z linii Pump Up Booster
zapewnia rzęsom intensywną czerń, 7 razy większą objętość już przy
pierwszej warstwie, a po nałożeniu kolejnej aż 11 razy większą! Dociera
do każdej, nawet najmniejszej rzęsy. Zawiera czarne pigmenty oraz
kolagen.
źródło
Skład:
Brak.
Wygląd
Jak wygląda na rzęsach:
Opakowanie: Czarne, duże z żółtymi napisami. Producent zwarł na nim również swoje obietnice oraz rysunek kształtu szczoteczki, co by jednak nie otwierać opakowania, aby to sprawdzić.
Szczoteczka: Standardowej wielkości, w kształcie klepsydry, bo to jest chyba najlepsze porównanie dla niej. Łapie wszystkie rzęsy od początku do końca.
Działanie: Jak obiecuje, producent maskara ma nadawać objętość aż 11 razy większą po drugiej warstwie, po pierwszej 7 razy większą. Zapytacie teraz czy ja się z tym zgadzam i potwierdzam obietnice producenta?
Otóż jak najbardziej wszystkie obietnice są prawdą, a jest nawet jeszcze dodatkowy bonus w postaci fajnego pogrubienia rzęs, przy czym masakra bardzo ich nie skleja i to mi się podoba. Rzęsy są naprawdę mega podkreślone i pasują, można powiedzieć do nazwy maskary. Ma być 100% rock i jest jak najbardziej. I muszę przyznać, że efekt tak bardzo mi się podoba, że nawet zwykły codzienny makijaż choćby z jednym cieniem na oku wygląda świetnie. Jeśli chodzi, o jej utrzymywanie to jest świetne. Na początku minimalnie się osypywała, ale teraz robi to rzadko i w mikroskopijnych ilościach tak naprawdę. Jeśli chodzi, o kwestię jej zmywania to mam porównanie aż do dwóch płynów micelarnych. Pierwszy z nich mój ulubiony GP radził sobie z nią bardzo dobrze, a drugi płyn, którego obecnie używam (w zastępstwie chwilowym dla GP), czyli Garnier słabo daje z nią radę. Muszę zużyć więcej niż jeden wacik na oko, aby ją ruszyć przy użyciu wspomnianego płynu. Dodam jeszcze na koniec, że żółta maskara z Lovely została totalnie zepchnięta w czeluście mojej kosmetyczki na rzecz Miss Sporty, której używam teraz ciągle.
Podsumowując: Jeśli o mnie chodzi, uwielbiam tę maskarę. Skutecznie pozbawiła, tronu w mojej kosmetyczne tak bardzo lubianą przeze mnie żółtą maskarę Curling Pump Up. Efekt jaki daje, jest naprawdę rockowy. Rzęsy mają super objętość, są podkreślone w widoczny sposób oraz pogrubione, ale tak, iż nie wyglądają na sklejone, pajęcze nóżki. Ten efekt jest bardzo minimalny. Osypywanie jest na minimalnym poziomie.Tusz jest godny uwagi, jeśli lubicie tak podkreślone rzęsy i nie straszny wam standardowy rozmiar szczotki z włosiem, ponieważ nie każda z nas takie lubi.
A wy miałyście już ten tusz? Co o nim sądzicie? Koniecznie dajcie znać
Pozdrawiam was serdecznie do następnego wpisu. Buziaki :*:*:*:*:*:*:*:*:*
źródło
Skład:
Brak.
Wygląd
Jak wygląda na rzęsach:
Moja opinia:
Opakowanie: Czarne, duże z żółtymi napisami. Producent zwarł na nim również swoje obietnice oraz rysunek kształtu szczoteczki, co by jednak nie otwierać opakowania, aby to sprawdzić.
Szczoteczka: Standardowej wielkości, w kształcie klepsydry, bo to jest chyba najlepsze porównanie dla niej. Łapie wszystkie rzęsy od początku do końca.
Działanie: Jak obiecuje, producent maskara ma nadawać objętość aż 11 razy większą po drugiej warstwie, po pierwszej 7 razy większą. Zapytacie teraz czy ja się z tym zgadzam i potwierdzam obietnice producenta?
Otóż jak najbardziej wszystkie obietnice są prawdą, a jest nawet jeszcze dodatkowy bonus w postaci fajnego pogrubienia rzęs, przy czym masakra bardzo ich nie skleja i to mi się podoba. Rzęsy są naprawdę mega podkreślone i pasują, można powiedzieć do nazwy maskary. Ma być 100% rock i jest jak najbardziej. I muszę przyznać, że efekt tak bardzo mi się podoba, że nawet zwykły codzienny makijaż choćby z jednym cieniem na oku wygląda świetnie. Jeśli chodzi, o jej utrzymywanie to jest świetne. Na początku minimalnie się osypywała, ale teraz robi to rzadko i w mikroskopijnych ilościach tak naprawdę. Jeśli chodzi, o kwestię jej zmywania to mam porównanie aż do dwóch płynów micelarnych. Pierwszy z nich mój ulubiony GP radził sobie z nią bardzo dobrze, a drugi płyn, którego obecnie używam (w zastępstwie chwilowym dla GP), czyli Garnier słabo daje z nią radę. Muszę zużyć więcej niż jeden wacik na oko, aby ją ruszyć przy użyciu wspomnianego płynu. Dodam jeszcze na koniec, że żółta maskara z Lovely została totalnie zepchnięta w czeluście mojej kosmetyczki na rzecz Miss Sporty, której używam teraz ciągle.
Podsumowując: Jeśli o mnie chodzi, uwielbiam tę maskarę. Skutecznie pozbawiła, tronu w mojej kosmetyczne tak bardzo lubianą przeze mnie żółtą maskarę Curling Pump Up. Efekt jaki daje, jest naprawdę rockowy. Rzęsy mają super objętość, są podkreślone w widoczny sposób oraz pogrubione, ale tak, iż nie wyglądają na sklejone, pajęcze nóżki. Ten efekt jest bardzo minimalny. Osypywanie jest na minimalnym poziomie.Tusz jest godny uwagi, jeśli lubicie tak podkreślone rzęsy i nie straszny wam standardowy rozmiar szczotki z włosiem, ponieważ nie każda z nas takie lubi.
A wy miałyście już ten tusz? Co o nim sądzicie? Koniecznie dajcie znać
Pozdrawiam was serdecznie do następnego wpisu. Buziaki :*:*:*:*:*:*:*:*:*
Ależ masz śliczne rzęsiska <3 Tusz zapowiada się fajnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo kochana :) To fakt zapowiada się nawet świetnie bym powiedziała :)
UsuńAleż masz dłuugie rzęsy :)
OdpowiedzUsuńTusz ciekawy :)
Po tym tuszu to na pewno :)
UsuńNigdy jeszcze nie skusiłam się na tusz tej marki.
OdpowiedzUsuńI jak widać chyba warto, bo efekt mówi sam za siebie :)
UsuńNie znam tego tuszu, ale efekt bardzo mi sie podoba !
OdpowiedzUsuńMnie też powalił jak pomalowałam nim rzęsy po raz pierwszy :)
UsuńJa też uważam, że ładnie wygląd na rzęsach ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Jak widać nazwa pasuje do efektu :)
UsuńJuż dawno nie miałam tuszu tej marki, lubię takie szczotki więc chętnie wypróbuję :-)
OdpowiedzUsuńWart wypróbowania jak najbardziej :)
UsuńNie miałam tego tuszu i trochę się zawszę boję tuszów miss sporty, tak samo jak Lovly... Ale efekt daje świetny :)
OdpowiedzUsuńMyślę,że nie warto się ich bać tylko spróbować. Szczególnie tego gagatka bo efekt jest mega :)
Usuńmiałam wersje pomarańczową, teraz mam Twojego ulubieńca z Lovely
OdpowiedzUsuńI jak się sprawdza maskara Lovely ?
UsuńSuper objętość :) Chętnie go wypróbuję.
OdpowiedzUsuńEfekt świetny :) Nie miałam dotąd maskar Miss Sporty, bo zazwyczaj czytałam masę skrajnych opinii.
OdpowiedzUsuńJednak warto ją wypróbować, bo ta jest już moją drugą wypróbowaną sztuką i nie jestem zawiedziona :)
UsuńMuszę przyznać, że efekt jest bardzo przyjemny, mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się efekt, jest super :)
UsuńSzkoda, że składu nie ma. Efekt owszem, ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńNie znalazłam go nigdzie niestety. Efekt sam się broni można powiedzieć :)
UsuńEfekt na rzęsach świetny !! :)
OdpowiedzUsuńNie znam jej, ale miałam ich podobną maskarę, taką niebieską i bardzo ją lubiłam :)
OdpowiedzUsuńJa miałam jeszcze fioletową z tej serii pump up booster i bardzo lubiłam. Niebieskiej nie widziałam jeszcze :)
UsuńMoje rzęsy są słabiutkie i rzadkie. Tylko sztuczne im pomogą wyjść z cienia niestety ;(
OdpowiedzUsuńTo nie dobrze, moje są ok,ale zdecydowanie tusz nadaje im to coś :)
UsuńSkoro tak zachwalasz to chciałabym wypróbować go :)
OdpowiedzUsuń